Korupcja była normalną, akceptowaną przez większość, częścią naszej gospodarki, a nawet życia społecznego – oto wnioski płynące z nieopublikowanego dotychczas raportu, jaki powstał prawie 30 lat temu
Bardzo interesujące były też dopisywane uwagi o przyczynach i skutkach łapownictwa. Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale w tamtych czasach zagraniczne alkohole można było kupić tylko w Peweksie albo w tak zwanych Delikatesach. Delikatesy pozyskiwały te alkohole, skupując je od ludności. Przy każdej operacji skupu opatrywały etykietę swoją pieczątką. Najczęściej obdarowywani butelkami alkoholu byli oczywiście lekarze. Posiadane „nadwyżki” sprzedawali w Delikatesach. Takie butelki opatrzone kolejnymi pieczątkami skupu często wędrowały tam i z powrotem. Gdyby dziś istniał ten proceder, CBA nie znalazłoby u doktora G. kilkudziesięciu butelek eleganckich alkoholi. Autorzy badania byli niezwykle dumni, kiedy w ujawnionej w tym samym czasie aferze w Akademii Medycznej w Białymstoku, polegającej na przyjmowaniu przez rektora pieniędzy za zakwalifikowanie na studia, potwierdzono, że kwota łapówki była dokładnie taka, jak wskazywały wyniki badania (ówczesne 25 tys. zł).
Tekst raportu, który jak poprzednie miał być wydrukowany w tygodniku „Szpilki”, został odrzucony przez cenzurę. Redaktor Toeplitz zapłacił honorarium i poinformował autorów, że wysłał raport do wszystkich sekretarzy KC PZPR. Bez wielkiego entuzjazmu Instytut przeprowadził jeszcze telefoniczny sondaż na temat pożądanych prezentów na Boże Narodzenie, przedstawiono 7 bardzo zróżnicowanych propozycji. Jedną z nich było przyjęcie Edwarda Gierka z wizytą w swoim mieszkaniu. Wybrało ją 30 proc. respondentów, na drugim miejscu z wynikiem 29 proc. znalazła się gwarancja „świętego spokoju” przez cały rok. Tysiąc złotych w gotówce chciało otrzymać 22 proc. Przedstawiając propozycję tego sondażu redaktorowi Toeplitzowi, usłyszeliśmy sugestię, żeby jedną z propozycji prezentu była wizyta ministra spraw wewnętrznych F. Szlachcica. Zorientowaliśmy się, że nasza rola, przynajmniej w zamierzonym przez nas kształcie, jest skończona. Przypadkowo odnaleziony pożółkły już tekst raportu o łapownictwie prezentuje dziś redakcja „Focusa Historia”.
Czwarta ankieta Szpilkowego Instytutu Badania Opinii Publicznej zajmuje się zagadnieniem łapownictwa. Wiemy, łatwo to zresztą przewidzieć, że nadmierni pesymiści i nadmierni optymiści będą z oburzeniem zapoznawać się z wynikami naszych badań. Być może zarzucą nam zafałszowanie prawdziwego obrazu rzeczywistości. Chcemy więc poinformować, że – jakże to typowa sytuacja – polska rzeczywistość łapówkarska nie została dotąd zbadana przez żaden z działających w naszym kraju instytutów badania opinii publicznej. Nikt zatem nie wie, jaki jest jej niekłamany, autentyczny obraz. Jedynie 750 stałych respondentów „Szpilek” zabrało głos na ten temat.
1. Zapytaliśmy najpierw: Przy załatwianiu jakich spraw można, zdaniem
Państwa, uzyskać pozytywny wynik za pomocą łapówki?
30 proc. naszych respondentów uznało, że łapówka czasem umożliwia zakup atrakcyjnego towaru, 44 proc. uważa, że łapówka pomaga zawsze. 58 proc. sądzi, że dzięki wziątce można czasem dostać się na wyższą uczelnię. Aż 50 proc. uważa, że łapówka nigdy nie pomoże w zdobyciu wysokich stanowisk w organizacjach społeczno-politycznych, 39 proc. wierzy, że nie można dostać paszportu za pieniądze, 30,3 proc. sądzi, że złotówka nie jest narzędziem umożliwiającym uniknięcie odpowiedzialności karnej. Jest to oczywiście zjawisko pocieszające, ponieważ mówi, że ludzie w niemałym stopniu wierzą w nieprzekupnych sędziów i prokuratorów oraz w promieniujący ładem i sprawiedliwością majestat państwa. Jest to zarazem zjawisko przerażające: wszystkie inne, a więc te zwykłe, codzienne sprawy uchodzą w oczach naszych respondentów za towary – drogie co prawda – ale zawsze na rynku istniejące. Wynika stąd, że jemy, ubieramy się, mieszkamy i studiujemy dzięki korupcji, ale tylko jako osoby prywatne. Nie wiadomo jednak, w którym miejscu kończy się ta nasza prywatność.Nie jest sprawą przypadku, że o wszechmocy pieniądza częściej mówią ludzie mający niższe dochody i niższe wykształcenie.
Wykształceni i bogatsi częściej używają słowa: czasami. Zawsze – mówią ci, którym się nie udaje i którzy raczej nie widzą realnych, uczciwych i bliskich perspektyw osiągnięcia sukcesu życiowego. Podejrzewają też tych, którym się udało, o korzystanie z nieczystych sposobów. Szczególnie wyraźnie dotyczy to dóbr rzadszych. Aż 50 proc. ludzi z wykształceniem podstawowym uważa, że pieniądze zawsze umożliwiają wstęp na wyższe studia. Tylko 13,9 proc. absolwentów studiów wyższych godzi się z takim poglądem. 46 proc. ludzi o wykształceniu podstawowym uważa, że łapówka działa pozytywnie przy staraniach o intratną posadę. Ludzie z wykształceniem wyższym są tu mniej liczni – 15,1 proc. W niektórych kwestiach decydują jeszcze inne czynniki. I tak przekonanie o możliwościach załatwienia intratnej posady czy uniknięcia odpowiedzialności karnej niesłychanie różnicuje się ze względu na miejsce zamieszkania odpowiadających: im mniejsza miejscowość, tym silniejsze przekonanie o mocy łapówki.
2. Jakie są przyczyny łapówkarstwa?
Przez długi czas przekonywano – a zatem to przekonanie utrwaliło się – że łapownictwo jest przeżytkiem dawnych czasów, efektem rozbiorów, spuścizną po zgniłym kapitalizmie i czarnej nocy okupacyjnej. Jednak tylko 18,8 proc. naszych respondentów uważa, że łapówkarz, wyciągając rękę po pieniądze, ugina się pod brzemieniem złej spuścizny historycznej. Natomiast aż 77 proc. wini za tę złą organizację życia publicznego istnienie nieżyciowych przepisów, podkreśla brak kontroli, nieelastyczność systemu, które to zjawiska sprzyjają egoistom, chciwcom i łgarzom, miast satysfakcjonować ludzi uczciwych i altruistów. Niewykluczone, że sprzyjającym gruntem dla łapownictwa jest rozpowszechniony zwyczaj wręczania prezentów w miejscach pracy i nauki. Na pytanie, czy taki zwyczaj istnieje w ich miejscu pracy lub nauki, twierdząco odpowiedziało 80 proc. (!) respondentów; 5 proc. z nich zaznaczyło, że zwyczaj ten zwiądł po niedawnym zarządzeniu Prezesa Rady Ministrów.
Na pytanie, czemu służy ten zwyczaj (tam gdzie panuje), rozkład odpowiedzi był następujący:
a) stworzeniu przyjemnej przyjacielskiej atmosfery – 44,0 proc.,
b) przychylnemu usposobieniu do siebie osób obdarowywanych – 41,1 proc.,
c) jest to bezpieczna forma łapówki – 11,3 proc.
Nie pytaliśmy o stopień zadowolenia z istnienia tego zwyczaju. Bo co byśmy poradzili, gdyby okazało się, że większość jest niezadowolona?
Jednym z warunków łapówkarstwa jest funkcjonowanie poczty pantoflowej. Kto bierze, gdzie biorą? Bez tych informacji zjawisko nigdy nie miałoby cech masowości. Nie powiemy, kto bierze, ale możemy podzielić się opinią, za co się bierze.
3. pytanie brzmiało: „W pewnych kręgach rozpowszechnione są opinie, że niektóre dobra można uzyskać za łapówke. Za ile pana(i) zdaniem, można osiagnać następujace walory?”
I tak na przykład najmniejsze są – zdaniem Szpilkowej Opinii Publicznej – szanse na uzyskanie za gotówkę fałszywych dyplomów szkoły średniej i wyższej uczelni. Za niemożliwe uważa to jedna czwarta respondentów (26,5 proc.). Ci, którzy uważają to za możliwe, szacują koszt tej operacji dość wysoko. 24,2 proc. uważa, że musi to kosztować 5 – 10 tys. zł, że powyżej 10 tys. zł – to zdanie 30,9 proc. Rzecz ciekawa, że możliwość kupienia matury i dyplomu dopuszczają raczej ci, którzy ich nie mają. Czy świadczy to o potocznym wyolbrzymianiu zjawiska kupczenia dyplomami, czy też odpowiedzi „tego nie można kupić” miały podkreślać przekonanie o wartości autentycznego, wypracowanego dyplomu? Najdroższa wydaje się posada kierownika komisu (sklepu z używanymi towarami „luksusowymi”), która zdaniem 35,6 proc. odpowiadających „kosztuje” powyżej 10.000 zł. Zaskakująco nisko oszacowano „cenę” posady kelnera lub szatniarza w dobrym lokalu. Jako ciekawostkę warto podać, że najwyżej wartość takiej posady określają osoby z wyższym wykształceniem! Czy to projekcja marzeń magistrów?
4. Oczywiście znakomita większość Szpilkowej Opinii Publicznej jest zdecydowanie przeciwna łapownictwu.
Aż 89 proc. żąda zaostrzenia kar dla łapówkobiorców i łapówkodawców, słusznie wychodząc z założenia, że winne są obydwie strony. Antyłapówkarska jednomyślność jest zjawiskiem niezwykle pocieszającym. Kłopot jednak polega na ustaleniu, co łapówką jest,a co nie jest. Tutaj nie ma jednomyślności. I tak kwiatów nie uważa (w żadnych okolicznościach) za łapówkę 58,7 proc. naszych respondentów, czekoladek – 37,9 proc., a koniaku – 10,1 proc., sweterka lub innej tego typu rzeczy wręczanej urzędnikowi – 10,2 proc., a 2,4 proc. – za łapówkę nie uważa nawet pieniędzy! Zdaniem naszych respondentów istnieje zasadnicza różnica pomiędzy wartościami wręczanymi przed i po załatwieniu sprawy. Łapówkę wręcza się przed, natomiast nawet pieniądze, ale wręczone po, są aż dla 17,1 proc. odpowiadających jedynie dowodem wdzięczności, sympatii lub uznania. Koniak, sweterek i pieniądze częściej są uważane za łapówkę przez ludzi bardziej wykształconych. Respondenci o niższym wykształceniu częściej przejawiają tendencję do uzależniania oceny od momentu wręczania (przed czy po).
5. pytanie brzmiało: Czy zdarzyło się panu(i) lub komuś z rodziny wręczać kiedyś przedmioty lub pieniądze w kontekście załatwiania spraw i interesów?
Tak – odpowiedziało 58 proc. naszych respondentów ubiegających się o zakup atrakcyjnego towaru; 21 proc. starających się o przyjęcie dziecka do żłobka lub do przedszkola; 17,1 proc. – ubiegających się o przyjęcie na wyższą uczelnię; 30,7 proc. dopominających się o miejsce w szpitalu. Osób, które w żadnej z podanych okoliczności nie wręczyły absolutnie niczego, było w naszej ankiecie dokładnie 20,0 proc. Nawet jeśli dodać do nich tych, którzy dawali jedynie kwiaty lub czekoladki, jest nad czym pomyśleć! Proszę zwrócić uwagę, że pytanie naszej ankiety dotyczące konkretnych przejawów „przepływu dóbr” nie zawierało sformułowania „łapówka”. Już wiemy, że dla niemałej liczby naszych respondentów kwiaty i czekoladki, a nawet koniak czy sweterek lub pieniądze, nie są w żadnych okolicznościach łapówką. Uwzględniając głosy tych „liberałów”, stwierdzamy, że około 70 proc. wszystkich respondentów znajdowało się w sytuacjach,
które sami otwarcie określają jako dawanie łapówki.
6. Jakie przedmioty i dobra znajdują sie najczęściej w obrocie łapowniczym i kryptołapowniczym i w jakich występują sytuacjach?
KWIATY – 32,3 proc. kwiatów trafi do sklepów w zamian za „udane” zakupy, 23,8 proc. znajdzie się w żłobkach lub przedszkolach, 18,0 proc. ozdobi gabinety pracowników służby zdrowia, reszta rozproszy się przy innych okazjach.
CZEKOLADKI – 71,0 proc. ułatwi zakupy. 13,8 proc. osłodzi los kierowniczek żłobków i przedszkoli, 8,4 proc. pomoże chorym znaleźć się w szpitalu, losy pozostałych bombonierek pominiemy.
KONIAK – 25,4 proc. nie ominie kwaterunku i innych urzędów „mieszkaniowych”, 23,8 proc. podarowane zostanie w nadziei uzyskania intratnej posady, 18,0 proc. będzie lekarstwem dla chorych, 13,5 proc. trafi do „uprzejmego personelu sklepowego”.
SWETERKI – przedmiot dobrany został oczywiście symbolicznie (z dodatkiem „lub tego typu przedmiot”) – nie cieszą się wielkim wzięciem (co za trafne określenie!), jednak aż 42,2 proc. takich prezentów trafia do żłobków i przedszkoli, 20,0 proc. pomoże w uzyskaniu posady. Ogólnie jednak sweterek nie jest w dobrym tonie.
SUMA do 500 zł – takie niewielkie sumy mają szansę trafić do sklepów z atrakcyjnymi towarami (50,0 proc. szans), do szpitala 22,7 proc. Szanse trafienia gdzie indziej są rozproszone.
SUMA od 500 zł do 2000 zł – tu szanse szpitala są największe (31,9 proc.), 24,5 proc. „będzie dane” za sprawy mieszkaniowe, 14,1 proc. za uniknięcie odpowiedzialności karnej (chyba za drobne manko). Tu również pozostałe szanse są rozproszone.
SUMA powyżej 10.000 zł – wykształcenie warte jest więcej niż mieszkanie, a nawet więcej niż wolność! Tak więc te najokrąglejsze sumki najpewniej trafią do „pomocników” w rekrutacji studentów (46,0 proc. szans), 24,0 procent – do „załatwiaczy” spraw mieszkaniowych.
7. Kto bierze łapówki?
Około połowa odpowiadających uważa, że branie łapówek to proceder typowo męski. Im wyższy poziom wykształcenia odpowiadających na ankietę, tym większe przekonanie, że biorą łapówki raczej ludzie niewykształceni i odwrotnie; im niższe wykształcenie odpowiadających, tym mocniejsze przekonanie, że to właśnie wykształceni żerują na innych. Czy jest to wynik zrozumiałej chęci przerzucenia nagannej w powszechnym odczuciu cechy na grupę, do której się nie należy, czy wyraz rzeczywistych doświadczeń życiowych – trudno odpowiedzieć. Gdzie się – zdaniem ankietowanych – chętniej bierze? W dużych miastach, małych miastach czy na wsi? Ponad połowa (58,6 proc.) respondentów nie widzi różnicy. Mieszkańcy wsi dwukrotnie częściej niż pozostali twierdzą, że to właśnie w małych miastach „bierze się” najczęściej.
Jak się zdaje, mieszkańcy wsi mogą w tej kwestii uchodzić za ekspertów! Styk wsi z miastem (skup, kontraktacja, odszkodowania) to chyba najżyźniejsze pole dla badanego procederu. Autorzy nie są w swoim poglądzie odosobnieni. Na pytanie „kto najczęściej jest zmuszany pana(i) zdaniem do dawania łapówek” (chodziło o wskazanie kategorii miejscowości), 19,0 proc. respondentów odpowiedziało – „mieszkańcy wsi”, druga co do liczebności grupa po tych, którzy uważają, że „wszyscy bez różnicy” (58,6 proc.). „Biorą bez różnicy wieku” – odpowiedziało około 50 proc. ankietowanych, połowa pozostałych wskazała na starszych (wg naszej umownej granicy – powyżej 40 lat – przepraszamy!). Tu również jednak powtórzyło się zjawisko przerzucania niesympatycznej cechy na grupę, do której się nie należy. Wraz z wiekiem rośnie siła przekonania o łapowniczych skłonnościach młodszych.
„W jaki sposób karać? Ośmieszać, zeszmacać? Ale i tu brak optymizmu. Nie ma koncepcji. Nie szanujemy siebie i drugich. Gruzin np. obraziłby się na śmierć, gdyby za przysługę chciano mu płacić, po lub przed. Honorowi Japończycy, surowi Rosjanie. Może się mylę, ale takie wyniosłam o nich mniemanie z lektur, filmów, opowiadań. Na jakie wydarzenia historyczne zwalić można nasze przywary? Skąd ich geneza? To bardzo ciekawy problem”. „Najczęściej zmuszani do dawania są mieszkańcy wsi. Dlatego tak twierdzę, gdyż najczęściej się z tym spotykam. Na wakacjach pracowałam w GS-ie. Kupno poszukiwanych nawozów, mieszanki paszowej czy zmielenie ziarna ewentualnie wymiana plew przy dużych kolejkach nie obyły się bez półlitrówki czy »listu« do kieszeni magazyniera lub kogoś innego z danej branży. W zasadzie gorsze od łapówkarstwa są, moim zdaniem, te różne znajomości, »plecy«, »chody« itd. To przede wszystkim powinno być ukrócone i zlikwidowane”.
„Wiele lat byłam narażona na oferty łapówkowe – od kwiatów do pieniędzy włącznie. Ostrzej karałabym tych, co usiłują zawsze dawać, uważając, że to »normalny « odruch ludzki, bo urzędnik mało zarabia. Nic bardziej przykrego i bardziej upokarzającego, ale czasem okazja stwarza złodzieja”. „Na dwie godziny przed otrzymaniem ankiety »Szpilek« pierwszy raz spotkał mnie »zaszczyt« dawania łapówki – wręczyłam lekarzowi koniak (300 zł) za przyjęcie siostry do szpitala. Od roku siostra jest chora, pięciu lekarzy już ją kilkakrotnie badało w ośrodku zdrowia i nikt nie zdecydował o leczeniu, a ja nie domyślałam się w czym rzecz. Dopiero znajomi mi dopomogli drogą: mój znajomy – znajomy lekarza. Przed wręczeniem tego upominku trzęsłam się jak osika, było mi wstyd. Po wyjściu z gabinetu szłam z podniesioną głową. Jestem pewna, że postąpiłam słusznie, bo co znaczą te trzy setki w porównaniu ze zdrowiem człowieka?”.
Wnioski
Ankieta Szpilkowego Instytutu Badania Opinii Publicznej przynosi, jak Czytelnicy zdołali to zauwazyc, nie tyle obraz faktów, dotyczacych łapownictwa, ile raczej obraz pogladów panujacych na ten temat w naszym społeczenstwie. Odnosimy wrazenie, ze w pogladach tych czesto dochodzi do głosu mitologizujaca przesada: „wszyscy daja”, „wszyscy biora”. Niemniej problem jest na tyle powazny i ma na tyle istotne znaczenie społeczne, ze warto sie nad nim zastanowic. Wydaje sie nam, ze główna przyczyna obyczaju łapówkarskiego jest zawiłosc wielu procedur administracyjnych, które łapówka ma rzekomo upraszczac i skracac, a takze po prostu brak wielu dóbr, które trafiaja do wybranych czy sprytniejszych. W tej drugiej dziedzinie ostatni okres przynosi z miesiaca na miesiac istotne zmiany. Zwiekszona podaz towarów rynkowych minimalizuje racje bytu łapówki. Jesli chodzi o proces administracyjny, to wkrótce juz wybierzemy Sejm Rzeczypospolitej nowej kadencji [w marcu 1972 r. odbyły sie przedterminowe wybory do Sejmu VI kadencji. Front Jednosci Narodu otrzymał ponad 99 proc. głosów – przyp. red.]. Jednym z waznych zadan, jakie stana przed tym Sejmem, bedzie wejrzenie w te sprawy i doprowadzenie do takiego funkcjonowania aparatu administracji wszystkich szczebli, aby jego działania były zrozumiałe, proste i korzystne dla obywatela, a ich celowosc – dla kazdego oczywista. Z ta tez mysla publikujemy nasza ankiete łapówkarska własnie w tym momencie.