Obserwując rozmieszczenie i liczbę plam na tarczy słonecznej, specjaliści określają, w jakiej fazie cyklu znajduje się nasza macierzysta gwiazda. Do tej pory jednak naukowcy nie zauważyli niczego, co wskazywałoby na zwiększającą się aktywność słoneczną i wejście Słońca w nowy cykl.. Słońce drzemie, plam słonecznych praktycznie nie widać, a protuberancje, czyli wytryski plazmy, jeśli nawet się zdarzają, to są bardzo rzadkie.
Ten rok jest dla Słońca rokiem niezwykle sennym. W połowie września aktywność geomagnetyczna najbliższej Ziemi gwiazdy była równa zeru. W przeciągu ostatnich stu lat sytuacja taka pojawiła się zaledwie 6 razy. Wydawałoby się, że im niższa aktywność słoneczna, tym lepiej dla naszej planety. Satelity działają bowiem bez zakłóceń, kosmonauci mogą spokojnie pracować na otwartej przestrzeni, gdyż nie zagraża im promieniowanie słoneczne.
Zgodnie ze statystykami zmniejsza się nawet liczba wypadków drogowych. Naukowcy nie widzą jednak powodów do radości. Taki przedłużający się urlop Słońca był przecież jedną z głównych przyczyn “małej epoki lodowej”, mającej miejsce w XVII wieku. Wtedy bowiem Słońce zapadło w około 70-letni sen, nie wykazując oznak aktywności, a na Ziemi nastąpiło gwałtowne ochłodzenie. W tym właśnie okresie w Londynie na skutej grubym lodem Tamizie organizowane były świąteczne jarmarki, a po Dunaju jeżdżono na łyżwach. / JSL