Sekretna kaligrafia

Jedni nazywali je pismem czarownic, inni pierwszym językiem kobiecego wyzwolenia. W Chinach kobiety porozumiewały się między sobą za pomocą sekretnych znaków, które przetrwały na haftach i wachlarzach

„Bądź dobrą żoną, dużo wyszywaj i staraj się, jak możesz, wytrzymać z rodziną twojego męża”. W czasach kiedy chińskim kobietom wiązano stopy, zabraniano się uczyć i przymusowo wydawano za mąż, wypowiedzenie takich słów groziło surową karą. Pochodzące z powiatu Jiangyong w prowincji Hunan kobiety znalazły jednak sposób, aby przekazać sobie to, czego nie mogły powiedzieć na głos. Właśnie tam, w południowo-wschodnich Chinach, powstał jedyny na świecie system znaków używany i rozumiany wyłącznie przez jedną płeć. Przez wieki kobiety dokładały wszelkich starań, aby zachować je w tajemnicy przed mężczyznami. Dziś w Chinach robi się wszystko, aby pismo nüshu nie zostało zapomniane.

POMYSŁOWA KONKUBINA

Strzeżona od wieków tajemnica kobiet wyszła na jaw przez przypadek, gdy w 1982 roku badająca zwyczaje prowincji Hunan grupa naukowców natrafiła na nieznaną kaligrafię. Po zebraniu próbek pisma i przeprowadzeniu wywiadów z mieszkańcami wioski okazało się, że za tajemniczymi znakami kryje się przekazywane z pokolenia na pokolenie pismo nüshu (w dosłownym tłumaczeniu „pismo kobiet”). Było ono odzwierciedleniem lokalnego języka i kobiecą odpowiedzią na język chiński (nanshu – „pismo męż czyzn”), do nauki którego kobiet przez wiele lat nie dopuszczano.

Kulisy powstania kobiecego pisma wziąż są nieznane. Według jednej z teorii cesarz pochodzący z dynastii Song (960–1279) przybył kiedyś do miasta Yong Zhou. Poznał tam piękną córkę rolnika i zabrał ją ze sobą na dwór jako konkubinę. Dziewczyna żyła w luksusach, ale była bardzo samotna. Przez siedem lat widziała władcę tylko trzy razy. Aby opowiedzieć o swoich smutkach rodzinie, wymyśliła tajne pismo, za pomocą którego pisała listy. Według bardziej prozaicznej teorii nüshu jest pozostałością języka zlikwidowanego przez pierwszego władcę Chin – Qin Shi Huanga. W celu zjednoczenia kraju zarządził on wprowadzenie jednego zestandaryzowanego języka, a każdy, kto używał innego, podlegał karze śmierci. Niski status społeczny kobiet sprawiał jednak, że nie przywiązywano wagi do ich poczynań. Paradoksalnie więc, jako dzieło kobiet pismo nüshu miało sprzyjające warunki do rozwoju.

KRONIKI CIERPIENIA

Zmarła w 2004 roku Yang Huanyi była ostatnią kobietą, która posługiwała się nüshu w tajemnicy przed mężczyznami. Co więcej, było to jedyne pismo, jakie znała. Wychowana w feudalnych Chinach Yang nie miała lekkiego życia. Nie mogła się uczyć, była też wykluczona z prawa dziedziczenia. Po ślubie stała się prywatną własnością męża, którego jej wybrano. W jaki sposób zdołała więc nauczyć się tajnego pisma? Pierwsze znaki stawiała pod czujnym okiem matki, jednak biegłość w nüshu zawdzięczała siedmiu siostrom przyrodnim. „Przed ślubem zbierałyśmy się, aby razem wyszywać, śpiewać i rozmawiać. To wtedy, jedna od drugiej, uczyłyśmy się nüshu” – opowiadała Yang. Składana sobie przez przyjaciółki siostrzana przysięga, czyli obietnica dozgonnej wierności umożliwiała rozwój tajnego pisma. Podczas spotkań „siostry” wyszywały znaki nüshu na paskach, rzemieniach, chustach i ubraniach, dzieląc się smutkami i obawami związanymi z zamążpójściem. Jako gest wsparcia podarowywały sobie wachlarze, na których figurowały znaki nüshu zakamuflowane jako ornamenty. Siostrzana przysięga stała się też punktem wyjścia do wymiany listów i pisania pamiętników.

Po ślubie, wraz z przenosinami do domu męża, panna młoda traciła kontakt z siostrami. Zgodnie z tradycją trzy dni po ceremonii dostawała od nich prezent. Kolorową, obłożoną haftowaną tkaniną „książkę trzeciego dnia” wypełniały puste kartki, na których młoda żona miała prowadzić swój pamiętnik. Na kilku pierwszych stronach siostry przyrodnie spisywały dla niej życzenia, pieśni i wiersze o przyjaźni, miłości, szczęściu i losie kobiet. Demonstracje niezależności i frustracji czy też protesty przeciwko przymusowym małżeństwom i poniżaniu kobiet były częstym motywem dzieł pisanych w nüshu. „Coś, co powstało jako prosty sposób wyrażania własnych myśli, stało się kroniką udręki i cierpienia” – twierdzi prof. Zhao Liming z Uniwersytetu Qinghua w Pekinie.

Pech chciał, że na trop pisma kobiet po raz pierwszy natrafiono w czasach Rewolucji Kulturalnej. Badania zostały więc natychmiast zduszone w zarodku, a Czerwona Gwardia zniszczyła większość z zachowanych cennych eksponatów. Co więcej, kobiety, które spisywały swoją twórczość za pomocą nüshu, wierzyły, że mogą zabrać ją ze sobą do następnego życia. Ponieważ grzebano je z ich dziełami, ilość zachowanych pism jest znikoma.

Odkąd edukacja w Chinach stała się udziałem kobiet, rola nüshu ograniczyła się do lokalnej atrakcji. Muzea prezentują manuskrypty, powstają szkoły uczące „tajnego pisma”, miejscowe kobiety sprzedają turystom gadżety z wyszytymi tajnymi znakami.

Yang Huanyi bardzo zależało, żeby pismo kobiet nigdy nie zostało zapomniane. Przez całe życie zbierała wszelkie materiały z nim związane i przekazała je naukowcom z uniwersytetu Qinghua. Wydane w formie książki służą dziś jako nieocenione źródło wiedzy na temat życia kobiet w feudalnych Chinach. A czym były dla ich autorek? Yang Huanyi odpowiadała na to pytanie jednym zdaniem: „W czasie pisania cierpienie znikało”.

Rozmowa z doktorem Maciejem Gacą, sinologiem z Uniwersytetu AM w Poznaniu

 

Czym różni się pismo nüshu od pisma chińskiego?

Pismo nüshu czerpie uproszczone formy graficzne z języka chińskiego, jednak zakres jego znaków jest dużo mniejszy. Biorąc pod uwagę wszystkie warianty znaków pisma nüshu, jest ich około 1500, podczas gdy znaków pisma chińskiego jest około 48 tysięcy. Znaki nüshu są wydłużone, pisane pochyłą kreską, mają szereg wariantów. Największa różnica polega na tym, że znaki nüshu stanowią pismo fonetyczne, reprezentują sylaby, podczas gdy pismo chińskie jest ideograficzne.

Dlaczego nüshu powstało akurat w prowincji Hunan?

Ten górski region zamieszkany był zarówno przez Hanów (główny „składnik etniczny” dzisiejszych Chińczyków), jak i lud Yao, znany z barwnie haftowanych ubiorów oraz wielowiekowej tradycji tworzenia krótkich pieśni i wierszy, nawiązujących do scen z życia codziennego. Najprawdopodobniej któraś ze światłych kobiet pochodzenia Yao (lub pochodząca z mieszanej rodziny Han-Yao – takich małżeństw było stosunkowo dużo) przysposobiła zapożyczone formy znaków chińskich dla oddania mówionego języka. Następnie, z pewnością potajemnie, kobiety zaczęły uczyć się przelewania dźwięków mowy na pismo, które było nieczytelne dla mężczyzn. Fakt, że w regionie Hunanu kobiety zajmowały się w wolnych chwilach przędzeniem nici, wyszywaniem i haftowaniem, też nie jest bez znaczenia. Gromadząc się, miały okazję do przekazywania sobie tajnego pisma. Opowiadały sobie też wtedy historie swojego życia. Najczęściej smutne…

Dlaczego smutne?

W patriarchalnym społeczeństwie chińskim rola kobiety była nie do pozazdroszczenia. Dziewczynki nie posiadały nawet własnych imion, były balastem dla rodziny. Nabierały znaczenia dopiero wtedy, kiedy trzeba było je wydać za mąż. Po ślubie zaś wpadały w sidła presji i szykan ze strony rodzin mężów – zwłaszcza teściowych. Co więcej, w większości przypadków kobiety nie znały swoich mężów przed ślubem, a znośną pozycję w rodzinie zapewniały sobie dopiero po urodzeniu męskiego potomka.

Co kobiety przekazywały sobie za pomocą pisma nüshu, czego nie mogły powiedzieć na głos?

W nüshu kobiety pisały listy, poezje, opisy przyrody, wspomnienia z dzieciństwa, a także pamiętniki będące najczęściej wyrazem ich niedoli po zamążpójściu. Pismo musiało być tajne z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na brak przyzwolenia na kształcenie kobiet wśród warstw chłopskich. Kobieta znająca pismo u boku niepiśmiennego męża stawiałaby go w bardzo niekomfortowej sytuacji, narażałaby go na śmieszność. Drugim powodem był brak społecznej akceptacji dla publicznego wyrażania niezadowolenia ze swojego życia czy też krytyki swojej rodziny. „Swoje brudy pierzemy w domu” – takie myślenie do dziś jest bardzo mocno zakorzenione w umysłach Chińczyków.

Czy w dzisiejszych Chinach można się jeszcze spotkać z „siostrzaną przysięgą”?

Współcześnie zjawisko „jiebai zimei”, czyli sióstr przyrodnich, funkcjonuje w formie szczątkowej. Od czasu nagłośnienia w latach 80. badań nad pismem nüshu były różne próby jego reaktywacji. Wydaje mi się jednak, że w dobie współczesnych przemian, zarówno obyczajowych, jak i cywilizacyjnych, taka akurat forma „siostrzeństwa” nie ma już racji bytu.

dr Maciej Gaca

Miał 18 lat, kiedy postanowił złożyć papiery na nowo otwarty kierunek na UAM. Dziś jest adiunktem w Zakładzie Języków Chin przy Katedrze Orientalistyki UAM, stypendystą Peking University i autorem doktoratu dotyczącego czasowego modelu świata w piktograficznym piśmie ludu Naxi. Jako sinolog interesuje się systemami pism ludów Chin i polityką językową ChRL. Pasjonuje go sposób pojmowania świata przez mieszkańców Kraju Środka, to, jak budują pojęcia czasu i przestrzeni, i jakie stosunki mają z sąsiadami. W wolnych chwilach nurkuje i gra w squasha, uwielbia podróże, jest szczęśliwym ojcem trójki dzieci. Mimo że w Chinach był ponad 20 razy, wciąż marzy o poznaniu Kotliny Turpan, szczątków państwa Xixia oraz bagnistych terenów zejścia rzek Heilong Jiang (Amur) i Wusuli (Ussuri). Na pytanie, co go w Chinach fascynuje, odpowiada: „Trudno powiedzieć. Zajmuję się Chinami dopiero 20 lat i jeszcze tego nie wiem…”.