Efekt łagodnej zimy na Antarktydzie? Pierwszy raz w historii jesteśmy świadkami tego zjawiska

Kiedy w Polsce jest lato, na półkuli południowej panuje zima, a na Antarktydzie pojawiają się mrozy rzędu -70 st. C. Jednak w tym roku sytuacja jest inna, a wszystko przez zasięg lodu morskiego, który jest najniższy w całej historii pomiarów. Do tej pory Antarktyda nie odczuwała zbytnio zmian klimatu. Czyżby w tym roku El Niño odbiło się na niej czkawką?
Antarktyda

Antarktyda

Dane satelitarne nie pozostawiają wątpliwości – zasięg lodu morskiego podczas tegorocznej zimy na Antarktydzie jest najmniejszy w historii pomiarów, czyli od 45 lat. Niepokojące wiadomości przekazała Narodowa Agencja Oceanów i Atmosfery (NOAA) w USA, która regularnie monitoruje najzimniejszy obszar na kuli ziemskiej.

Czytaj też: Krwawa ciecz wypływa spod lodu na Antarktydzie. Pochodzi ona z tajemniczego źródła

Na stan z przełomu czerwca i lipca zasięg lodu morskiego wyniósł 11,7 miliona kilometrów kwadratowych. Jest to o 2,6 miliona mniej niż średnia z lat 1981-2010 i prawie pół miliona kilometrów kwadratowych mniej od stanu w minionym, również rekordowym, 2022 roku. Jaka może być przyczyna tego zjawiska?

Zasięg lodu morskiego w porównaniu do średniej z lat 1981-2010 / źródło: NOAA

Zima na Antarktydzie będzie rekordowa, ale nie pod względem zasięgu lodu morskiego

Antarktyda, w przeciwieństwie do Arktyki, do tej pory nie wykazywała większych zmian w zasięgu lodu morskiego i innych parametrów meteorologicznych (opady i temperatura) przez ostatnie lata. Oczywiście dane z konkretnych lat od siebie się różnią, ale fluktuacja zmian nie była aż tak znaczna. Do 2023 roku. Na wykresach widać gołym okiem, że pomimo trwającej zimy lód morski wokół kontynentu tworzy się w zbyt wolnym tempie i prawdopodobnie nie odbuduje się do poziomu wartości średnich.

Roczna fluktuacja zasięgu lodu morskiego / źródło: NOAA

Eksperci z NOAA nie podają od razu konkretnej przyczyny tego zjawiska. Być może obserwujemy początek zmian klimatu i wpływu ocieplających się wód na lód morski na półkuli południowej. Możliwym jest też, że spore znaczenie ma anomalia El Niño, czyli okresowe ocieplenie wód powierzchniowych równikowego Pacyfiku spowodowane zmniejszonym upwellingiem wód głębinowych.

Czytaj też: Jak wyglądałaby Antarktyda bez lodu? Niezwykła mapa ukazuje prawdziwą rzeźbę ukrytego lądu

Silniejsze wiatry na południowym Oceanie Spokojnym oraz obecność głębokich niżów barycznych (w tym niżu na Morzu Amundsena) mogą przyczyniać się do rozrywania powstającego lodu morskiego. Zachary Labe z NOAA na swoim blogu sugeruje, że wpływ może mieć również stratyfikacja termiczna wód w oceanie. Obserwuje się stopniowe ocieplenie głębszych partii oceanów. W związku z tym jest szansa, że lód morski jest dodatkowo podtapiany od spodu.

Już teraz możemy powiedzieć, że 2023 rok będzie wyjątkowy, ale czy w pozytywnym sensie? Zima na Antarktydzie jeszcze się nie rozkręciła, a największy sezonowy zasięg lodu morskiego zaobserwujemy we wrześniu. Jednak możemy być pewni, że do rekordowo dużych należeć nie będzie. Większe są szanse na „wygraną” w przeciwnej kategorii – przynajmniej według najnowszego raportu Sea Ice Outlook.