To jest oczywiście złudzenie wynikające z potężnych odległości do gwiazd i między gwiazdami. W rzeczywistości wszystkie gwiazdy pozostają w ruchu i bezustannie zmieniają swoje położenie względem innych gwiazd. Problem w tym, że w ciągu jednego ludzkiego życia zmiany ich położenia względem siebie są praktycznie niezauważalne.
W 1916 roku amerykański astronom Edward Barnard zwrócił jednak uwagę na oddalonego od Ziemi o około 6 lat świetlnych stosunkowo ciemnego czerwonego karła. Przeprowadzone przez niego obliczenia wykazały bowiem, że gwiazda ta przesuwa się po nieboskłonie z prędkością 10,4 sekundy kątowej na rok. Okazało się, że jest to absolutnie najszybciej przesuwająca się gwiazda na niebie. Z czasem czerwony karzeł został nazwany po prostu Gwiazdą Barnarda.
Czytaj także: Gwiazda Barnarda: najszybciej przesuwająca się po niebie gwiazda. Co o niej wiemy?
Zważając na to, że gwiazda ta przesuwa się po nocnym niebie najszybciej ze wszystkich znanych i jest czwartą pod względem odległości od Ziemi (po trzech gwiazdach układu Alfa Centauri), jest to jeden z najczęściej badanych czerwonych karłów we współczesnej astronomii.
Na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat astronomowie dowiedzieli się, że większość badanych czerwonych karłów posiada własne planety. Co więcej, o planetach wokół Gwiazdy Barnarda mówiło się już w latach siedemdziesiątych XX wieku, choć dalsze obserwacje wykazały, że sama gwiazda nie ma żadnej planety. Zaledwie pięć lat temu, w 2018 roku astronomowie badający ruch gwiazdy na niebie doszli do wniosku, że wokół gwiazdy krąży planeta o masie trzykrotnie większej od masy Ziemi. Podobnie jak poprzednio dodatkowe obserwacje wykazały, że obserwowany sygnał nie pochodzi od planety, a od rozbłysków słonecznych. Obecnie zatem przyjmuje się, że gwiazda ta nie posiada w swoim otoczeniu żadnej planety o rozmiarach większych niż 70 proc. średnicy Ziemi.
Nie zmienia to jednak faktu, że poszukiwania planet, a nawet życia na tychże hipotetycznych planetach wciąż trwają. Najlepszym dowodem na to, może być najnowszy artykuł naukowy opublikowany właśnie na serwerze preprintów arXiv.
Zespół naukowców postanowił przyjrzeć się gwieździe i jej bezpośredniej okolicy za pomocą radioteleskopu FAST, największego na świecie radioteleskopu o średnicy 500 metrów zbudowanego w Chinach. Dlaczego akurat ten teleskop? Otóż jest on niezwykle czuły na sygnały nadawane w zakresie częstotliwości, które potencjalne obce cywilizacje mogłyby wykorzystywać do komunikacji na duże odległości.
Czytaj także: Czy obce cywilizacje dostrzegłyby życie na Ziemi? Możliwe, że już nas obserwują
Astronomowie poszukiwali sygnałów emitowanych w wąskim zakresie. Zważając na odległość Gwiazdy Barnarda od Ziemi, gdyby taka cywilizacja postanowiła wysłać w naszą stronę jakąś wiadomość, FAST byłby w stanie ją odebrać. Aby zmaksymalizować szansę na odkrycie sygnału, astronomowie nasłuchiwali nawet sygnałów pochodzących z hipotetycznej superziemi, która miałaby krążyć wokół Gwiazdy Barnarda.
Choć w ramach tego projektu nie udało się znaleźć żadnej cywilizacji w otoczeniu Gwiazdy Barnarda, to naukowcy wciąż są zadowoleni z wyników swojego projektu badawczego. Udało się bowiem sprawdzić możliwości największego radioteleskopu na Ziemi. Dzięki temu wiemy już, że warto wykorzystać ten unikalny instrument do przyjrzenia się innym gwiazdom w naszym bezpośrednim otoczeniu, także gwiazdom, wokół których z pewnością krążą planety. Istnieje bowiem szansa, że w trakcie takich badań znajdziemy coś fascynującego.