Doszło do niego 2 lipca, a astronomowie przypisali go do najwyższej kategorii, czyli X. Zamieszanie okazało się związane z plamą słoneczną znaną jako AR 3354. To właśnie ona wywołała potężną eksplozję, a wyrzucona chmura wysokoenergetycznych cząsteczek po pewnym czasie dotarła do Ziemi.
Czytaj też: Potężne ogniste meteory w koronie słonecznej. Co się tam dzieje?
Co ciekawe, niemal 20 lat temu doszło do znacznie silniejszego rozbłysku, lecz wtedy ludzkość miała więcej szczęścia, ponieważ nie był on skierowany w stronę Ziemi. Teraz było inaczej i nawet jeśli natężenie emisji było niższe, to i tak można było odczuć skutki tych wydarzeń. Najlepiej przekonali się o tym mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. Właśnie tam zgłaszano problemy z komunikacją radiową. Wynikały one rzecz jasna z interakcji między górnymi warstwami atmosfery naszej planety, a cząstkami wyrzuconymi przez Słońce.
Gdybyśmy mieli doszukiwać się w całej historii pozytywów, to można byłoby zwrócić uwagę na fakt, że rosnąca aktywność naszej gwiazdy jest stałym elementem jej cykli. Te trwają zazwyczaj około 11 lat i mogą prowadzić do naprawdę wysokiej aktywności. Szczyt obecnego cyklu powinien przypaść na bieżący bądź przyszły rok. Skoro ludzkość do tej pory radziła sobie ze wzrostem aktywności Słońca, to raczej nie powinniśmy spodziewać się apokalipsy.
Rozbłysk słoneczny z 2 lipca został przypisany do najwyższej możliwej kategorii, czyli X
Jest jednak pewien szczegół – i to bardzo istotny. Obecnie ziemska infrastruktura energetyczna i komunikacyjna jest na etapie rozwoju, jakiego nie udało się osiągnąć nigdy wcześniej w historii. To z kolei stwarza ryzyko wystąpienia szkód, jakich nasi przodkowie nawet nie mogli sobie wyobrazić. Często przytaczana historia burzy magnetycznej roku 1859 pokazuje, że gdyby podobne wydarzenia miały miejsce współcześnie, to mielibyśmy prawdziwą katastrofę. Usmażone satelity krążące po orbicie, zniszczone sieci energetyczne, uszkodzona elektronika, a nawet całkowicie unicestwiony internet – wszystko to jest możliwe, jeśli będziemy mieli wystarczająco dużo pecha.
Czytaj też: Wiemy, gdzie może wkrótce powstać życie. Składniki życia są wszędzie
Co gorsza, astronomowie nie do końca radzą sobie z przewidywaniem tego, co miało nastąpić w ostatnim czasie i co może się wydarzyć już wkrótce. Dość powiedzieć, że pierwotnie spodziewano się, jakoby szczyt 25. cyklu słonecznego przypadł na 2025 rok. Tak się jednak prawie na pewno nie stanie i będzie miał on miejsce wcześniej. Niedoszacowana została również liczba plam słonecznych, ponieważ modele wskazywały raczej na ich maksymalną liczbę wynoszącą nie więcej niż 125. W czerwcu pojawiło się ich natomiast ponad 160, a wydaje się, że w okolicach szczytu możemy mówić nawet o wartościach przekraczających 200. Jeśli chodzi o najaktywniejszy z dotychczas udokumentowanych cykli (pierwszy dotyczył lat 1755-1766) to miał on miejsce między 1954 a 1964 rokiem. Wtedy też odnotowano rekordowe 285 plam słonecznych.