Fakt, że Wenus znajduje się bliżej Słońca niż nasza planeta (108 zamiast 150 mln km), może tłumaczyć, dlaczego na tej planecie powinno być nieco cieplej niż na Ziemi. Z pewnością jednak nie tłumaczy to tego, że na powierzchni Wenus temperatura sięga 460 stopni Celsjusza, a ciśnienie atmosferyczne jest sto razy wyższe niż na powierzchni Ziemi, czyli przypomina to, które możemy znaleźć kilometr pod powierzchnią wody. Powietrze jest tam na tyle gęste, że wiatr jest w stanie przepychać kamienie po powierzchni Wenus niczym płynąca woda. Jakby tego było mało, planeta jest przykryta grubą warstwą nieprzezroczystych chmur, z których czasami pada kwas siarkowy.
Nic zatem dziwnego, że nawet automatyczne sondy lądujące na powierzchni Wenus były w stanie wytrzymać w tych warunkach maksymalnie kilka godzin. Warunki atmosferyczne bardzo szybko kończyły ich żywot.
Powstaje zatem pytanie: co poszło nie tak?
Dlaczego planeta, która wedle naszej wiedzy mogła kiedyś ewoluować w podobną stronę, w jaką ewoluowała Ziemia, stała się miejscem tak skrajnie życiu nieprzyjaznym.
Naukowcy z Southwest Research Institute postanowili przyjrzeć się nieco dokładniej wczesnym etapom ewolucji planety. Skłonił ich do tego fakt, że planeta posiada stosunkowo młodą powierzchnię, nawet mimo tego, że na Wenus nie ma ruchomych płyt tektonicznych.
Czytaj także: Wenus nie jest martwą planetą! Jej wulkany są tego potwierdzeniem
Analiza zderzeń z planetoidami, których zarówno Ziemia jak i Wenus doświadczyły na wczesnym etapie formowania Układu Słonecznego, wykazała, że uderzenia w Wenus charakteryzowały się wyższymi prędkościami i wyższymi energiami. To z kolei mogło powodować podgrzewanie wnętrza planety, które z kolei prowadziło do intensywniejszych erupcji wulkanicznych, które skutecznie odmładzały powierzchnię planety.
Wenus usiana jest wulkanami
Za taką teorią przemawia fakt, że Wenus posiada ponad 80 000 wulkanów, sześćdziesiąt razy więcej niż Ziemia. To one, wypluwając ogromne ilości lawy, skutecznie odmładzały i najprawdopodobniej nadal odmładzają powierzchnię planety.
Dotychczas astronomowie mieli problem z wyjaśnieniem tak intensywnych procesów wulkanicznych do dnia dzisiejszego. Najnowsze modele wskazują jednak, że długotrwała aktywność wulkaniczna może być spowodowana dawnymi, energetycznymi zderzeniami z planetoidami, które na długo rozgrzało jądro planety, co z kolei doprowadziło do intensywnych procesów wewnętrznego topnienia. Jak wskazują badacze, wyższe prędkości uderzeń w powierzchnię Wenus odpowiadają za stopienie 82 proc. płaszcza Wenus. Procesy te doprowadziły do powstania płaszcza zbudowanego z ciekłych skał na całym globie, który bezustannie ogrzewa jądro planety.
Czytaj także: NASA wyśle dwie sondy na Wenus. Wyda na to miliard dolarów
Okazuje się zatem, że do wyjaśnienia natury Wenus naukowcom brakowało jedynie uwzględnienia historii zderzeń z małymi ciałami Układu Słonecznego. Wysoka aktywność wulkaniczna planety nagle zyskała racjonalne uzasadnienie bez potrzeby zmieniania jakichkolwiek innych parametrów.
Sondy, które w ciągu następnej dekady polecą w kierunku Wenus, takie jak np. VERITAS czy DAVINCI będą mogły dodatkowo potwierdzić wyniki tych prac. Kto wie, być może właśnie udało się wyjaśnić, dlaczego dwie planetarne bliźniaczki poszły przez życie tak drastycznie różnymi drogami.