Zwierzę, znane jako Crescent, okazało się bowiem posiadać płetwę grzbietową wykazującą oznaki imponującej regeneracji. Stopień “samoleczenia” był na tyle duży, że fragment ten wyglądał, jakby został ponownie przyszyty do reszty ciała z chirurgiczną precyzją.
Czytaj też: Pingwiny cesarskie zaskakują. Ta kolonia do tej pory ukrywała się przed ludzkim wzrokiem
Badacze porównali wygląd rekina z tym, co mieli na jego temat w 2017 roku. Szybkie zestawienie obu materiałów wykazało, że zwierzę było wtedy dość poważnie zranione. Kilka lat później po dawnej kontuzji nie ma już większych śladów, poza oznakami zrastania się tkanek.
Przedstawiciele Atlantic White Shark Conservancy nie są pewni, co doprowadziło do tak poważnych uszkodzeń u żarłacza białego będącego jednym z drapieżników szczytowych w światowych oceanach. Być może obrażenia nie zostały zadane przez przedstawicieli innych gatunków, lecz innego żarłacza białego. W przeszłości obserwowano na przykład, jak samiec kopulujący z samicą w agresywny sposób chwytał ją za płetwę grzbietową.
Rekin o imieniu Crescent został zaobserwowany w 2017 i 2022 roku
W tym przypadku taki wariant wydaje się mało prawdopodobny, choćby ze względu na fakt, iż Crescent jest samcem. Co ciekawe, starcia pomiędzy samcami są na tyle rzadkie, że ich skóra jest znacznie – bo nawet dwukrotnie – cieńsza niż u samic. Być może jednak biologia zapewniła im inną przewagę: zdolność do autoregeneracji, za sprawą której mogą leczyć nawet bardzo poważne urazy.
Istnieje też możliwość, jakoby takie zdolności były pozostałością po odległych przodkach rekinów. Skąd taki pomysł? Chodzi przede wszystkim o obserwację podobnych zdarzeń u innych zwierząt – nie tylko rekinów, ale również płaszczek. Pozwala to sądzić, iż wszystkie te gatunki posiadają wspólne korzenie.
Czytaj też: Najstarszy jeż w Europie znaleziony. Jego wiek mówi nam o kondycji tych zwierząt coś przełomowego
Na przykład rekiny wielorybie, równie przerażające co niegroźne, potrafią szybko wrócić do zdrowia po rozległych urazach skóry i naczyń krwionośnych. Zdaniem naukowców zwierzęta te są w stanie wyleczyć 90 procent uszkodzonych tkanek w ciągu zaledwie 35 dni.
Niestety, jest też druga strona medalu. Rekiny i inne morskie organizmy są w coraz większym stopniu narażone na urazy. Za tym negatywnym zjawiskiem stoi oczywiście człowiek, a dokładniej rzecz biorąc – statki, których jest na morzach i oceanach na tyle dużo, że często znajdują się na kursie kolizyjnym z rekinami czy wielorybami.