Dwa sklonowane konie Przewalskiego z San Diego Zoo Wildlife Alliance to pierwszy na świecie przypadek wyprodukowania wielu zdrowych klonów zagrożonego gatunku. Kurt urodził się w sierpniu 2020 r., a Ollie w lutym 2023 r.
Czytaj też: To prawdziwa rewolucja! Sklonowana małpa dożyła wieku dorosłego
Do stworzenia klonów wykorzystano komórki fibroblastów ogiera, który żył w latach 1975–1998, ponieważ zidentyfikowano go jako “cennego genetycznie samca na potrzeby współczesnej hodowli zachowawczej”. O sukcesie naukowców z Kalifornii można przeczytać w pracy opublikowanej na serwerze preprintów bioRxiv.
Konie Przewalskiego wymarły na wolności, ale żyją w ogrodach zoologicznych
Pochodzący ze stepów Azji Środkowej koń Przewalskiego (Equus przewalskii) od dawna uważany jest za jedyny pozostały gatunek dzikiego konia. Niektórzy eksperci uważają go za odrębny gatunek, inni uważają go za podgatunek wymarłego tarpana dzikiego (Equus ferus), od którego prawdopodobnie pochodzą konie domowe.
W 2018 roku badania filogenetyczne kości znalezionych na stanowisku kultury Botai w północnym Kazachstanie wykazały, że jest potomkiem koni udomowionych przez lud Botai. Zgodnie z tymi badaniami koń Przewalskiego nie byłby gatunkiem dzikim, lecz zdziczałym – nie wszyscy biolodzy akceptują jednak tę tezę.
Czytaj też: Liofilizacja sposobem na wydajniejsze klonowanie organizmów? Są pewne postępy
Konie Przewalskiego przemierzały niegdyś Europę Zachodnią i Azję Środkową, ale ich populacja zaczęła spadać z powodu różnych czynników, w tym konkurencji w rolnictwie, konfliktów międzyludzkich i surowych zim. Populacje uległy zmniejszeniu już w momencie pierwszego opisu gatunku pod koniec XIX wieku.
Ostatnie dziko żyjące osobniki widziano w Mongolii w 1969 r., a w latach 80. ubiegłego wieku gatunek uznano za wymarły na wolności. Obecnie w populacjach trzymanych w niewoli i reintrodukowanych (ponownie wprowadzanych do środowiska) istnieje ok. 3000 osobników. Wszystkie one wywodzą się od 13 źrebiąt schwytanych na wolności w latach 1899-1902 – jedynych nadających się do reprodukcji z 53 koni, które pierwotnie trafiły do ogrodów zoologicznych.
Formalny program hodowlany koni Przewalskiego rozpoczęto w 1959 r., ale szybko okazało się, że problemem jest chów wsobny i niewielka zmienność genetyczna populacji. Sytuację próbowano ratować poprzez wprowadzenie do puli genowej koni domowych, ale na dłuższą metę niewiele to dało. Reintrodukcję gatunku rozpoczęto w czerwcu 1992 r. w mongolskim Parku Narodowym Hustai. Od tego czasu dodatkowe stada zostały ponownie wprowadzone w Chinach, na Węgrzech, w Kazachstanie i Rosji.
Klonowanie ratunkiem dla różnorodności genetycznej
W 2018 r. organizacja San Diego Zoo Wildlife Alliance nawiązała współpracę z firmą Revive & Restore i ViaGen Pets and Equire, aby zwiększyć bardzo potrzebną różnorodność genetyczną do istniejącej populacji. Klonowanie było jednym z najbardziej oczywistych sposobów realizacji tego celu. Korzystając z materiału genetycznego zakonserwowanego w 1980 r. pochodzącego od samca o imieniu Kuporovic, który zmarł w 1998 r., stworzono dwa klony koni Przewalskiego.
Dr Ben Novak z Revive & Restore mówi:
Kuporovic był genetycznie najbardziej oddalony od wszystkich pozostałych samców w księgach stadnych koni Przewalskiego. Genetyczna “czystość” jest arbitralnym konstruktem, na który duży wpływ ma ludzka kultura i pseudonauka. Tymczasem hybrydyzacja jest zjawiskiem bardzo powszechnym w przyrodzie i korzystnym w wielu sytuacjach, ale przede wszystkim kluczowym do ewolucji gatunków.
Obydwa konie sklonowano przy użyciu standardowej techniki transferu jądrowego, która polega na przeniesieniu jądra komórkowego (dawcy) do oocytu wcześniej pozbawionego własnego jądra komórkowego (biorcy). Sztucznie zapłodniona komórka jajowa zaczęła następnie rozwijać się w zarodek, jak podczas naturalnego zapłodnienia.
Środowisko naukowe ma wątpliwości dotyczące potencjalnych problemów zdrowotnych u sklonowanych zwierząt. Słynna owca Dolly przeżyła zaledwie 6 lat, czyli mniej więcej połowy normalnego życia owcy. Wydaje się, że inne powstałe w wyniku klonowania organizmy żyją normalnie, więc częstotliwość negatywnych skutków zdrowotnych pozostaje niejasna. Na tę chwilę nic nie wskazuje na to, by sklonowane konie Przewalskiego różniły się czymś od tych poczętych w sposób naturalny.