Aby wyjaśnić, co dokładnie się wydarzyło, musimy przenieść się do początku XVIII wieku. Właśnie wtedy, w 1708 roku, w Góry Świętokrzyskie trafił człowiek znany jako Antoni Jaczewicz. Podawał się za proroka i uzdrowiciela, lecz jego praktyki wzbudzały wiele kontrowersji. Najprawdopodobniej oszukiwał ludzi, co przynosiło mu wielkie zyski finansowe, a biznes kręcił się szczególnie dobrze ze względu na powracające do Europy przypadki zachorowań na dżumę.
Czytaj też: Chorwacja jak Atlantyda. Tam, gdzie teraz jest morze, kiedyś mieszkali ludzie
Jaczewicz obrał sobie za cel Pasmo Jeleniowskie, gdzie wzniósł kaplicę. Drewniany obiekt przetrwał do czasów współczesnych i stanowi jedną z lokalnych atrakcji turystycznych. Co ciekawe, w pewnym momencie fałszywy prorok i jego świta zaczęli działać na zasadach, które mogły przywodzić na myśl zorganizowaną grupę przestępczą. Dochodziło do rabunków w okolicznych majątkach, nie wspominając o wciąż trwających działaniach związanych z oszukiwaniem osób przybywających do Jaczewicza w celach medycznych.
Historia tego człowieka pokazuje, że sprawiedliwość może sięgnąć nawet w Góry Świętokrzyskie, ponieważ mężczyzna został schwytany i umieszczony w więzieniu. O ile za pierwszym razem udało mu się uciec, tak w 1712 roku doszło do jego ponownego schwytania i skazania na dożywocie. Wyrok miał odbywać w Częstochowie. Sam Jaczewicz, choć od dawna martwy, nie daje o sobie zapomnieć. A to za sprawą zgromadzonych przez niego bogactw.
Skarb pustelnika był do tej pory elementem lokalnych legend. Dzięki sukcesowi poszukiwaczy wiemy, że opowieści były prawdziwe
Przez lata krążyły opowieści sugerujące, że gdzieś w okolicach pustelni mogą znajdować się zrabowane kosztowności oraz monety zarobione na różnego rodzaju oszustwach. Dzięki dokonaniom osób związanych ze Świętokrzyską Grupą Eksploracyjną wreszcie poznaliśmy wyjaśnienie całej zagadki. O sprawie poinformował Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Kielcach.
Co wchodzi w skład znalezionego skarbu? Jak wynika z przekazanych informacji, chodzi o zbiór monet z pierwszej połowy XVII wieku i początku XVIII wieku. Zalicza się do nich orty, szóstaki, krajcary czy kopiejki. Archeolodzy zwracają szczególną uwagę na dukat hamburski z 1648 roku, na którym widnieje wizerunek Madonny z dzieciątkiem. Ze względu na obecność otworu przy krawędzi monety można założyć, że była ona noszona w formie medalika, choć warto mieć na uwadze scenariusz, w którym otwór był pozostałością po kontroli jakości monety.
Czytaj też: Tak się kręciło średniowieczne życie. Archeolodzy znaleźli najlepszy tego dowód
Znalezisko trafiło już do Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie zostanie przeprowadzona konserwacja poszczególnych artefaktów, a także analiza numizmatyczna i historyczna. W takich okolicznościach powinno udać się ustalić, jaka była przeszłość monet i jak można ją powiązać z barwną historią życia Antoniego Jaczewicza.