Ujawnione wyniki 5-letniego śledztwa w sprawie tzw. mother and baby homes (służących też za sierocińce i centra adopcyjne) pokazało systematyczny problem nadużyć i okrucieństwa, skutkiem którego była ogromna śmiertelność małych dzieci.
– Kościół w bezsporny sposób był częścią kultury, w której ludzie byli bardzo często stygmatyzowani, sądzeni i odrzucani – stwierdził abp. Martin. Irlandia zdołała w końcu zerwać zasłonę milczenia skrywającą jedną z najczarniejszych kart współczesnej historii tego kraju.
Specjalna komisja opublikowała liczący 2865 stron raport rozliczający z przeszłością zarówno twórców tego opresyjnego systemu, jak i jego ofiary. – Ten system nie był nam narzucony przez żadne obce siły. Zrobiliśmy to sobie sami. Karygodnie traktowaliśmy kobiety, karygodnie traktowaliśmy dzieci – stwierdził taoiseach (premier) Irlandii, Micheál Martin.
Według premiera Martina, jego ojczyzna ma kompletnie skrzywione podejście do seksualności i intymności. – Młode matki i ich dzieci zapłaciły za tę dysfunkcję straszliwą cenę. Jako społeczeństwo zaakceptowaliśmy pewną perwersyjną religijną moralność i [zgodnie z nią – red.] narzuciliśmy szkodliwy system kontroli. Szczególnie uderza w tym raporcie brak zwykłej prostej uprzejmości – dodał.
Rząd Irlandii zapowiedział już stworzenie systemu kompensacyjnego dla ofiar „sieci domów dla matek i dzieci”. Od 1922 do 1998 roku (zamknięcie ostatniego) umieszczono w nich 56 tys. kobiet, wraz z którymi przebywało (często od urodzenia) 57 tys. dzieci.
15 proc. (9 tys.) dzieci, najczęściej noworodków i niemowląt, zmarło. Stopa śmiertelności w tych instytucjach była dwukrotnie wyższa od krajowej. Śmierć następowała zazwyczaj na skutek złego żywienia i zaniedbań.
Śledztwo ruszyło po skandalu z 2014 roku. Przed 6 laty media opisały odkrycie, że nie istnieją dane na temat pochówki 800 dzieci zmarłych tylko w jednym z ośrodków. Gdy w Bon Secours w Tuam (hrabstwo Galway) przeprowadzono poszukiwania ciał, odkryto podziemną strukturę, element systemu kanalizacji, podzieloną na 20 komór. Ciała dzieci wrzucano po prostu do szamba. Grzebane nielegalnie ciała dzieci odnajdywano potem w kolejnych latach m.in. koło domów samotnej matki w Bessborough (hrabstwo Cork) czy Sean Ross (hrabstwo Tipperary).
Komisja śledcza odpowiedzialnością za stworzenie systemu wyniszczającego kobiety i dzieci zrzuciła na barki ojców tych dzieci oraz rodziny matek. Próbowali oni ukryć nieślubne potomstwo w obawie przed ostracyzmem głęboko nietolerancyjnego i konserwatywnego społeczeństwa. Wszystko za aprobatą państwa i Kościoła Katolickiego.
Choć kobiety z dziećmi nie były w tych ośrodkach umieszczane siłą, to nie pozostawiono im alternatywy. Do własnych domów nie mogły wrócić, więc w obawie przed bezdomnością wybierały więc – jak sądziły – mniejsze zło. Skutkiem raportu ma też być, jak obiecał rząd, zmiana kontrowersyjnych przepisów odmawiających adoptowanym Irlandczykom prawa do poznania biologicznych rodziców.