Bernd Lenzner z Uniwersytetu Wiedeńskiego i jego współpracownicy przestudiowali globalną bazę danych obcych gatunków roślin. W ten sposób naukowcy byli w stanie po raz pierwszy ilościowo określić wpływ kolonizacji na ówczesną różnorodność biologiczną.
Czytaj też: Z drona obserwowali mające niemal 5000 lat miasto. To “Wenecja Żyznego Półksiężyca”
Ich ustalenia w tej sprawie trafiły na łamy Nature Ecology & Evolution. Z publikacji dowiadujemy się, iż członkowie zespołu wzięli pod uwagę podobieństwo gatunków nierodzimych w 1183 regionach wchodzących w skład dawnych imperiów brytyjskich, holenderskich, portugalskich i hiszpańskich. Jak się okazało, okres, w którym wybrane obszary pełniły role kolonii był równie wyraźnie skorelowane z szansą na występowanie nierodzimych gatunków co współczesne czynniki społeczne i ekonomiczne.
Wśród innych elementów wymienia się natomiast bliskość geograficzną, podobieństwo temperatur i urodzajność gleb. Szczególnie zauważalny był jednak wpływ czasu, przez który dany kraj znajdował się w imperium brytyjskim lub hiszpańskim. Czynnik ten był nawet istotniejszy od roli PKB czy zagęszczenia populacji. Regiony o szczególnym znaczeniu dla funkcjonowania imperium cechowały się większym stopniem współdzielenia gatunków z innymi regionami wchodzącymi w skład tego samego imperium.
Autorzy badań wzięli pod uwagę kolonialne wpływy imperiów brytyjskich, holenderskich, portugalskich i hiszpańskich
Obszary z portami handlowymi, na przykład Guerrero w Meksyku i Port Curtis w Australii, wykazywały najsilniejsze podobieństwa z innymi lokalizacjami w imperiach hiszpańskim i brytyjskim. Rozprzestrzenianie się obcych gatunków w skali globalnej było po części związane z eksportem upraw na rzecz kolonii, takich jak proso w Imperium Brytyjskim i słodki ziemniak w Imperium Portugalskim. Niemałą rolę w całym zjawisku odegrała fascynacja egzotycznymi roślinami w XVIII i XIX wieku.
Czytaj też: Nieznany wcześniej ekosystem odnaleziony. Głęboko pod powierzchnią znajduje się oaza tętniąca życiem
Co ciekawe, kolonie należące do Imperium Brytyjskiego cechowały się największą liczbą wspólnych gatunków nierodzimych, co może być pokłosiem występowania na Wyspach “mody na botanikę”. Funkcjonowało tam wiele towarzystw, które importowały egzotyczne gatunki do swoich ogrodów. Poza tym stopień współdzielenia gatunków może być powiązany z wpływem kolonizacji na rozprzestrzenianie języków czy powstawanie szlaków handlowych. Przy okazji możemy wyciągnąć kilka cennych lekcji na temat tego, jak gatunki inwazyjne wpływają na te rodzime i jak moglibyśmy walczyć z tego typu “najazdami”.