Rozważając odpowiedzi na te pytanie, naukowcy od dekad starają się wyobrazić sobie, czego potrzebowałaby do życia cywilizacja tysiące, jeżeli nie miliony lat bardziej rozwinięta od naszej. Doświadczenie z powierzchni Ziemi wskazuje, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym i technologicznym, człowiek stara się zapuszczać coraz dalej od swojego miejsca narodzin, wykorzystując przy tym coraz więcej energii. O ile na początku wystarczało wypuszczanie się w teren, później poszukiwanie nowych kontynentów, o tyle obecnie jesteśmy na początku ery, w której będziemy zdobywać kolejne globy w przestrzeni kosmicznej, a być może w odległej przyszłości nawet polecimy do najbliższych gwiazd. Postęp ten będzie jednak wymagał zużywania coraz większej ilości energii.
Rozważając potencjalne źródła energii, naukowcy swego czasu wpadli na myśl, że wystarczająco zaawansowana cywilizacji do realizacji wszystkich swoich planów będzie wymagała więcej energii, niż jest w stanie zdobyć na powierzchni swojej planety. Możliwe zatem, że przedstawiciele takiej cywilizacji będą chcieli „obudować” swoją gwiazdę centralną, odpowiednik naszego Słońca tak, aby wykorzystywać całą generowaną przez nią energię. Ludzkość jeszcze do tego etapu rozwoju technologicznego nie dotarła, ale teoretycznie przynajmniej nie jest to niemożliwe.
Czytaj także: Obce cywilizacje mogą czerpać energię z czarnych dziur. To jedno z najwydajniejszych źródeł energii we Wszechświecie
Poszukiwacze zaawansowanych cywilizacji w przestrzeni kosmicznej muszą zakładać, że jeżeli uda im się znaleźć jakiekolwiek technosygnatury, czyli ślady wykorzystania technologii przy odległych gwiazdach, to będą one należały do cywilizacji znacznie bardziej zaawansowanej od naszej. Wynika to z kilku faktów. Wszechświat ma już 13,7 miliarda lat. Układ Słoneczny ma zaledwie 4,8 miliarda lat, ale ludzkość zaczęła zmieniać otoczenie swojej planety, wysyłając satelity, sondy kosmiczne, emitując promieniowanie radiowe, emitując do atmosfery gazy przemysłowe zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Szansa na to, że cywilizacja, którą znajdziemy w przestrzeni kosmicznej, jest na dokładnie tym samym etapie rozwoju co my, jest niemal zerowa. Szansa, że znajdziemy cywilizację o kilkadziesiąt lat wstecz w stosunku do naszej, jest jeszcze mniejsza. Pozostają zatem do znalezienia wszystkie cywilizacje, które mają za sobą setki, tysiące i miliony lat rozwoju technologicznego więcej niż my.
Jak na razie nie znaleźliśmy żadnej sfery Dysona w przestrzeni kosmicznej. A przynajmniej nic o tym nie wiemy.
Nie, nie. Nie chodzi tutaj o ukrywanie przez naukowców faktu odkrycia zaawansowanej cywilizacji. Teorie spiskowe zostawmy miłośnikom takich bzdur. Chodzi przede wszystkim o to, że wszystkie wielkoskalowe przeglądy nieba zebrały już ogrom danych, które nie zostały jeszcze przeanalizowane ani przez ludzi, ani nawet przez komputery. Co więcej, skoro do końca nie wiemy, czego powinniśmy szukać, to być może nawet wśród przeanalizowanych gwiazd znalazła się jakaś gwiazda, wokół której krąży planeta, na której istnieje zaawansowana cywilizacja, ale po prostu tego nie zauważyliśmy.
Spójrzcie zresztą na poniższą animację przedstawiającą zaledwie wycinek sąsiadującej z nami galaktyki M31. Zobaczcie, ile tam jest gwiazd. Sfotografowaliśmy je, zostały uwiecznione na poniższej animacji, ale nie mamy pewności, czy wśród widocznych tu gwiazd nie ma gwiazd, będących źródłem zasilania dla jakiejś fascynującej cywilizacji. Można nawet założyć, że w tym roju gwiazd jest wiele gwiazd, które ogrzewają planety, na których istnieje jakaś forma życia. Problem w tym, że jak na razie o tym nie wiemy. Kto wie, być może nawet nie trzeba żadnej galaktyki. Być może wokół którejś z gwiazd widocznych gołym okiem na nocnym niebie krąży planeta z życiem, a jedynie jeszcze tego nie odkryliśmy. Warto o tym pamiętać, gdy spoglądamy w niebo podczas wieczornego spaceru.
Wróćmy jednak do sfer Dysona, czyli swoistych gigantycznych konstrukcji tworzonych wokół gwiazdy po to, aby pozyskiwać możliwie najwięcej emitowanej przez nią energii.
W ramach programu Hefajstos zespół naukowców ze Szwecji, Indii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych postanowił rozpocząć automatyczne poszukiwania sygnałów, które mogłyby wskazywać na obecność wokół badanych gwiazd częściowo zbudowanych sfer Dysona.
W najnowszym artykule opublikowanym w periodyku naukowym Monthly Notices of the Royal Academy of Sciences badacze opisują opracowaną przez siebie metodę analizowania danych fotometrycznych zebranych w katalogach z misji Gaia DR3, 2MASS oraz WISE w poszukiwaniu częściowych sfer Dysona.
Do analizy naukowcy wybrali 5 milionów gwiazd, które zostały ujęte we wszystkich trzech katalogach, a następnie sprawdzono, czy któreś z nich nie emitują nadmiar promieniowania podczerwonego. Założenie jest bowiem takie, że konstrukcja otaczająca gwiazdę emitowałaby na zewnątrz nadmiar promieniowania cieplnego w średniej podczerwieni.
Oczywiście, tutaj należy zrobić zastrzeżenie, że mogą istnieć także obiekty, które same z siebie emitują nadmiar podczerwieni. Przykładem mogą tu być gęste pierścienie pyłowe i mgławice. Warto tutaj też pamiętać, że nawet galaktyki tła znajdujące się za analizowanymi gwiazdami mogą odpowiadać za nadmiar promieniowania podczerwonego. Wszystkie te obiekty także należy w jakiś sposób odsiać.
Czytaj także: Czy naukowcy odkryli obcą cywilizację?
Wyniki analizy są jednak interesujące. Po wykluczeniu wszystkich możliwych obiektów, które da się wytłumaczyć w sposób naturalny, z pięciu milionów gwiazd naukowcom pozostało siedem gwiazd. Te siedem gwiazd to najbardziej obiecujące kandydatki na częściowo zbudowane sfery Dysona. Każda z nich emituje wyraźny strumień promieniowania w średniej podczerwieni. Możliwe, że pochodzenie tego promieniowania także jest naturalne, ale jak na razie są to najbardziej obiecujące kandydatki na konstrukcje stworzone przez cywilizacje znacznie bardziej zaawansowane od naszej.
Astronomowie zwracają tutaj uwagę, że nawet dysk odłamków wokół gwiazdy może tłumaczyć to promieniowanie, ale jednocześnie owe gwiazdy to czerwone karły, wokół których niezwykle rzadko występują dyski odłamków, więc jest to także dość naciągane wytłumaczenie. To samo dotyczy innych potencjalnie naturalnych wyjaśnień nadmiaru podczerwieni z takich obiektów. Żadne z nich jednak nie było obserwowane wokół karłów typu M.
Zdecydowanie nie ma co strzelać korkami od szampana. Jak na razie udało się odkryć nietypowe, intrygujące obiekty, które przynajmniej na pierwszy rzut oka przypominają obiekty, które widzimy w teoretycznych modelach sfer Dysona. Czy choć jedna z tej siódemki faktycznie jest gwiazdą obudowywaną przez przedstawicieli zaawansowanej cywilizacji? Tego jak na razie nie wiemy.