Można powiedzieć, że sond kosmicznych lądujących na Księżycu było jednak już wiele na przestrzeni ostatnich sześćdziesięciu lat. To prawda, ale nie cała prawda. Chang’e-6 jest dopiero drugą w historii sondą kosmiczną, która wylądowała na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Wcześniej tego wyczynu dokonała sonda Chang’e 4. Wszystkie inne sondy, załogowe czy bezzałogowe zawsze lądowały po tej stronie Księżyca, która jest widoczna z powierzchni Ziemi. To znaczące ułatwienie, bowiem przez cały czas trwania misji można było utrzymywać bezpośredni kontakt pomiędzy powierzchnią Księżyca a powierzchnią Ziemi.
W przypadku lądowania na niewidocznej stronie Księżyca bezpośredni kontakt z Ziemią jest niemożliwy. Jakby nie patrzeć, niewidoczna z Ziemi strona Księżyca jest jedynym fragmentem lądu w całym Układzie Słonecznym, którego nigdy z powierzchni Ziemi nie da się zobaczyć. Tak się bowiem składa, że Księżyc obraca się wokół własnej osi w tym samym czasie, w jakim okrąża Ziemię.
Czytaj także: Księżyc ma dwie twarze. O jednej wiemy dużo, o drugiej prawie nic. Chińczycy już wysłali sondę
W przypadku misji Chang’e chińscy naukowcy wysłali specjalne sondy (Queqiao 1 i 2) za Księżyc, skąd widzą one zarówno Ziemię, jak i niewidoczną stronę Księżyca, dzięki czemu mogą one służyć za pośrednika w przekazywaniu informacji z Ziemi do sondy i z sondy do Ziemi.
Właśnie dzięki sondzie Queqiao 2 wiemy, że w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu sonda Chang’e 6 miękko wylądowała na niewidocznej stronie Księżyca. Całe lądowanie zresztą zostało nagrane za pomocą kamer zainstalowanych na pokładzie sondy, a nagranie następnie zostało za pośrednictwem Queqiao 2 przesłane na powierzchnię Ziemi.
Lądowanie jednak było łatwą częścią misji Chang’e-6. Teraz rozpoczyna się ta część, której nikt jeszcze w historii nie realizował.
Sonda, która wystartowała z Ziemi 3 maja spędzi teraz na dnie krateru Biegun Południowy-Aitken kilka dni wwiercając się w powierzchnię Księżyca, i pobierając próbki skał z bezpośredniego otoczenia lądownika. Następnie próbki zostaną zapakowane do specjalnego zasobnika, który zostanie wystrzelony na orbitę okołoksiężycową. Zasobnik ten zostanie następnie przechwycony przez orbiter Chang’e-6 i na jego pokładzie poleci w kierunku Ziemi. Nikt jeszcze takiej procedury nie próbował zrealizować. Jeżeli misja się powiedzie, już 25 czerwca sonda Chang’e-6 przywiezie na Ziemię pierwsze próbki skał z powierzchni niewidocznej z Ziemi strony Księżyca.
Czytaj także: Szturm chińskiego przemysłu kosmicznego na Księżyc trwa. Czy tym razem także wyprzedzą resztę świata?
Te niepozorne dwa kilogramy skał i regolitu mogą pozwolić naukowcom zrozumieć, dlaczego niewidoczna strona Księżyca tak bardzo różni się od widocznej.
Realizowana obecnie misja Chang’e-6 nie jest jednak uwieńczeniem projektu Chang’e, a jedynie jednym z jego elementów. Już w przyszłym roku w kierunku Księżyca poleci sonda Chang’e-7, która będzie poszukiwała lodu wodnego na biegunie południowym. Trzy lata później w kierunku Srebrnego Globu poleci jeszcze Chang’e-8, która będzie testowała technologie przydatne dla uczestników pierwszej chińskiej załogowej misji księżycowej, która zaplanowana jest na 2030 rok.