Robiłem różne rzeczy:
byłem uczniem, studentem filozofii, polarnikiem, podróżnikiem, przedsiębiorcą i fotografem. Ostatnio pomyślałem o napisaniu doktoratu z filozofii. Zastanawiałem się nad tematem. Pierwszy mógłby dotyczyć tego, jak język odwzorowuje rzeczywistość, na ile nas ogranicza i kreuje rzeczywistość (idąc za Ludwigiem Wittgensteinem – granice języka są granicami naszego myślenia). Drugim tematem była metoda osiągania celów Biegun, która powstała na podstawie moich wypraw przez pustynie lodowe: Antarktydę i Arktykę, przez oceany, pustynie piaskowe.
Krótko mówiąc – chodzi o to, jak niemożliwe staje się możliwe.
O pracy doktorskiej rozmawiałem ze swoim promotorem i przyjacielem prof. Mieczysławem Omyłą.
Byłem zdziwiony, kiedy zaproponował mi temat „Sens życia”. Podczas rozmowy z nim mój umysł przeskanował wszystkie możliwości. Pomyślałem, że temat jest zbyt abstrakcyjny, a poza tym moja odpowiedź nie będzie dla nikogo inspirująca. Wtedy profesor wyjął książkę Antoine’a de Saint Exupery’ego „O sensie życia” i powiedział, że w związku z moimi doświadczeniami powinienem spróbować zmierzyć się z tym tematem. Że on najbardziej do mnie pasuje. Ogarnęły mnie wątpliwości, ale w końcu Antoine de Saint Exupery to jeden z moich ulubionych autorów (zwłaszcza „Twierdza” i „Mały Ksiażę”). Pomyślałem więc: czemu nie?
Nie warto uchylać się nawet przed największymi pytaniami. Trzeba spróbować się z nimi zmierzyć. Temat sensu tak naprawdę przewijał się przez całe moje życie. Próbując go zrozumieć, w dzieciństwie czytałem poezję Stachury, Bursy, Wojaczka, a później książki Camusa, Lermontowa i Dostojewskiego. Właśnie ze względu na to pytanie zrezygnowałem ze studiów nawigacyjnych w Wyższej Szkole Morskiej, a zacząłem studiować filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Od kiedy pamiętam, zastanawiałem się, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Zapytałem sam siebie, dlaczego nie spróbować odpowiedzieć na to pytanie tak, jak potrafię. Wartością jest już samo zmierzenie się z tematem. Nawet jeżeli nie uda mi się choćby w części na nie odpowiedzieć, ta próba też będzie ważna. Podczas wypraw powtarzałem sobie przecież, że nie jest ważny cel, lecz droga. Droga, którą trzeba przejść, by odpowiedzieć na pytanie o sens życia, wydaje się tajemnicza i fascynująca. Być może rozważania i odpowiedzi na pytania, które na niej powstaną, okażą się dla mnie istotne i być może będą inspiracją dla innych.
Pytanie o sens życia należy do najważniejszych, jakie człowiek może sobie zadać. Może moja próba odpowiedzi na nie okaże się śmieszna, ale często powtarzam sobie, że nie trzeba bać się śmieszności. Mogłoby się wydawać, że dopiero kiedy będziemy doświadczeni życiem, u kresu, możemy odpowiedzieć na to pytanie. Doświadczenie życiowe niekoniecznie jest jednak przepustką do zadawania sobie trudnych pytań. Może stoję przed niepowtarzalną szansą, by przemyśleć pytanie o sens i zobaczyć, jakich odpowiedzi udzielili na nie inni. Wspomniany już Wittgenstein twierdził, że sens świata znajduje się poza nim. Warto się zastanowić nad taką odpowiedzią i teorią światów równoległych.
Zrobiłem wśród znajomych ankietę, pytając, jaki jest według nich sens życia. Odpowiedzi były różne: miłość, harmonia ze światem, bycie we właściwym miejscu i o właściwym czasie. Ale usłyszałem także, że sensem życia jest samo życie, tyle że aby tak mogło się stać, trzeba czerpać satysfakcję, radość albo naukę ze wszystkiego, co się nam przydarza. Tak może być, gdy uznamy swoją wartość i przestaniemy się uganiać za sukcesami, które polegają na aplauzie i uznaniu innych. Dopiero kiedy starczy nam poczucia własnej wartości, możemy serio, bez nadziei na wdzięczność obdarowanych, iść samemu, ciesząc się wolnością, a potem dawać coś od siebie bezinteresownie innym. Jestem na początku tej drogi. Być może sens widziany jest tylko z zewnątrz, a wewnątrz nie możemy go zobaczyć.
Czymś innym jest życie jednostki, na przykład Marka z, Kamińskiego, a czym innym życie wszystkich ludzi i wszystkich form życia. Pytanie, czy skoro jesteśmy częścią całości, to w związku z tym raczej należałoby pytać o sens istnienia całości? A może każdy człowiek jest światem samym w sobie i każdy nadaje sens własnemu życiu, a sensów życia jest tyle, ilu ludzi na tej planecie. Powstaje następne pytanie: czy jeżeli tak jest, czy istnieje coś wspólnego, coś, co je łączy i jest niezmienne, czy jednak każdy sens życia będzie różny. W pytaniu o sens życia nie mogę zapomnieć o swoich doświadczeniach i o doświadczeniu Boga. Ostatnio na konferencji biznesowej po moim wykładzie jeden ze słuchaczy zapytał, czy spotkałem Boga na swojej drodze. Gdy powiedziałem „tak”, zapytał, dlaczego o tym nie mówię. Tłumaczyłem, że to konferencja biznesowa i że trudno rozmawiać o Bogu w tym kontekście, Bóg to sprawa osobista. Usłyszałem, że jeżeli Go spotkałem, powinienem dać świadectwo. Wtedy pomyślałem jednak, że jeśli to część mojego doświadczenia, to nie można uchylać się od mówienia o tym.
W historii filozofii odpowiedzi na pytania o sens życia było wiele. W przypadku mojej próby pojawia się więcej pytań niż gotowych odpowiedzi. Powstaje następne pytanie: czy sens jest nam z góry zadany i odkrywamy go w drodze przez życie jako coś, co istnieje, czy raczej sami stwarzamy go swoim życiem. To ostatnie jest bliskie stanowisku Viktora Frankla, autora książki „Człowiek w poszukiwaniu sensu” i więźnia obozu w Auschwitz, profesora neurologii, który napisał: „Odpowiedzi na pytanie o sens życia człowieka możemy udzielić wyłącznie całym swoim bytem, samo życie stanowi odpowiedź na pytanie o jego sens”. Franki uważał także, że jeżeli w ogóle istnieje sens życia, to ma go także cierpienie. Tego, co ważne, najczęściej nie odkrywamy, idąc łatwą drogą i odnosząc sukcesy. Odkrywamy to poprzez trudności, cierpienie, wyzwania.
To, co napisałem, to tylko wstęp do rozważań na temat sensu życia. Wiele osób może pomyśleć, że jest to jedno z pytań, na które nie powinno się szukać odpowiedzi. Albo że to strata czasu. Ja widzę to inaczej. Pojawią się zapewne dodatkowe pytania: o miłość, o marzenia, o wolność, o Boga. O to, na ile język nas ogranicza, na ile sam kreuje odpowiedź na to pytanie. Być może w naszym języku nie możemy udzielić tej odpowiedzi, ale może uda się dotrzeć do niej inaczej – dzięki intuicji, sercu.
Wszystkich czytelników chciałbym namówić do zastanowienia się: Czym jest dla was sens życia? Co to dla was znaczy?
To trudne pytania i zrozumiałe, że można się wstydzić i mieć opory, by na nie odpowiadać. Ale jeśli ktoś chce podzielić się swoimi refleksjami, proszę o maila: [email protected]. Być może na początku roku warto zadać sobie to pytanie, spróbować na nie odpowiedzieć i wrócić do tego za rok.
Nieraz odpowiedzią na jedno pytanie są następne pytania. Ale może być też tak, jak jest z paradoksem Russella – może to pytanie o sens życia należy do innego świata i języka i ono zawiera samo w sobie sprzeczność? Możliwe, że to pytanie jest paradoksem samego Pana Boga.