Do zasilania tej technologii potrzeba wodoru, a naładowane cząstki w postaci elektronów i protonów zostają w takich okolicznościach rozpędzony do około 100 kilometrów na sekundę. W powstałej konstrukcji zastosowano magnetyczny akcelerator plazmowy, dzięki czemu nie ma konieczności spalania konwencjonalnego paliwa. Przelot na Czerwoną Planetę miałby dzięki temu zająć miesiąc – w porywach do dwóch.
Czytaj też: Atomowa ofensywa na Wyspach! Starmer ogłasza nową erę atomu
Taki wynik byłby iście przełomowy, ponieważ już rezultaty na poziomie pół roku były dotychczas uznawane za całkiem obiecujące. Gdy mówiło się natomiast o skróceniu tego czasu na przykład do trzech miesięcy, to pojawiały się często głosy nacechowane pesymizmem. Oczywiście nie powinniśmy wierzyć Rosjanom tylko na słowo: warto będzie poczekać na zaprezentowanie realnych możliwości tego napędu w praktyce.
W silniku plazmowym znajdują się dwie elektrody, pomiędzy którymi przemieszczają się naładowane cząstki. Jednocześnie są one poddawane działaniu wysokiego napięcia. Dzięki temu generowane jest pole magnetyczne wypychające cząsteczki z silnika. Powstaje ciąg, a cała konstrukcja może przemieszczać się w wyznaczonym kierunku. I to z wysoką prędkością! Mówimy przecież o elektronach i protonach rozpędzonych do nawet 100 kilometrów na sekundę.
Jak twierdzą Rosjanie, z wykorzystaniem ich nowego silnika plazmowego lot na Marsa mógłby potrwać zaledwie 30 dni
Dla porównania, w konwencjonalnie stosowanych napędach zwykle jest to wartość ponad 20-krotnie niższa. Oznacza to prędkość przepływu materii na poziomie 4,5 km/s. Jak się okazuje, Rosjanie mają w planach przeprowadzenie szczegółowych testów nowego rozwiązania. Najpierw będą się one oczywiście odbywały w kontrolowanych, naziemnych warunkach. W powietrzu taki silnik plazmowy miałby natomiast zostać poddany wymagającym próbom w ciągu kilku najbliższych lat.
Skrócenie czasu podróży na Marsa (bądź jakiekolwiek inne obiekty) byłby ważny między innymi ze względu na obniżenie kosztów realizacji takiego przedsięwzięcia oraz redukcję zagrożenia dla astronautów wystawionych na długotrwałe działanie promieniowania kosmicznego. Co ciekawe, o ile dotarcie na orbitę miałoby odbywać się przy udziale tradycyjnie stosowanych rakiet, tak po osiągnięciu odpowiedniego pułapu do akcji wkroczy silnik plazmowy.
Czytaj też: Ukraina gra Rosji na nosie. Pokazała coś, czego żaden kraj by się nie odważył
Osoby związane z Rosatomem dodają, iż dodatkową korzystną cechą tamtejszej technologii jest fakt, iż plazma nie musi być podgrzewana do skrajnie wysokich temperatur. Oznacza to lepszą wydajność energetyczną i ograniczone uszkodzenia materiałów stosowanych w produkcji silników. Czekamy na kolejne wieści w tej sprawie, ponieważ dotychczasowe doniesienia wydają się brzmieć zbyt dobrze, aby można je było uznać za prawdziwe.