Raczej nieprędko – twierdzą sceptycy, wskazując, że niewiele DNA tych wielkich ssaków dotrwało do dzisiejszych czasów w wystarczająco dobrej kondycji. Dlatego w powstającym w Jakucji Parku Pleistoceńskim będzie można zobaczyć głównie konie, renifery oraz łosie. „Jeśli jednak kiedyś uda się sklonować mamuta, nasz park będzie dla niego najlepszym miejscem” – deklaruje rosyjski uczony Siergiej Zimow, pomysłodawca odtworzenia w naturze warunków, jakie panowały na naszej planecie kilkanaście tysięcy lat temu.
Przedsięwzięcie Zimowa w założeniu nie ma być instytucją rozrywkową, lecz projektem badawczym, który pomoże ustalić, dlaczego mamuty zniknęły z powierzchni Ziemi. Rosjanin utrzymuje, że nie był to wynik zmian klimatycznych, lecz wina naszych praprzodków, którzy bez litości wytępili wielkie ssaki.
A MOŻE JEDNAK KOMETA?
Innego zdania są geolodzy. Badacze z Northern Arizona University znaleźli dowody na to, że ok. 13 tys. lat temu z atmosferą naszej planety zderzyła się kometa o średnicy 4–5 km. Nie doleciała co prawda do samej Ziemi, ale eksplodowała w atmosferze, wywołując najpierw globalną falę pożarów, a potem szybkie ochłodzenie klimatu. „Eksplozja zgniotła lub usmażyła żywcem wiele wielkich zwierząt, w tym mamuty. Potem zaś nastała mini zima nuklearna” – mówi dr Ted Bunch. Ludziom udało się przetrwać masakrę – niewykluczone, że właśnie dzięki niedobitkom mamucich stad, które stanowiły wówczas jedyny w miarę dostępny „magazyn” żywności.
I choć nikt nie wie, czy kiedykolwiek uda nam się odkupić te winy, badania nad DNA mamutów trwają. Dzięki nim wiadomo już np., że zwierzęta te miały co najmniej dwie odmiany różniące się kolorem futra: ciemną, znaną z dotychczas sporządzanych ilustracji, i jasną, być może nawet popielatą. Oby naukowcy pamiętali o tym, gdy kiedyś zaczną tworzyć mamucie klony…
Jan Stradowski