Samiczki strojne mundurem

Młodzież była oczkiem w głowie Hitlera. Oczywiście ta ideologicznie słuszna, czyli z Hitlerjugend. Szczególną rolę Führer wyznaczył dziewczętom – miały mobilizować nie tylko do wojennego czynu, ale i prokreacji

Adolf Hitler zawsze lubił otaczać się młodzieżą. Zachowały się setki zdjęć Führera wśród młodych ludzi, zasłuchanych w słowa swego przywódcy. Dla młodzieży Hitler przewidział specjalną rolę – nie tylko przyszłości narodu niemieckiego, ale też ślepo posłusznego żołnierza, wykonującego każde polecenie dowódców. Powstała w 1935 roku Hitlerjugend była organizacją, której członkowie mieli – według słów Führera – myśleć i działać po niemiecku. Członek HJ miał być szczupły i smukły, zwinny jak chart, wytrzymały jak rzemień i twardy jak stal od Krupsa. A tak naprawdę, miał być mięsem armatnim, potrzebnym Hitlerowi do prowadzenia wojny. I stał się nim, szczególnie wiosną 1945 roku, gdy III Rzesza waliła się w gruzy, a „spartanie” z Hitlerjugend walczyli bardziej ofiarnie niż Wehrmacht. Szczególnie o swą powierzchowność musiała jednak troszczyć się żeńska część owej nazistowskiej młodzieżówki. Hitler uważał bowiem, że rolą niemieckiej kobiety jest dbać o to, aby nieustannie rosła liczba obywateli III Rzeszy. A plan był ambitny – Berlin liczył na to, że w niedługim czasie Niemców (i to rasy nordyckiej) będzie… 200 milionów. Dlatego dziewczęta z Bund Deutscher Mädel (sekcja żeńska Hitlerjugend, skupiająca osoby w wieku 14–18 lat) miały dbać o swe ciała oraz szeroko pojętą kobiecą atrakcyjność, szkoląc się w gimnastyce oraz tańcu. I one dbały, marząc skrycie, że tym, któremu dadzą dziecko, będzie sam… boski Adolf. Dziewczęta wierzyły w to, że działają dla dobra narodu, zaś faszystowscy żołdacy widzieli w nich kobiety do swawoli z państwowego nadania. Poniżej publikujemy fragmenty książki niemieckiego pisarza i dziennikarza Guido Knoppa, zwanego detektywem historii, „Dzieci Hitlera”. Ta momentami zabawna, a momentami przerażająca książka pokazuje, z jaką łatwością nazistowskiemu państwu udawało się indoktrynować młodzież, doprowadzając w efekcie do tragedii jednego pokolenia.

„W piśmiennictwie Hitlerjugend czytamy konsekwentnie: »Należy powstrzymać wśród dziewcząt pęd do nadmiernego pomnażania wiedzy na rzecz ich zdrowego rozwoju«. A w innym miejscu: »Chcemy dziewcząt, które bezwarunkowo wierzą w Niemcy i Führera i tę wiarę zaszczepią kiedyś w sercach swoich dzieci, wtedy bowiem narodowy socjalizm, a przez to i Niemcy będą istnieć wiecznie«. Wychowanie konformistycznych wobec systemu dzieci jako zadanie życiowe kobiet – w taki sposób również pomocnicy Hitlera w Reichsjugendführung planowali przyszłość mädel i nie było tam już ani słowa o bohaterkach stylizowanych na boginie z mitologii nordyckiej. Niektóre pełne zachwytu dziewczęta uświadomiły sobie nagle boleśnie, że za panowania Hitlera kobiety stały się ludźmi drugiej kategorii: »Uważałam, że spotkał mnie kiepski los, iż urodziłam się kobietą, dziewczynką – wyznaje Gudrun Pausewang. – Bo przecież nie mogłam oddać

ON BYŁ NADOJCEM

Sam Hitler ze zjadliwą ironią odpowiadał na zarzuty, dotyczące wrogości jego reżimu wobec kobiet. »Wtedy jednak wtrąca się zagranica – żartował w jednym z przemówień do Frauenschaft – i mówi, tak, mężczyzna! Ale kobiety, one u was nie mogą przejawiać optymizmu, bo są takie uciśnione, zakneblowane i zniewolone. Robicie z kobiet po prostu zwierzęta domowe. Nie chcecie dać im wolności ani równouprawnienia. Tak, to, co jedni uważają za jarzmo, inni odczuwają jako błogosławieństwo, to, co jednym wydaje się królestwem niebieskim, jest dla innych piekłem i naturalnie odwrotnie«.

Słowa o emancypacji kobiet są jedynie wymysłem żydowskiego umysłu, a ich treść jest przepojona tym samym duchem.
Adolf Hitler, 1934

I rzeczywiście, dyktator nie musiał się martwić, iż ze strony towarzyszek narodowych pojawią się jakieś postulaty emancypacyjne. »Po wojnie opowiadano nam – mówi Annemarie Strasosky – że przez całe lata żyłyśmy w zniewoleniu. To był dla mnie całkiem nowy punkt widzenia. Wcale nie zauważyłam, że nie byłam wolna, ponieważ w ogóle nie znałam takiego sensu pojęcia wolności, jak się je teraz tłumaczy«. Kolejnego wyjaśnienia tego pozornie dobrowolnego wejścia całego pokolenia młodych dziewcząt w stereotypową, atawistyczną rolę należy szukać w ich stosunku do Hitlera. Wiele z ankietowanych przez nas kobiet potwierdza, że z tego – jeśli przyjąć dzisiejszy punkt widzenia – absolutnie nieatrakcyjnego mężczyzny promieniowała siła przyciągania, niemająca nic wspólnego z polityką. Znaczna część niegdysiejszych mädel przyznaje, iż odczuwała swego rodzaju więź emocjonalną z dyktatorem. Próbki z naszych wywiadów: »On był nadojcem. Wiem, że tego dzisiaj nie sposób zrozumieć, ale tak było«. »Była to naprawdę głęboka, żarliwa miłość, inaczej nie umiem tego wyrazić«. »Dokładnie taki sam jak Bóg. Odbierałam go dokładnie tak samo jak Boga«.

Hitlerjugend to nie tworzenie państwa dla młodzieży, lecz tworzenie młodzieży dla państwa.
Baldur von Schirah, 1934

Eva Sternheim-Peters opisuje, w jaki sposób manipulacja w szkole i w BDM ukształtowała jej wizerunek Hitlera: »Wierzyłyśmy, że to był jakiś niesłychanie szczęśliwy przypadek w dziejach; brzmi to dzisiaj makabrycznie, ale takim go postrzegałyśmy, ja i wiele innych. To już prawie zakrawało na coś mistycznego. Coś takiego jak cesarz Rudobrody w Kyffhäuser albo coś podobnego – jednym słowem uważałyśmy się za szczęśliwe, że możemy żyć w czasach, w których istnieje też tak wyjątkowa postać jak Hitler«.

LISTY DO DYKTATORA

 

Kiedy ogląda się najbardziej wylewne sceny radości w okresie nazistowskim, towarzyszące wystąpieniom Hitlera z okazji Niemieckiego Święta Gimnastycznego w roku 1938 we Wrocławiu, lub w chwili wkroczenia Niemców do Sudetów w tym samym roku albo też podczas uroczystości zwycięstwa po kampanii francuskiej, nietrudno zauważyć, że kamery zarejestrowały najsilniejsze emocje właśnie wśród kobiet i dziewcząt. Na niektórych obrazach widać tak ekstatyczny zachwyt, iż nie sposób nie podejrzewać w tym jakichś pierwiastków erotycznych. Hitler jako obiekt projekcji erotycznej? Jest rzeczą zrozumiałą, że wywiady nie dostarczają na ten temat żadnych dowodów, istnieje jednak inne źródło, zostawione przez najbardziej zapalone wielbicielki: listy miłosne do dyktatora. To, że w ogóle zachowały się one dla potomnych, zawdzięczamy pasji kolekcjonerskiej byłego komunisty niemieckiego, który w roku 1945 wrócił do Niemiec w mundurze żołnierza armii USA. Willy Eucker, przyjąwszy nazwisko W.C. Emker, służył amerykańskim władzom wojskowym Berlina. »Oczywiście odwiedziliśmy Kancelarię Rzeszy Hitlera – opowiadał – spacerowaliśmy po pomieszczeniach, w których wszędzie w sufitach były olbrzymie dziury po bombach, a dookoła walały się sterty papierzysk. Podniosłem kilka listów z takiej sterty. Były zaadresowane do ‹Naszego ukochanego Führera›. Przed opuszczeniem budynku wsunąłem po kryjomu parę z nich do kieszeni«. Od tej pory Emker dziesiątki razy zakradał się przez boczne wejście do ruin Kancelarii Rzeszy, by wynieść to, czym Sowieci najwyraźniej nie byli zainteresowani.

W ten sposób kilka tysięcy listów z »prywatnej korespondencji« dostało się do USA, gdzie dopiero niedawno udostępniono ich fragmenty czytelnikom – podania, prośby o autograf oraz listy od wielbicielek. I chociaż przypuszczalnie mamy tu do czynienia zaledwie z ułamkiem »poczty od fanek« do Hitlera, to te w większości mocno już pożółkłe listy umożliwiają wejrzenie w głębię niemieckich dusz z owych mrocznych lat. Otrzymywane przez Hitlera listy miłosne od kobiet i dziewcząt wypełniają cały segregator. Obejmują one płomienne zapewnienia o »prawdziwej miłości«, dalej oferty matrymonialne, a także pragnienie »pewnej kobiety z Saksonii«, która chciała urodzić dziecko Hitlera, podając następujące uzasadnienie: »Już sama myśl o tym, że mógłby pan nie mieć dzieci, nie daje mi spokoju«. Z ogromnym prawdopodobieństwem można powiedzieć, iż Hitler nigdy nie miał w rękach żadnego z tych listów »do mojego kochanego serduszka«, do »najsłodszej, najserdeczniejszej miłości« czy też do »najukochańszego, gorąco wytęsknionego wilczka«. Z reguły odpowiadała na nie Kancelaria Rzeszy, wysyłając do respondentek pismo, zawierające stereotypową formułkę (»Serdecznie dziękuję«). Jeśli jednak jakaś wielbicielka była szczególnie uparta i pisała raz po raz, powiadamiano lokalną policję. Niejedna osoba uznana w konsekwencji za »umysłowo chorą« trafiła do tak zwanego zakładu leczniczego.

DZIWNA SIŁA PRZYCIĄGANIA

Z pewnością autorki tych listów stanowiły ekstremalne wyjątki – ukazują one jednak wyraźnie, jak pociągająco Hitler musiał działać akurat na kobiety. Faktem historycznym jest, że zniszczył każdą, z którą się bliżej związał. Jego siostrzenica Geli Raubal ubóstwiała go i na koniec odebrała sobie życie, ponieważ nie okazywał jej uczuć, jakich od niego oczekiwała. Eva Braun, która cierpiała przez wiele lat, odgrywając wymuszoną rolę potajemnej kochanki, podejmowała kilka prób samobójczych, aż wreszcie na dzień przed śmiercią dostąpiła tego wątpliwego zaszczytu, żeby nazwać się »panią Hitler«. Angielka Unity Mitford, najbardziej zatwardziała z fanek, ale jednak tak skuteczna, że została zaproszona do stołu dyktatora, strzeliła sobie z rozpaczy w głowę. Miłość do Hitlera okazywała się śmiertelną pułapką.

Zadaniem kobiety jest być piękną i wydawać dzieci na świat. Samiczka ptaka stroi się dla samczyka i wysiaduje dla niego jaja. Za to samiec troszczy się o pożywienie. Poza tym stoi na warcie i odpiera ataki wroga.
Joseph Goebbels, 1929

Ankietowane przez nas kobiety opowiadają również ze szczegółami, w jaki sposób doświadczały oczarowania tym mężczyzną. »Hitler popatrzył mi w oczy i pogłaskał po policzku – opowiada mieszkanka Hamburga Lore Schaaf. – Było to dla mnie niesamowitym wydarzeniem. Uważałam, że to wspaniałe, i w ogóle nie chciałam się potem myć. Moja matka powiedziała: ‹Zwariowałaś›. I taka była chyba prawda«. Ilse Holl, która z okazji parteitagu Rzeszy uczestniczyła w masowych pokazach tanecznych mädel BDM, opisuje, jak przyjęła reakcję Hitlera: »Więc usiadł wyprostowany i powiedział: ‹Oto moje dziewczęta, kiedy na nie patrzę, od razu rozpraszają się wszystkie moje troski›. A co myśmy wtedy zrobiły? Padłyśmy sobie w ramiona, płacząc z radości. Tańczyłyśmy przecież dla Führera. To straszne, prawda?«. Annemarie Aumüller opowiada o wizycie Hitlera w Królewcu, podczas której doszło wieczorem do nieprzerwanych owacji w wykonaniu grupy HJ i BDM: »Raz po raz wykrzykiwaliśmy chórem: ‹Kochany Führerze, bądź miły dla swych dzieci, pokaż się przy parapecie›. A kiedy się już dość nakrzyczeliśmy, pokazał się i wtedy jak dzicy zaczęliśmy wołać ‹Heil Hitler›. I trwało to całymi godzinami, tak że jako uczniowie faktycznie nie mogliśmy następnego dnia w ogóle mówić albo staraliśmy się naprawdę zaniemówić«.

Jeśli uda się nam zaprowadzić nordycką rasę w Niemczech i wokół nich, potem skłonić ją, by zechciała zająć się uprawą i sprawiła, by wzrósł naród o liczebności dwustu milionów, wtedy świat będzie należał do nas.
Heinrich Himmler, 1929

Co sprawiało, że Hitler był tak pociągający dla kobiet swojej epoki? Po pierwsze, zapewne to, że za pomocą wszelkich środków propagandowych stylizował się na nieosiągalnego samotnika. Życie prywatne Führera było dla opinii publicznej owiane absolutną tajemnicą. O Evie Braun Niemcy dowiedzieli się dopiero po wojnie. Żaden »zwykły Niemiec« nie wiedział, że Hitler lubi wstawać dopiero około południa i na swoim Berghofie przedkłada próżniactwo nad studiowanie akt. Obrazki, które wolno było pokazywać w Kronice Filmowej, mydliły ludziom oczy, przedstawiając osobę Führera w sposób całkowicie niezgodny z rzeczywistością – opętanego obowiązkami człowieka, który każdą wolną chwilę spędza w służbie swojego narodu. Ta nienaturalnie wykreowana postać, na dodatek jeszcze niedostępna, bytująca w jakiejś nierzeczywistej dali, otoczona masami ludzi, iluminowana światłami, układającymi się w kształt katedry, budziła najgłębsze tęsknoty kobiet: pragnienie, aby mu pomóc, wesprzeć go, otoczyć podziwem.

W listach miłosnych, podobnie zresztą jak w wypowiedziach kobiet z tamtych czasów, pobrzmiewają uczucia, które równocześnie mają swoje źródła w rolach kochanek i matek. Sedno zagadkowej siły przyciągania dziewcząt i kobiet przez Hitlera kryje się niewątpliwie w chęci wyrwania go z tej nieomal mistycznej dali i sprowadzenia do domu, do ogniska domowego i łóżka. »Szkoda, że on nie ma żadnej kobiety, powtarzałyśmy zawsze – puentuje Hildegard Schindler. – Taki miły mężczyzna powinien przecież mieć jakąś kobietę. Może wtedy wszystko znacznie lepiej by mu szło«”.

Guido Knopp niemiecki pisarz, publicysta, były redaktor „Frankfurter Allgemeine Zeitug”, autor m.in. ksiazek, „Watykan, władza papiezy”, „Hitler, dziedzictwo zła”.