Siła grawitacji powinna być przecież dominująca, sprawiając, iż – bez względu na okoliczności – rzeka będzie płynęła w dół. Jak więc wytłumaczyć nagranie ukazujące rzekę Murray w Australii, na którym widać, jak płynie ona do tyłu? Co więcej, z czasem wyszło na jaw, że w jej przypadku nie jest to coś kompletnie niespotykanego i podobne wydarzenia mają miejsce raz na jakiś czas.
Czytaj też: Po człowieku zostaje sam popiół, a źródła ognia brak. Zagadkowe spontaniczne samospalenie wyjaśnione?
Sprawcą całego zamieszania jest… inna rzeka. Goulburn, bo tak ją nazwano, tworzy naturalną barierę dla Murray, kiedy jej poziom wzrasta. W efekcie woda spływająca korytem tej pierwszej może zmienić swój kierunek, zmierzając nie w dół, lecz w górę. Innym scenariuszem, w którym sprawy przybierają podobny obrót, jest udział huraganów. Na przykład kataklizm Isaac doprowadził do cofania się rzeki Mississippi przez niemal 24 godziny.
O ile Isaac doprowadził do podniesienia poziomu rzeczonej rzeki o trzy metry, tak nawet bardziej niechlubny rezultat możemy przypisać na konto huraganu Katrina, który doprowadził do czterometrowego wzrostu. Nie zawsze działa to oczywiście w tę stronę: możliwe jest również osuszanie koryt rzek na skutek spiralnego ruchu powietrza.
Tylko skąd miałyby się wziąć katastrofalne konsekwencje, o jakich mowa w tytule? Chodzi o wywoływanie powodzi na obszarach, które zazwyczaj są wolne od wielkiej wody. Na przykład odwrócenie biegu Żółtej Rzeki (Huang He) w Chinach doprowadziło do powodzi zakończonych śmiercią ponad 6 milionów ludzi na przełomie XIX i XX wieku. Podobne wydarzenia prawdopodobnie doprowadziły do upadku cywilizacji mezopotamskiej wzdłuż rzek Tygrys i Eufrat.
Australijska rzeka Murray odwróciła kierunek przepływu wskutek interakcji z inną rzeką
Trzeba przy tym podkreślić, że wydarzenia mające miejsce na Żółtej Rzece nieco różniły się od tych, do których doszło na przykład w Australii. W Chinach woda skierowała się bowiem w przeciwnym niż zazwyczaj kierunku, ale wytyczyła przy tym nowe koryto. Jeszcze bardziej interesująco robi się, gdy zdamy sobie sprawę, iż Amazonka płynęła dawniej w przeciwnym do obecnego kierunku, ze wschodu na zachód. W toku badań naukowcy doszli do wniosku, że było to spowodowane erozją.
Czytaj też: Świat zawarł pokój z naturą. Jakie wnioski płyną z COP15?
Gdyby ktoś więc zapytał was, czy kierunek przepływu rzek jest stały i niezmienny, to znacie już odpowiedź. Jak widać, natura potrafi zaskakiwać nawet po tysiącach lat obecności ludzi na Ziemi. A co dopiero moglibyśmy powiedzieć w czasie eksploracji innych planet, na których grawitacja i inne czynniki działają jeszcze inaczej niż u nas?