Rewolucyjny “Kod Talentu” – czyli o rozwoju potencjału z zupełnie nowej perspektywy

Ostatnie badania naukowców w zakresie ludzkiego potencjału przynoszą iście rewolucyjne wnioski. Opisuje je Daniel Coyle w fascynującej książce “Kod Talentu”, pokazując, co jest istotą procesu, który prowadzi do powstawania talentów, a następnie ich rozwoju do poziomu mistrzostwa.

Badania naukowców wskazują, że za nasz poziom umiejętności w dowolnej dziedzinie odpowiada obecność w mózgu substancji zwanej mieliną. Mielina owija się wokół włókien nerwowych, przez które komunikują się komórki w naszym mózgu, tworząc na nich warstwę izolacyjną. Każde ludzkie zachowanie, myśl czy uczucie jest w istocie sygnałem elektrycznym, podróżującym przez obwody zbudowane z włókien. Im lepsza jest izolacja na danym obwodzie, tym sygnał jest przekazywany z większą siłą, szybciej, i precyzyjniej w dotarciu do celu. To się z kolei przekłada na to, że robimy coś szybciej i lepiej, co z zewnątrz może wyglądać, jakbyśmy mieli do czegoś szczególny talent…

To, co jest w tym najciekawsze, to fakt, że żaden człowiek nie rodzi się z jakąkolwiek powtarzalną umiejętnością, zaraz po narodzinach naprawdę jesteśmy „tabula rasa” – białą, niezapisaną tabliczką, bez gotowej sieci izolowanych mieliną połączeń. One dopiero zaczynają się tworzyć i proces ten trwa z różną intensywnością przez całe życie – najbardziej intensywnie w dzieciństwie.

Dlaczego tak jest? Bo z punktu widzenia ewolucji, zbyt trudno by było przewidzieć, jaki zestaw umiejętności przyda się danemu człowiekowi w danych warunkach i czasach, w których się narodzi (kiedyś bardziej praktyczna była umiejętność polowania na zwierzęta, teraz bardziej się przydaje talent do polowania na informacje…

Ewolucja rozwiązała to w inny, prosty i zarazem genialny sposób – zamiast w miliony umiejętności, wyposażyła mózg każdego człowieka w system prostych „instalatorów”, które sprawiają, że nabywamy dokładnie takie umiejętności, jakie są przydatne w środowisku, w którym żyjemy. Działają one tak, że budują i utrwalają w nas tylko te umiejętności, które są wykorzystywane i powtarzane często oraz otrzymują z naszej strony najwięcej uwagi.

W praktyce działa to tak, że przy każdej myśli i czynności, której poświęcimy więcej uwagi i energii niż przeciętnie (np. chcąc nauczyć się jakiegoś języka obcego, zaczniemy godzinami powtarzać w głowie słówka), nasze czułe na bodźce  „instalatory” wyłapią nasz skoncentrowany wysiłek i wyślą nam z odsieczą trochę mieliny, by obudowała dany obwód cienką warstwą. Jest to jednak zbyt mała warstwa, byśmy mogli zauważyć różnicę. Właśnie dlatego, pasja i upór są kluczowymi składnikami każdej umiejętności, ponieważ obudowywanie dużych obwodów włókien solidną warstwą mieliny wymaga dużo energii i czasu.

Potrzebujemy bardzo wielu odpowiednio wykonanych ćwiczeń, by otoczka mielinowa była na tyle solidna, żeby w znaczący sposób zwiększyć naszą szybkość uczenia się danego języka, precyzję i perfekcję korzystania z zapamiętanych słówek i zasad gramatyki, swobodę i płynność mówienia. Jak napisał Daniel Coyle „Praktyka czyni mielinę, a mielina czyni mistrza”.

 

A – być może zapytasz – jak się do tego mają geny, wrodzone predyspozycje oraz środowisko, w którym wzrastamy? Otóż jak dowodzą naukowcy, geny mają pewien wpływ na to, ile mieliny wytwarzamy (np. w mózgu Einsteina odkryto nieprzeciętnie dużą ilość komórek glejowych odpowiedzialnych za produkcję i podtrzymywanie otoczek mielinowych), podobnie dieta (dzieci karmione piersią mogą mieć wyższe IQ, bo – jak odkryto- kwasy tłuszczowe w mleku matki stanowią podstawowy budulec mieliny; również jedzenie ryb, bogatych w kwasy tłuszczowe, ma wpływ na lepszą pamięć na starość). Jednak w największym stopniu to od nas, a dokładniej od naszych potrzeb i działań zależy, jakich umiejętności nabierzemy i w jakim stopniu zostaną rozwinięte. Dzięki genialnemu wynalazkowi ewolucji, jakim jest system elastycznych i czułych instalatorów, każdy z nas ma w sobie niebywały potencjał do nabywania takich umiejętności, jakich tylko zapragnie. Nasze możliwości w tym zakresie są znacznie większe niż wcześniej powszechnie sądzono.

Znajomość teorii powstawania mieliny daje fascynujące odpowiedzi na bardzo wiele ważnych pytań. Np. na pytanie: dlaczego tak trudno nam przezwyciężać stare nawyki. Otóż jak się okazuje, mielina nie działa wstecz. Gdy jakiś obwód odpowiadający np. za jakiś zestaw działań, zostanie zaizolowany mieliną, nie ma możliwości, by go z powrotem szybko „odizolować” (gdy np. uznamy, że jednak ten zestaw działań nam nie służy). Jedynym wyjątkiem są choroby, procesy starzenia i procesy rozpadu związane z nieużywaniem danego obwodu, co akurat nie dotyczy często powtarzanych nawyków.

Stąd jedynym sposobem, by zmienić mocno ugruntowane nawyki, jest wytworzenie nowych – tzn. konsekwentne i długotrwałe powtarzanie nowych zachowań, powodujące obudowywanie otoczkami nowych obwodów, które gdy staną się silniejsze niż te stare, przejmą automatycznie ich rolę. Dopiero wtedy pałeczkę przejmie nowy nawyk, a stary zacznie powoli odchodzić w zapomnienie.

Co ciekawe, im bardziej rozwijamy w mózgu obwód odpowiedzialny za jakąś umiejętność, tym mniej jesteśmy świadomi, że coraz lepiej i sprawniej z niego korzystamy. Czynność, której poświęcaliśmy tyle czasu i uwagi, by ją opanować, w pewnym momencie zaczyna się automatyzować i zaczynamy robić ją dobrze lub wręcz doskonale, nie wkładając w to świadomej uwagi ani wysiłku.

Przez to przestajemy dostrzegać to, że robimy z łatwością coś co kiedyś było dla nas kiedyś ogromnym wyzwaniem – ba, zapominamy o tym, ile trudu nam to zajęło i zaczynamy wręcz myśleć, że ta umiejętność jest w gruncie rzeczy zupełnie łatwa, naturalna i mamy wrażenie, jakbyśmy umieli ją od zawsze.  Tymczasem – jak pisze Daniel Coyle „każda umiejętność jest formą pamięci” i każda wymaga czasu, by mogła powstać i się utrwalić.

Więc pojawia się kolejne, istotne pytanie – czy mamy jakiś wpływ na ten żmudny, powolny proces budowania umiejętności?

Całe szczęście – tak! Otóż nie tylko częste powtarzanie i czas poświęcony na ćwiczenia mają wpływ, ale przede wszystkim to, jak ćwiczymy. Coyle nazywa ten rodzaj treningu mianem „ćwiczeń pogłębionych”. Odwiedzając tzw. kuźnie talentów, czyli miejsca rozsiane po całym świecie, skąd pochodzi nieprzeciętnie wielu mistrzów w jakiejś dziedzinie (muzyki, sportu, nauki), dziennikarz zaobserwował powtarzającą się prawidłowość – niezależnie od zamożności danego miejsca i poziomu wykształcenia mieszkających w nim ludzi, łączyła je przede wszystkim jedna cecha – ludzie, którzy ćwiczyli tam jakąś umiejętność pod okiem trenerów i nauczycieli, ćwiczyli w określony sposób.

Więcej na ten temat – m.in. praktyczne ćwiczenia związane z odkrywaniem talentów na warsztatach Małgorzaty Smoczyńskiej.  Zobacz aktualne warsztaty prowadzone przez autorkę na www.kobietyisukces.pl/warsztaty

Więcej:mózgpasja