Mimo obserwacji prowadzonych od setek lat, wciąż nie jesteśmy w stanie rozwikłać skomplikowanej natury aktywności na powierzchni naszej Gwiazdy Dziennej. Owszem, wiemy, że aktywność na powierzchni Słońca zmienia się w jedenastoletnim cyklu, w którym oscyluje między minimum a maksimum aktywności. Z drugiej strony jeszcze do ubiegłego roku badacze byli przekonani, że w aktualnie trwającym dwudziestym piątym cyklu aktywność będzie stosunkowo słaba i maksimum aktywności będzie względnie spokojne. Teraz wiemy już jak bardzo prognozy te były błędne, a przecież maksimum aktywności jeszcze przed nami.
Cykl słoneczny co do zasady trwa od minimum do minimum. Obecny cykl rozpoczął się w 2019 roku i aktualnie zbliża się do swojego maksimum, poprzedni trwał od 2008 do 2019 roku.
Czytaj także: Maksimum słoneczne już się rozpoczęło. Przez jakiś czas Słońce będzie bardzo burzliwe
Kiedy Słońce zbliża się do swojego maksimum aktywność magnetyczna naszej gwiazdy staje się tak silna, że hamuje energię z głębokiego wnętrza, uniemożliwiając jej wydostanie się na powierzchnię. Stąd i na powierzchni zaczynają pojawiać się plamy słoneczne, które są bezpośrednim wyznacznikiem aktywności słonecznej. Zaledwie kilka tygodni temu amerykańska agencja NOAA potwierdziła, że 8 sierpnia na powierzchni Słońca zarejestrowano 299 plam słonecznych, a potencjalnie mogło być ich jeszcze więcej. Czy to dużo? Astronomowie wskazują, że po raz ostatni Słońce było tak zaplamione ponad 22 lat temu.
Skoro mamy rekordowo dużo plam słonecznych, to i możemy się spodziewać wyjątkowo wysokiej liczby rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy.
Te wysoce energetyczne zjawiska mają już wpływ na Ziemię i jej mieszkańców, obecnie bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości. Obłoki plazmy wyrzucane z powierzchni Słońca i zmierzające w kierunku Ziemi skutecznie zakłócają, a czasami nawet zagrażają pracy satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej oraz infrastruktury energetycznej na powierzchni Ziemi. Naukowcy od dawna wskazują, że wyjątkowo silna burza magnetyczna jest w stanie cofnąć nas w rozwoju o kilkadziesiąt lat odcinając nas od energii elektrycznej na długie miesiące czy lata. To oczywiście scenariusz pesymistyczny, wszak nie wszystkie rozbłyski i wyrzuty masy są tak silne. Większość z nich po prostu zakłóca komunikację radiową na kilka godzin na dużym obszarze Ziemi, ale większych szkód nie powoduje.
Czytaj także: Słońce rozkręca się na całego. A będzie tylko gorzej
Widzimy to zresztą doskonale na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, kiedy na Słońcu dosłownie co kilka, kilkanaście dni dochodzi do rozbłysku najsilniejszej klasy X oraz do koronalnych wyrzutów masy. Wystarczy tutaj przypomnieć burzę magnetyczną z 10/11 maja br., kiedy to w ciągu kilku godzin w Ziemię uderzyło co najmniej 7 obłoków plazmy wyrzuconych ze Słońca w trzech poprzedzających tę noc dniach. Mieliśmy wtedy do czynienia z naprawdę spektakularnymi zorzami polarnymi, ale wszystkie nasze zasoby orbitalne przetrwały ten sztorm bez większego problemu.
Najbliższe miesiące zapewne przynoszą nam więcej rozbłysków, koronalnych wyrzutów masy i spektakularnych zórz polarnych. Maksimum słoneczne albo już trwa, albo zacznie się za kilka miesięcy. Niestety o tym, kiedy Słońce osiągnęło maksimum aktywności dowiemy się dopiero jakieś pół roku po czasie, gdy aktywność zacznie stopniowo, ale regularnie spadać. Wtedy rozpocznie się trwający cztery lata powrót do minimum, w którym rozpocznie się kolejny, 26. cykl aktywności.