Na początku był tylko seks. Z biegiem czasu Davecat zaczął ze swoją „dziewczyną” rozmawiać. Od sześciu lat mieszkają razem na piętrze w domu rodziców. Jego ojcu trudno zrozumieć związek syna z Shi-chan, która „nie jest żywa, nie jest nawet człowiekiem”. Ale Davecat traktuje ją jak prawdziwą kobietę, która cierpi na chorobę uniemożliwiającą poruszanie się. Tak to sobie wymyślił. „Jest różnica między byciem samemu a samotnością. Nie mam nic przeciwko byciu samemu, ale nie zniosę samotności” – wyznaje. Nigdy nie był związany z żadną partnerką, ale jest pewien, że prawdziwe kobiety nie dają takiego poczucia stabilności jak silikonowe lalki.
Everard nie darzy ich miłością, tak jak Davecat. Można nawet odnieść wrażenie, że mimo złego zdania o kobietach wolałby prawdziwą partnerkę. Ma jednak wysokie wymagania. Lalka jest więc lepszym rozwiązaniem niż brak kobiety w ogóle. Był bardzo związany z matką, od jej śmierci przed 10 laty nic nie ruszył w jej pokoju. „Chyba chciałaby, żebym był z prawdziwą kobieta, ale wolałaby, żebym był z lalką niż sam, bo lalki uczyniły moje życie lepszym”.
Gordon, porzucony przez ojca jako niemowlę, jest przekonany, że związki z ludźmi są tymczasowe. Na swojej stronie internetowej opublikował listę kobiet, które go oszukały. „Nie mogę mieć prawdziwej dziewczyny z powodu wyglądu. Mam złą cerę, brzydkie zęby, jestem za chudy”. Na YouTube można zobaczyć jego wideowykład o tym, dlaczego lalka jest lepsza od prostytutki. Wydaje się, że Gordon nie tęskni za prawdziwymi relacjami. Lalka daje mu pewność, że nie zostanie znowu wykorzystany i porzucony. Panuje nad sytuacją i to mu daje siłę. Chciałby zostać pochowany ze swoimi lalkami.
Mike traktuje seks jak hobby. Dla niego lalka to „to”, a nie „ona”. Nie potrafi zrezygnować z niej dla prawdziwej kobiety, zresztą potencjalnej kandydatce stawia nierealne wymagania: ma zaakceptować, że będzie elementem składowym haremu razem z ośmioma sekslalkami.
Davecat, Everard, Gordon i Mike są bohaterami „Guys & Dolls” („Love me, love my doll”) – filmu dokumentalnego o wielkiej samotności. Ratunku szukają w ramionach tzw. real dolls. Lalki imitujące dorosłych ludzi budzą kontrowersje nie tylko z powodu swojej oczywistej funkcji. W zamyśle seksualne zabawki służą także do przytulania, okazywania troski i czułości. Uzależniają, zastępują relacje z prawdziwymi ludźmi, dając złudzenie bliskości z drugą osobą.
JEDNORAZOWA BRUDNA DIANA
Po Internecie krąży fikcyjna historia, jakoby pierwsza sex doll o wdzięcznym imieniu Borghilda powstała w 1941 roku na zlecenie Reichsführera SS Heinricha Himmlera, który martwił się dużymi stratami swoich oddziałów we francuskich domach publicznych, pełnych nie tylko prostytutek, ale i chorób wenerycznych. Jednak tak naprawdę pierwsze sekslalki towarzyszyły marynarzom w długich zamorskich podróżach. Ich prymitywny wygląd raczej ograniczał ich funkcje do zaspokojenia wiadomych potrzeb.
Współczesna sekslalka to już nie szmaciana ani plastikowa kukła, o której nierówno zgrzane brzegi można się pokaleczyć. Everard, właściciel Wiktorii, poza domem przyczepia jej do bluzki karteczkę „Jestem lalką, nie ratuj mnie!”, aby podczas jego nieobecności nikt nie wybił szyby w samochodzie i nie zaczął jej reanimować, myśląc, że to katatoniczka. Na rynku pojawiły się też modele, które potrafią jęczeć z rozkoszy i zmysłowo ruszać biodrami.
Sex shopy oferują pełną gamę sztucznych kochanek i możliwość dyskretnego przesłania wybranki do domu. Najtańsze lalki z gumoceraty kosztują do 100 zł. „Wierna kochanka Twoich erotycznych zabaw, naturalna jak kobieta” – zapewnia producent. Wierna owszem, sprawa naturalności jest jednak dyskusyjna. Zawartość „Brudnej Diany, wygłodniałej 18-letniej dziewicy, która właśnie dostała cieczki i chce poznać, jak wygląda ostra jazda”, rozczaruje amatora naturalnych kobiecych wdzięków. Inną wadą jest mały udźwig i niska „wydajność” partnerki.
Takie lalki wystarczają na kilka ekscytujących nocy – dlatego są atrakcyjne jedynie dla szczupłych mężczyzn, lubiących jednorazowe przygody. To również popularny prezent na wieczór kawalerski – szczególnie gdy na opakowaniu pręży się 200-kilowa piękność. Panie też znajdą coś dla siebie. Męskie lalki mają wibrujące odczepiane penisy, szeroko otwarte usta i otwór analny, świadczący o biseksualnej naturze kochanka (co musi mocno chłodzić namiętności).
Ale nawet te najbrzydsze mają swoich zagorzałych wielbicieli. Na rosyjskim spływie „Bubble Baba Challenge” w 2006 roku zwycięzca Igor Osipov został zdyskwalifikowany za użycie dmuchanej lalki niezgodne z przeznaczeniem. Zamiast na niej płynąć, jak nakazują przepisy, zaczął z nią kopulować na oczach widzów (trzeba przyznać, że miał sporo siły – innym uczestnikom wiatr i fale wyrywały lalki z rąk). Mimo dyskwalifikacji, wyścig zapewne sprawił mu sporo przyjemności.
WINYL, LATEKS, A MOŻE PLUSZ?
Po kilku głębszych na odwagę w styczniu zeszłego roku Andrzej L., 49-letni mieszkaniec Lęborka, nie mogąc okiełznać swojej żądzy, wdarł się do sex shopu „Figielek”. Zażądał lalki za 80 zł, mimo iż w sklepie można było kupić znacznie bardziej ekskluzywne – o czterocyfrowej cenie. W ostatniej chwili ekspedientce udało się uciec i uratować lalkę od porwania.
Wyższa cena oznacza większe podobieństwo do kobiety. Od 200 zł zaczynają się lalki z winylu. Najdroższe w polskich sex shopach lalki lateksowe często są wzorowane na zachodnich gwiazdach porno.
Wirtualna dziewczyna Hustlera („Hustler Virtual Girl”) za ponad 4000 zł, ze specjalnej pianki, ma usta, waginę i anus wykonane z cyberskóry oraz „idealną ilość włosów łonowych”. Realizm oczywiście nie zawsze jest w cenie. Dla fanów komiksów wyprodukowano lalki o buziach postaci rodem z mangi czy anime. Na stronie www.teddy-babes.com „chłopcom, którzy już wyrośli z misia” producent poleca… pluszowe lalki.
WYŻSZA FORMA MASTURBACJI
Jednak dla wielu mężczyzn poleganie do tego stopnia na sile wyobraźni to strata czasu. Kilku amatorów real dolls znalazło kiedyś stronę Matta McMullena z prototypami, wyglądającymi jak prawdziwe kobiety. Namówili go do produkcji. Pierwszy klient nie był jednak zadowolony z rezultatów – lateks był nieprzyjemny w dotyku, a pianka pod nim „zbijała się po krótkim użytkowaniu jak stara poduszka”. McMullen zaczął więc wykonywać lalki z silikonu. To był strzał w dziesiątkę! Mimo iż ceny wciąż idą w górę (ok. 6, 5 tys. dolarów za sztukę), rocznie 4 tys. sztucznych kobiet wyrusza w świat z fabryki Abyss Creations. W ofercie proponuje się 15 twarzy i 10 ciał, wiele kolorów oczu. Można też składać zamówienia specjalne: na lalkę w podeszłym wieku, ciężarną, kosmitkę. Jest też model męski Charlie (oczywiście biseksualny). Specjalny program, przypominający wstęp do gry RPG, pozwala wybrać wszystkie elementy postaci, co ułatwia wykonanie zamówienia i sprawdzenie, czy odpowiada nam połączenie ciała numer 7 z twarzą numer 6 (plus brązowe oczy z niebieskim eyelinerem).
Radiowy showman Howard Stern, po tygodniowym testowaniu lalki Celine wyznał na antenie: „Moja żona nie jest tak dobra. Przysięgam na życie moich dzieci. To był mój najlepszy seks w życiu”. Pewna internautka cieszy się, że dzięki real doll spełnia się jej marzenie o małżeńskim trójkącie (o lalkę nie jest zazdrosna). Swoją sztuczną dziewczyną można się pochwalić na stronie www.dollalbum. com. 800 użytkowników umieściło tu 11 tys. plików, które obejrzano 9,5 mln razy (jest nawet polska wersja językowa). Natomiast www.charliejoanne. com to typowy serwis dla dorosłych – z tą różnicą, że bohaterkami erotycznych zdjęć, filmów, gier i tapet są lalki.
UBRANIE DLA KOCHANKI
Kupno tego rodzaju zabawki, to dopiero początek przygody. Wprawdzie, jak twierdzi Matt McMullen, „rachunki za jedzenie są o wiele niższe” niż w przypadku prawdziwej kobiety, jednak wyrównują to koszta zakupu peruki, ubrań, naturalnych włosów łonowych, naprawy miejsc intymnych. Rekordzistą jest 45-letni Japończyk Tabo, który przez 10 lat wydał 170 tys. dolarów na sto sztucznych kochanek. Na stronie www. coverdoll.com można znaleźć wiele praktycznych porad, m.in. jak kupować odzież dla gumowej kochanki. Autor wyjaśnia numerację biustonoszy, zdradza miejsca wyprzedaży. Widać, że na aukcjach internetowych z damskimi ubraniami zna się lepiej niż niejedna kobieta.
BARBIE Z DUSZĄ
Ci, których nie stać na gotową lalkę, a mają odrobinę zmysłu artystycznego, mogą zajrzeć na stronę www. homemade-sex-toys.com, gdzie z manekina i artykułów erotycznych można zbudować swoją kochankę. Istnieją również domy publiczne, oferujące lalki zamiast prostytutek (można też wybrać trójkąt: jedna prostytutka jest prawdziwa, a drugia nie). Na razie takie usługi są przeznaczone dla osób o przeciętnych potrzebach, ale w przyszłości lalki będą mogły spełnić wszystkie nietypowe fantazje – od koprofilii po seks z kobietą bez kończyn czy z trzema piersiami.
Sekslalki robią też karierę w filmach porno i horrorach erotycznych, takich jak „Love object” (główny bohater jest rozdarty między swoją dziewczyną a gumową pięknością o zbrodniczych intencjach). Ale niektórzy artyści odeszli od seksualnego kontekstu i skupili się na ukazaniu emocjonalnych więzi łączących ludzi z lalkami. Na DVD ukazał się film pt. „Monique” o tym, jak wygląda życie z silikonową partnerką. Na YouTube można obejrzeć sentymentalny „How to use sex doll” Artyoma Chernova z tradycyjną wersją plastikowej kochanki, a także zapowiadający się na wielki przebój kinowy „Lars and the Real Girl” – o mężczyźnie, który kupuje real doll i traktuje ją jak swoją dziewczynę, a całe miasto za namową psychologa i rodziny bierze udział w tej mistyfikacji.
Dziwactwo? Życie bywa bardziej niezwykłe. Na Tajwanie 46-letni Chang Hsi-hsum poślubił 28-centymetrową Barbie, twierdząc, że zamieszkał w niej duch jego zmarłej żony Tsai (odebrała sobie życie 20 lat wcześniej – po tym, jak teściowie jej nie zaakceptowali). Być może ten przypadek pociągnie za sobą następne i zamiast Barbie na ślubnym kobiercu stanie silikonowa lala, zyskując coś, co do tej pory było zarezerwowane dla ludzi – duszę.