Robot koszący Stiga to nie tylko mniej obowiązków. Zdziwisz się, jaka za tym stoi technologia

Robot koszący to z pozoru prawie to samo co domowy robot odkurzający, tylko kosi trawę, zamiast zbierać kurz. Cytując klasykę – prawie robi wielką różnicę, bo technologia stojąca za działaniem robotów Stiga jest iście kosmiczna i to w zasadzie… dosłownie.
Robot koszący Stiga to nie tylko mniej obowiązków. Zdziwisz się, jaka za tym stoi technologia

Robot odkurzający porusza się na podstawie obrazu z kamer i czujników. Autonomiczny robot koszący Stiga wykorzystuje do tego satelitę

Skąd robot odkurzający wie, gdzie i jak ma się poruszać? Na początku użytkowania tworzy mapę domu lub mieszkania. Wykorzystuje do tego zestaw kamer i czujników, a następnie używa ich do odnalezienia się w otoczeniu. Mogłoby się wydawać, że w przypadku robota koszącego będzie to działać na tej samej zasadzie. Tu Was zaskoczę i nie ukrywam, że sam też byłem tym mocno zaskoczony.

Robot koszący Stiga, na zdjęciach widzicie model A 1500, do stworzenia mapy potrzebuje człowieka. Musimy pomóc mu poznać nasz trawnik i możemy zrobić to na dwa sposoby. Albo ręcznie, czyli pakujemy robota na specjalny wózek i jedziemy nim wzdłuż wszystkich krawędzi ogrodu, albo zdalnie. Uruchamiany aplikację mobilną Stiga.Go i za pomocą zdalnego sterowania, niczym samochodem na baterie, przeprowadzamy robota wzdłuż wszystkich krawędzi.

Kiedy już robot pozna obrys otoczenia, przemierza cały trawnik i poznaje całe otoczenie, a także wyszukuje ewentualne przeszkody. Cała mapa jest nanoszona na obraz satelitarny i tutaj dopiero dzieje się cała magia.

Autonomicnzy robot koszący Stiga ma w stacji dokującej ukrytą dodatkową stację referencyjną, która odpowiada za komunikację z satelitami. O ile stację dokującą możemy umieścić w dowolnym miejscu, niekoniecznie na trawniku, ważne żeby urządzenie miało do niej swobodny dostęp i wjazd na trawnik, tak stacja referencyjna musi widzieć czyste niebo pod kątem 120 stopni. Jeśli to nie jest możliwe, można ją wyjąć ze stacji dokującej i umieścić w innym miejscu.

Koszenie możemy zaprogramować według własnego harmonogramu, np. kiedy nikogo nie ma w domu, a robot zacznie pracę wtedy, kiedy będzie mieć jak najlepszy sygnał z satelitów. Jeśli się pogorszy, przerwie pracę i poczeka na poprawę sygnału. Pracę przerwie też w trakcie deszczu, ale nie z powodu wody, ta nie jest mu straszna, tylko żeby zapobiec przyklejania się mokrej trawy do ostrzy.

Dzięki łączności satelitarnej dokładność poruszania się robota koszącego Stiga to zaledwie 2 cm(!). Sam GPS to za mało, aby uzyskać tak wysoką precyzję i jest to zasługa specjalnej, opatentowanej technologii Stiga AGS A na tym nie koniec technologii, bo między robotem, stacją dokującą, a naszym smartfonem z aplikacją Stiga.Go jest tworzona prywatna sieć LTE, zapewniająca stały i stabilny sygnał. Transferem danych się nie przejmujemy, mamy go dożywotnio po zakupie urządzenia.

Robot koszący Stiga zdejmuje z nas obowiązek koszenia trawnika. Robi to sam, lepiej i bezgłośnie

Koszenie trawnika to dla wielu osób przykry obowiązek. Oczywiście są i tacy, których spacery z kosiarką odprężają, ale raczej dominują tu negatywne opinie. Nie dość, że jest głośno i to w zasadzie bez względu na to, czy mamy kosiarkę spalinową, czy elektryczną, to zajmuje to sporo czasu. Szczególnie jeśli chcemy mieć idealnie gęsty, przystrzyżony trawnik.

Robot koszący Stiga nie tylko zrobi to za nas, ale z wysoką częstotliwością i w dodatku niemal bezgłośnie. Urządzenie jest w zasadzie bezobsługowe. Po zmapowaniu ogrodu jedyne co nam zostaje to ewentualnie zaznaczać na mapie pojawiające się przeszkody i strefy bez koszenia, kiedy np. posadzimy małe sadzonki, których robot może nie zauważyć, póki nie podrosną. Nie straszne są mu nierówności terenu. Mniejsze roboty, jak widoczny na zdjęciach Stiga A 1500 ma kąt natarcia do 24 stopni, a większe do 27 stopni. To liczby rodem z terenowych samochodów.

Bezobsługowość to również brak konieczności zbierania trawy. Cztery ostrza Stiga A 1500 (a do sześciu w większych modelach) rozdrabniają trawę na tyle, że bez problemu wnika ona w ziemię, co dodatkowo ją użyźnia. Robot nie ma żadnego pojemnika na trawę i można by tu zażartować, że wszystko dosłownie rozpływa się w… ziemi.

Autnomiczny robot Stiga jest w stanie kosić trawnik nawet dwa razy dziennie, dzięki czemu trawa jest idealnie przycięta. Dodatkowo możemy ustalić kierunek koszenia dla różnych części ogrodu. Wyobraźcie sobie, ile czasu byście potrzebowali robiąc to samodzielnie. Jak taka codzienna praca wpływa na baterię? Akumulatory ePower są zaprojektowane tak, że po 1500 cykli koszenia będą mieć nadal 80% pojemności. Czyli czas pracy robota nieco się zmniejszy dopiero po czterech latach.

Tym, co kompletnie rozłożyło mnie na łopatki jest prawie że bezgłośna praca. W trakcie koszenia Stiga A 1500 nie wydaje niemal żadnych dźwięków, delikatnie słychać tylko obracające się koła, ale uwierzcie mi, że głośniejszy jest sam przejazd kosiarki spalinowej lub elektrycznej i to z wyłączonym silnikiem. Ich koła hałasują zdecydowanie bardziej, niż Stiga w trakcie pracy.

Ile taka przyjemność kosztuje? Spodziewałem się, że roboty koszące Stiga są droższe

Bez bicia przyznaję, że spodziewałem się cen w okolicach 16-22 tys. zł. Takie też są, za droższe modele autonomicznych robotów jak np. Stiga A 3000, który jest przeznaczony dla terenów o powierzchni do 3000 m2. Widoczny na zdjęciach Stiga A 1500 ma rekomendowaną cenę na poziomie 13 945 zł. Rekomendowane ceny podstawowego modelu serii A to 7 900 zł w przypadku modelu A 500.

Oczywiście ceny ręcznie obsługiwanych kosiarek elektrycznych czy spalinowych są niższe, pozostaje pytanie – na ile wycenicie swój czas poświęcony na koszenie oraz święty spokój? To są rzeczy bezcenne, warte każdych pieniędzy.

Lokowanie produktu: Stiga