Więcej seksu, mniej śmierci. Przyjemny sposób na wydłużenie życia

Niewystarczająca ilość seksu może mieć śmiertelne konsekwencje. Przeciętna osoba uprawia go ok. 52 razy w roku.
Kobieta i mężczyzna – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Kobieta i mężczyzna – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Kobiety, które uprawiają seks rzadziej niż raz w tygodniu, mogą być bardziej narażone na przedwczesną śmierć niż te, które uprawiają seks regularnie. Chociaż takiego samego wpływu nie zaobserwowano u mężczyzn, naukowcy z Walden University zauważyli, że częstszy seks zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci zarówno u mężczyzn, jak i kobiet z depresją. Szczegóły opisano w czasopiśmie Journal of Psychosexual Health.

Czytaj też: Brak ochoty na seks? Tych objawów nie można bagatelizować – zwiastują tylko jedno

Dr Peter Anderson z Walden University mówi:

Aktywność seksualna jest ważna dla ogólnego zdrowia układu sercowo-naczyniowego, prawdopodobnie ze względu na zmniejszenie zmienności rytmu serca i zwiększenie przepływu krwi. Korzystając z wyników naszych badań, możemy wnioskować, że szeroko rozumiana aktywność seksualna może łagodzić utratę funkcji, która może wystąpić wraz z wiekiem i postępem choroby.

Seks wydłuża życie, a na pewno go nie skraca

Aby dojść do tych wniosków, naukowcy przeanalizowali dane 14 542 osób w USA, zarejestrowane w ramach krajowego badania zdrowia przeprowadzonego w latach 2005–2010. Łącznie 2267 osób podało szczegóły dotyczące swojej aktywności łóżkowej: 94,4 proc. stwierdziło, że uprawia seks raz w miesiącu, a 38,4 proc. częściej niż raz w tygodniu.

Czytaj też: Im silniejsza wiara, tym lepszy seks?

Poprzednie badania wskazały, że przeciętny dorosły Amerykanin uprawia seks 54 razy w roku, czyli około raz w tygodniu, więc naukowcy postanowili podzielić osoby na te o wysokiej i niskiej częstotliwości stosunków seksualnych, w zależności od tego, czy odbywały stosunki częściej, czy rzadziej niż raz w tygodniu (52 razy w roku).

Seks może wydłużyć życie – nie warto z niego rezygnować z wyboru /Fot. Freepik

Okazało się, że, kobiety z niską częstotliwością stosunków seksualnych były 1,7 razy bardziej narażone na śmierć z jakiejkolwiek przyczyny niż te z bogatszym życiem intymnym. Co ważne, zauważono, że efekt ten był zależny od dawki, co oznacza, że ​​im mniej seksu kobieta uprawiała, tym większe było jej ryzyko zgonu. I pomimo braku takiej samej reakcji u mężczyzn, naukowcy byli zaskoczeni, zauważając, że stosunek wydaje się mieć “modyfikujący związek” z niekorzystnymi skutkami zdrowotnymi depresji u obu płci.

Po uwzględnieniu czynników zakłócających, takich jak otyłość, zaawansowany wiek i niższy status społeczno-ekonomiczny, autorzy odkryli, że osoby cierpiące na depresję były ok. 3 razy bardziej narażone na śmierć w okresie obserwacji, jeśli miały również niską częstotliwość stosunków seksualnych.

Ważne jest, aby zauważyć, że z takich korelacji nie można wnioskować o związku przyczynowo-skutkowym, chociaż poprzednie prace wykazały, że ludzie mają tendencję do odczuwania poprawy nastroju i większego poczucia celu w życiu następnego dnia po seksie, co może przyczyniać się do poprawy depresji i ogólnego samopoczucia. Wyniki te są zgodne z wynikami innego badania na małą skalę przeprowadzonego na dorosłych Izraelczykach, które wykazało, że częstsze uprawianie seksu wiązało się z lepszymi szansami na przeżycie u osób, które doznały zawału serca.