To się nazywa maksimum aktywności! Potężny rozbłysk na powierzchni Słońca

Zapewne już za pięć lat, w okolicach minimum aktywności słonecznej będziemy wspominali obecne czasy z sentymentem. W czasach, kiedy powierzchnia Słońca będzie jednorodna, a plamy słoneczne będą jedynie wspomnieniem, przypomnienie sobie obecnego stanu powierzchni Słońca będzie wręcz nierealne. Póki co, wchodzimy właśnie w maksimum aktywności słonecznej, co oznacza, że nie ma tygodnia, aby na powierzchni naszej Gwiazdy Dziennej nie działo się coś ciekawego.
To się nazywa maksimum aktywności! Potężny rozbłysk na powierzchni Słońca

Rok 2024 dopiero się właściwie zaczął, a Słońce trafiło do mediów już kilkukrotnie. Jakby nie patrzeć, łazik Perseverance znajdujący się na dnie krateru Jezero na powierzchni Marsa był w stanie ze swojego odległego miejsca dostrzec potężną grupę plam słonecznych na powierzchni Słońca. Owa grupa plam zdążyła w ciągu kolejnych dni odwrócić się w stronę Ziemi i wyemitować rozbłysk klasy M. Mało tego, rozbłysk ten został przyćmiony przez znacznie silniejszy rozbłysk klasy X, czyli tej najsilniejszej, wyemitowany przez inną grupę plam słonecznych, które właśnie chowały się za krawędzią Słońca i powoli odwracały się w kierunku Marsa.

Po emisji wyżej wspomnianego rozbłysku klasy M wszyscy byli przekonani, że tylko kwestią czasu jest zarejestrowanie kolejnego rozbłysku najsilniejszej klasy X.

Czytaj także: Co tu się wydarzyło? Po dwóch stronach Słońca jednocześnie doszło do rozbłysków

Rozbłysk słoneczny klasy X2.5

Jak donoszą naukowcy, w piątek 16 lutego 2024 roku o godzinie 7:53 polskiego czasu z grupy plam słonecznych znajdującej się na zachodniej krawędzi Słońca wyemitowany został silny rozbłysk słoneczny.

Tak się dobrze złożyło, że heliofizycy mają do dyspozycji takie narzędzia jak kosmiczne obserwatorium Solar Dynamics Observatory, które stale wpatruje się w powierzchnię Słońca, monitorując jej aktywność. Dzięki temu możemy dokładnie zobaczyć jak ów rozbłysk (i każdy widoczny po „naszej” stronie Słońca) ewoluował w czasie. A jest na co patrzeć.

Rozbłysk z 16 lutego 2024 roku zarejestrowany w trzech pasmach promieniowania ultrafioletowego. Źródło: NASA/SDO

Warto tutaj pamiętać, że rozbłyski klasy X to najsilniejsze rozbłyski, do jakich dochodzi na powierzchni Słońca. Ten konkretny rozbłysk został sklasyfikowany jako rozbłysk klasy X 2,5 w tak zwanej klasyfikacji GOES. Siłę rozbłysku ustala się na podstawie pomiaru strumienia promieniowania rentgenowskiego wyemitowanego w rozbłysku i docierającego na odległość 150 mln km od Słońca (czyli w odległości Ziemi od Słońca). Najsłabsze rejestrowane rozbłyski należą do klasy A. Dziesięciokrotnie silniejsze są rozbłyski klasy B, potem C, M i w końcu X. Każda z tych klas podzielona jest jeszcze na wartości numeryczne od 1 do 10. 16 lutego mieliśmy zatem do czynienia z rozbłyskiem najsilniejszej klasy, ale jednocześnie daleko mu było do rekordowych rozbłysków rejestrowanych już na Słońcu, których oznaczenia wykraczały poza tradycyjną skalę i osiągały wartości rzędu X 28,0. Do takiego rozbłysku doszło w listopadzie 2003 roku.

Czytaj także: Naukowcy odtworzyli rozbłysk słoneczny w laboratorium. Pętla plazmy miała 20 cm średnicy

Rozbłysk z 16 lutego został dostrzeżony na zachodniej krawędzi Słońca. Owszem, część promieniowania wyemitowanego w trakcie rozbłysku dotarła do Ziemi, jednak główny strumień promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletowego skierowany był (z naszej perspektywy) w bok. To samo dotyczy ewentualnego koronalnego wyrzutu masy, który może towarzyszyć rozbłyskowi słonecznemu. Dużo większe ryzyko zakłóceń pracy satelitów, systemów nawigacji oraz wystąpienia burzy geomagnetycznej pojawia się, gdy do rozbłysku dochodzi w centrum tarczy słonecznej, co oznacza, że rozbłysk skierowany jest bezpośrednio w stronę obserwatora znajdującego się na powierzchni Ziemi. Choć zważając na to, że właśnie przechodzimy przez maksimum aktywności słonecznej, do takiego rozbłysku może dojść w ciągu kilku kolejnych dni lub tygodni.

Więcej:rozbłysk