Dzwoni budzik. Znowu zaspałem! Mam tylko trzydzieści minut na dotarcie do biura, a muszę jeszcze przygotować prezentację i ustalić całodzienny kalendarz spotkań. Spokojnie, zajmę się tym w samochodzie. Biorę kluczyki i wsiadam do auta. Odpalam stacyjkę, ustawiam biuro jako cel podróży. Samochód rusza, a ja mogę spokojnie skupić się na przygotowaniach do pracy. Science fiction? Od jakiegoś czasu już nie.
Jazda „samochodem bez kierowcy” – zaprezentowanym w tym roku przez szwedzki koncern Volvo – przypomina trochę działanie autopilota w samolocie. Kierowca uruchamia pojazd i wprowadza go do ruchu, ale na trasie może już spokojnie włączyć tryb autonomiczny i zdjąć ręce z kierownicy. Samochód pojedzie sam. Projekt Volvo zdał już pierwsze testy bezpieczeństwa. Do masowej produkcji wejdzie pewnie jednak nie wcześniej niż za trzy lata.
Trzymać się drogi
„Aby ułatwić prowadzenie pojazdu, zastosowaliśmy w nim wiele nowatorskich rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo” – mówi „Focusowi” Marcus Rothoff, odpowiedzialny w Volvo Car Group za projekt samochodów bez kierowcy. „Każdy model, który sam się prowadzi, został wyposażony w kamery, radary, specjalne czujniki oraz szczegółowe mapy, dokładniejsze niż tradycyjna nawigacja samochodowa. Cała ta elektronika ma na celu precyzyjne namierzanie przez pojazd linii jezdni, tak aby trzymał się pasa i nie wpadł na barierki, np. podczas jazdy po łuku”.
Nad podobnym projektem już od kilku lat pracuje również Mercedes. W ubiegłym roku limuzyna badawcza koncernu ze Stuttgartu jako pierwszy samochód bez kierowcy przemierzyła ponad stukilometrową niełatwą trasę, która po części prowadziła przez miasto. Chociaż na fotelu kierowcy siedział pracownik techniczny, to nie on de facto prowadził samochód. „Od strony technicznej samochody osobowe, takie jak Mercedes-Benz S500 Intelligent Drive, czy auta ciężarowe naszej marki, są już przystosowane do jazdy bez kierowcy” – mówi dr Ewa Łabno-Falęcka z Mercedes-Benz Polska.
Aby auto samo trzymało się drogi, w po- jeździe zainstalowano specjalne czujniki. Na bokach przedniego zderzaka zostały też umieszczone dwa dodatkowe radary, które wykryją inne pojazdy, nadjeżdżające z obu stron na skrzyżowaniu. W rogach nadwozia zamontowano cztery inne czujniki do tropienia ewentualnych przeszkód. Kamera z przodu o kącie widzenia 90 stopni rozpoznaje kolory, więc odczyta sygnalizację świetlną i znaki drogowe.
Jak działa samochód bez kierowcy?
Aby pojazd pojechał sam, musi być wyposażony w komplet specjalnych czujników, które utrzymają go na drodze i zareagują na wypadek zagrożenia.
- Pasy ruchu Auta bez kierowców wyjadą tylko na specjalnie w tym celu przygotowane drogi. Nie ma mowy o zamazanych i niewidocznych liniach na jezdni!
- Kamera Specjalna kamera umieszczona na przodzie auta monitoruje otoczenie dookoła pojazdu.
- GPS System nawigacji w pojazdach bez kierowców musi być wyjątkowo precyzyjny. Liczy się dokładność do kilkunastu centymetrów. W ten sposób auto trzyma się pasa.
- Czujniki odległości Specjalne sensory na samochodach pomogą utrzymać odpowiednią odległość od innych pojazdów na drodze.
- Strefa radarowa do 30 m Również dzięki radarowi samochód będzie utrzymywał odpowiedni dystans od innych pojazdów. Jeśli w odległości 30 m nie wykryje innych aut, może zwiększyć prędkość.
Bezpieczeństwo, głupcze!
Podróż samochodem, który sam się prowadzi, nadal jednak wymaga spełnienia wielu dodatkowych warunków. Przede wszystkim ktoś zawsze musi siedzieć na miejscu kierowcy, aby zachować kontrolę nad pojazdem. Z pewnością nie ma jeszcze mowy o samochodzie, który sam nas odwiezie nad ranem do domu po zakrapianej imprezie. Przewożony musi być trzeźwy i powinien cały czas koncentrować się na tym, co się dzieje na drodze.
„Jazda bez kierowcy sprawia, że samochód wyposażony w taki tryb musi być jeszcze bezpieczniejszy niż konwencjonalne auta” – mówi Marcus Rothoff. Szwedzki producent, znany ze szczególnego podejścia do kwestii bezpieczeństwa w pojazdach, dołożył wszelkich starań, aby skonstruować w stu procentach bezkolizyjny samochód. Volvo bez kierowcy będzie utrzymać bezpieczną odległość od innych pojazdów (prędkość maksymalna w trybie automatycznym została ograniczona do 70 km/godz.), zatrzyma się na wypadek sytuacji alarmowej, a kiedy uzna, że kontynuowanie jazdy nie jest możliwe, zjedzie z drogi w bezpiecznym miejscu i wyłączy silnik.
Marzenie o szoferze
„Ludzie nienawidzą prowadzić” – mówi Chris Urmson z Google’a, w internetowym gigancie odpowiedzialny za projekt „Self-Driving Cars”. „Jak już uda nam się przedrzeć do pracy, pokonując gigantyczne korki, potrzebujemy jeszcze przynajmniej pół godziny, aby dojść do siebie po tym, jak jakiś kretyn zajechał nam drogę” – tłumaczy.
Celem projektu Google’a jest zbudowanie około stu pojazdów, które jeszcze w tym roku przejdą bardzo zaawansowane testy na jazdę bez kierowcy. Podobnie jak projekty Volvo i Mercedesa, pojazdy Google’a będą naszpikowane elektroniką.
Specjalne czujniki pomogą wyeliminować tzw. martwe punkty na trasie oraz wykryją obiekty w odległości porównywalnej z długością dwóch boisk piłkarskich w każdym kierunku. Technologia bezpieczeństwa będzie szczególnie przydatna na ruchliwych ulicach i skrzyżowaniach. Aby jeszcze lepiej uchronić pojazd przed kolizją, jego maksymalna prędkość zostanie ograniczona do 40 km/godz.
Jeżeli auta bez kierowcy wejdą do produkcji, to w pierwszej kolejności pewnie zastąpią taksówki. Bezpieczne, ekonomiczne i zawsze wybierające najkrótszą trasę do celu „robotaryfy” będą naturalną konkurencją dla tradycyjnych przewoźników.
Sam się zaparkuj!
Projekt automatycznego parkowania zaprezentowany przez Volvo może być nadzieją dla wszystkich, którzy mają problem z kopertą lub po prostu nie znoszą szukania wolnego miejsca. Pomysł jest prosty. Kierowca podjeżdża na parking, wysiada z auta i i wybiera opcję „Zaparkuj mnie!” na swoim smartfonie (do czego została przygotowana specjalna aplikacja). Pojazd rusza i zajmuje pierwsze wolne miejsce. O dokładnej lokalizacji samochodu również poinformuje nas smartfon. System automatycznego parkowania oparty jest na czujnikach umieszczonych na nadwoziu naszego samochodu oraz innych pojazdów biorących udział w projekcie. A zatem aby cały system funkcjonował, wszystkie inne pojazdy korzystające z parkingu musiałyby być do niego przystosowane. W praktyce oznacza to, że najpewniej powstaną w przyszłości specjalne parkingi dla samo- parkujących się aut.
Ręce na kierownicę!
Google ze swoim pilotażowym programem ma wystartować w Kalifornii. Przepisy prawne są tam dla pojazdów bez kierowców dużo łaskawsze niż w Europie.
Zgodnie z prawem międzynarodowym autonomiczne sterowanie kierownicą jest zakazane przy prędkościach przekraczających 10 km/godz., a przepisy konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, obowiązujące w niemal całej Europie, mówią wyraźnie: „każdy pojazd w ruchu lub zespół pojazdów w ruchu powinien mieć kierującego”. Inaczej sprawa wygląda na przykład w Stanach Zjednoczonych. „Konwencja wiedeńska powstała w czasach, gdy jazda bez kierowcy wciąż pozostawała w sferze science fiction. Co ciekawe, USA nigdy do umowy nie przystąpiły. To dlatego w czterech stanach (w Kalifornii, Nevadzie, Michigan i na Florydzie) wprowadzono regulacje pozwalające na próbną eksploatację takich pojazdów na publicznych drogach” – mówi dr Łabno-Falęcka.
Ale nawet w Stanach Zjednoczonych nie może być mowy o zupełnej wolnej amerykance. Zgodnie z wprowadzonymi w tym roku przepisami operator auta bez kierowcy nie może podczas jazdy czytać, ani – tym bardziej – spać (nie mówiąc już o zupełnie fantastycznych pomysłach wyświetlania filmów na przedniej szybie pojazdu).
Chcąc nie chcąc, koncerny motoryzacyjne są więc zmuszone do współpracy z rządami krajów wszędzie tam, gdzie przewiduje się dopuszczenie do ruchu pojazdy bez kierowcy. Projekt Volvo powstaje przy ścisłej kooperacji koncernu z Goteborga z władzami Szwecji. Najpewniej zatem to właśnie w tym kraju, a możliwe, że także w Niemczech, samochody bez kierowcy po raz pierwszy wyjadą na europejskie drogi.