Śledztwo rodem ze świata botaniki przeprowadzili naukowcy odpowiedzialni za publikację, która trafiła na łamy Journal of Plant Research. O tym, że coś ze wspomnianą rośliną “jest nie tak” można się przekonać szybko i bez dokładniejszych analiz. Jej liście nie mają bowiem zielonego pigmentu, przydatnego w kontekście fotosyntezy. Nie oznacza to jednak, że taki gatunek nie potrzebuje w ogóle energii.
Czytaj też: Czy ogon dinozaura poruszał się z prędkością dźwięku? Osobliwe badanie sprawdza zwinność gadów
Autorzy badania wiedzieli o istnieniu Monotropastrum humile, powszechnie spotykanej w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. W toku poszukiwań i analiz okazało się natomiast, że istnieje też inny gatunek: Monotropastrum kirishimense. Już na pierwszy rzut oka widać, że nowo opisany gatunek wyróżnia się obecnością rumianych, różowych płatków, choć różnic jest nieco więcej.
Przede wszystkim jego korzenie ledwo wystają z gleby, a inna odmienność wynika z powiązań z innym rodzajem grzybów niż w przypadku M. humile. Jakby tego było mało, oba gatunki – choć rosną obok siebie – mają zupełnie inne okresy kwitnienia. Niedawno opisany jest w tym zakresie “opóźniony” o około 40 dni. Tak różne pory kwitnienia sprawiają, że główny zapylacz obu gatunków – Bombus diversus – nie przeniesie przypadkowo pyłku z jednej gatunku do drugiego, co ogranicza ryzyko hybrydyzacji.
Wróćmy jednak do pytania postawionego w tytule: skąd czerpią energię rośliny, które nie prowadzą fotosyntezy? Odpowiedź kryje się w mikoryzie, czyli swego rodzaju współpracy między grzybami i roślinami. Tworzone przez nie sieci można porównać do autostrad obejmujących całe lasy. To właśnie nimi są transportowane składniki odżywcze oraz informacje w postaci sygnałów elektrycznych i chemicznych.
Początkowo sądzono, że roślina z gatunku Monotropastrum kirishimense jest częścią innego, lepiej znanego
Dzięki takim połączeniom zachodzi dystrybucja zasobów z bogatych w składniki odżywcze obszarów do tych uboższych. Poza tym rośliny mogą wzajemnie ostrzegać się przed drapieżnikami, a nawet lepiej radzić sobie w obliczu suszy. I choć w większości przypadków rośliny zapewniają grzybom część węglowodorów, to tutaj tego nie zaobserwowano.
Czytaj też: Prawdziwy gigant na polskim wybrzeżu. Okaz inwazyjnego gatunku znaleziony w Gdańsku
Nasze wieloaspektowe dowody prowadzą nas do wniosku, że ten takson jest morfologicznie, fenologicznie, filogenetycznie i ekologicznie odrębny, a zatem powinien być uznany za oddzielny gatunek. Nasze badanie przedstawia ekscytującą możliwość, że zmiana gospodarza w M. kirishimense, w kierunku specyficznej linii Russula, wywołała ekologiczną specjację. podsumowuje Kenji Suetsugu z Uniwersytetu Kobe