To za sprawą informacji dotyczących zniszczenia trzech satelitów w ubiegłym tygodniu. Urządzenia te najwyraźniej zostały uszkodzone za sprawą aktywności słonecznej i ostatecznie spadły z orbity, spalając się wkrótce później w atmosferze. Ten aspekt można uznać za pocieszający, wszak spada za jego sprawą ryzyko uderzenia takiego obiektu w kogoś lub coś znajdującego się na powierzchni Ziemi.
Czytaj też: Jeden rozbłysk słoneczny wystarczył, by zmylić całą naukę na 40 lat
O ile plany zakładały, że misja realizowana przez Binar-2, Binar-3 i Binar-4 potrwa około pół roku, tak jej przedwczesny koniec nastąpił zdeycdowanie szybciej, bo już po dwóch miesiącach. Eksperci związani z programem mają więc powody do rozgoryczenia, gdyż trudno im będzie teraz zrealizować postawione cele. Martwić mogą się też inni naukowcy, włącznie z całymi krajami, które realizują różnego rodzaju przedsięwzięcia w przestrzeni kosmicznej.
Ta jest ostatnimi czasy wyjątkowo burzliwym miejscem, a to za sprawą aktywności naszej gwiazdy. Słońce, znajdujące się obecnie w szczytowym momencie jeśli chodzi o jego funkcjonowanie, co jakiś czas emituje w kierunku Ziemi ogromne ilości promieniowania. Takie wysokoenergetyczne cząsteczki mogą przynosić szereg konsekwencji dla tego, co się u nas dzieje. O ile wizja oglądania zorzy polarnej brzmi kusząco, tak problemy z komunikacją i nawigacją, uszkodzenia sieci energetycznych czy też zniszczenia satelitów to zdecydowanie mniej optymistyczne warianty.
Trzy uszkodzone satelity typu CubeSat były częścią programu Binar prowadzonego przez naukowców z Curtin University
Jeśli chodzi o pochodzenie cykli słonecznych, to stanowią one pokłosie zmian w obrębie pola magnetycznego. Średnio co jedenaście lat dochodzi do jego odwrócenia, co warunkuje występowanie cykli. Mniej więcej w połowie każdego z nich aktywność naszej gwiazdy osiąga skrajną wartość. Obecnie trwający cykl był trudny do przewidzenia i dość burzliwy, dlatego astronomowie niemało się przy nim natrudzili. W starciu z emisjami słonecznymi poległo też wiele satelitów – z tymi należącymi do programu Binar na czele.
O skali aktywności najlepiej świadczy fakt, iż w ostatnich miesiącach była ona ponad 1,5 razy wyższa od prognozowanej. Nie dziwią więc problemy, jakich doświadczyła ludzkość. Z drugiej strony, jako mieszkańcy Polski zyskaliśmy bardzo rzadko spotykaną możliwość polegająca na obserwowaniu zjawiska zorzy polarnej z terenów naszego kraju. Takie pokazy występują na skutek interakcji między ziemską atmosferą a wysokoenergetycznymi cząsteczkami emitowanymi przez Słońce.
Czytaj też: Tajemnicza kometa rozmiarów miasta rozjaśniła się 300-krotnie! Cztery erupcje na powierzchni
Niestety, jest też druga strona medalu, czyli negatywny wpływ na ziemską infrastrukturę oraz urządzenia znajdujące się na orbicie naszej planety. Bezpośrednio zagrożone są nawet osoby przebywające wysoko w powietrzu czy na stacjach orbitalnych, gdzie mogą docierać większe ilości niebezpiecznego promieniowania. W przypadku satelitów niektóre posiadają odpowiednie zabezpieczenia, dzięki którym nie spadają przedwcześnie do atmosfery, lecz nie dotyczy to wszystkich pojazdów. Australijskie CubeSats były pozbawione takiego rozwiązania.
Pozbawione narzędzi umożliwiających regulowanie pułapu, na którym się znajdują, satelity z programu Binar realizowanego przez Curtin University poległy w starciu z nieprzewidywalną pogodą kosmiczną. Pozytywy? Niski koszt realizacji tego typu zadań z wykorzystaniem CubeSats. Poza tym możemy się pocieszać przewidywanym spadkiem aktywności Słońca od 2026 roku oraz prawdopodobnym osiągnięciem tzw. minimum słonecznego w okolicach 2030 roku.