Różnice między biednymi a bogatymi zapisane są głęboko w mózgu, a zapis ten powstaje już we wczesnym dzieciństwie. Badania elektrycznej aktywności mózgu (EEG) zdrowych 9- i 10-latków wykazały, że istnieją wyraźne różnice między dziećmi pochodzącymi z rodzin ubogich i tych, którym dobrze się powodzi. Naukowcy z University of California w Berkeley napisali na łamach „Journal of Cognitive Neuroscience”, że różnice te zaobserwowali w korze przedczołowej – części mózgu, z której korzystamy, rozwiązując problemy oraz myśląc kreatywnie. „Mózgi dzieci z biednych rodzin funkcjonują podobnie jak u dorosłych z uszkodzeniem w korze czołowej” – stwierdził Robert Knight, dyrektor Instytutu Neurologii University of California.
Status ekonomiczny zdradza także mowa ciała – dowiedli psychologowie Michael W. Kraus i Dacher Keltner z University of California w Berkeley. Uczeni analizowali, jak zachowują się osoby dobrze i gorzej sytuowane w czasie przeprowadzanych z nimi rozmów. Ludzie zamożni mniej angażowali się w dyskusję, częściej obracali w dłoniach długopisy lub inne przedmioty, bazgrali na kartkach. Natomiast osoby z niższych sfer częściej potakiwały, utrzymywały kontakt wzrokowy i uśmiechały się. „Bogaci są mniej zależni od innych, czemu dają wyraz w niewerbalnych komunikatach” – podsumowali naukowcy na łamach magazynu „Psychological Science”.
Oczywiście wielu osobom z biednych rodzin udaje się zdobyć fortunę. Ci, którzy postanowią zbić majątek, muszą sprostać wielu wyzwaniom. Prawdopodobnie najpierw trafią na książki, filmy i strony internetowe przekonujące, że aby zarobić, należy stać się „magnesem na pieniądze”. Według tej teorii trzeba żyć tak, jakbyśmy już byli bogaci: dawać hojne datki, pozwalać sobie na wszystko, o czym zawsze marzyliśmy, a w wolnych chwilach szczegółowo wizualizować warunki, w jakich chcemy żyć. Kosmos dojdzie do wniosku, że jesteśmy bogaci, i tylko z powodu jakiegoś nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności jedynym elementem, którego nam brakuje, są pieniądze. A one też dadzą się zwieść i natychmiast skierują się do naszych kieszeni, skarpet, sejfów, kont bankowych i gdziekolwiek je sobie wcześniej wyobraziliśmy.
Tak – według autorów książki i filmu „Sekret” – działa prawo przyciągania pieniądza (i wszelkich innych dóbr). Niestety, wygląda na to, że metoda sprawdza się tylko w przypadku bohaterów filmu, żadne badania nie potwierdziły bowiem jej skuteczności. Przeciwko tej teorii przemawiają także historie osób zdobywających główne nagrody w grach liczbowych. Po pierwsze nigdy nie wykazano, że na loteriach wygrywają ludzie wytrwale praktykujący wizualizację czy stosujący inne sposoby przekonywania do siebie pieniędzy. Po drugie „magnes na pieniądze” szybko się zużywa, bo – jak wynika z badań – średnio pięć lat po wygranej finanse szczęściarzy wracają do poziomu sprzed wypełnienia fartownego kuponu.
Sekret bogactwa
Stopień zamożności rodziców przekłada się na zarobki ich dzieci w dorosłym życiu
Inny rodzaj książek, który możemy napotkać, przygotowując się do wyprawy po złote runo, to bestsellery międzynarodowych autorytetów w dziedzinie bogacenia się. Zanim je kupimy, warto zajrzeć do internetu. Niekiedy wystarczy kilka chwil, by przekonać się, że większość autorów takich poradników próbuje zdobyć fortunę… sprzedając książki o tym, jak zdobyć fortunę. W dodatku części z nich nigdy się to zdobycie nie udaje. Np. Robert Kiyosaki wielokrotnie doradzał czytelnikom, jak inwestować w nieruchomości, a sam zbankrutował podczas ostatniego krachu na rynku nieruchomości w USA. Teraz utrzymuje się ze sprzedaży książek: choć nie ma talentu finansowego, marketingowy na pewno.
Ostrożnie należy podchodzić również do poradników opisujących 6, 10 czy 12 kroków do bogactwa lub wolności finansowej. Większość badań naukowych wskazuje, że pierwszy krok na drodze do majątku to wcale nie dobry plan finansowy (jak przekonują niektóre książki), ale odpowiednie nastawienie i doświadczenia życiowe. Russell Rumberger ze Stanford University udowodnił to, co część z nas przeczuwa: stopień zamożności rodziców bezpośrednio przekłada się na zarobki ich dzieci w dorosłym życiu.
Ukradziony milion
Osoby niezamożne często nie wierzą, że mogą mieć więcej
Marzena Bogdańska była nauczycielką i nikt nie dziwił się, że ostatnią złotówkę z pensji wydawała ostatniego dnia miesiąca. Kiedy w latach 90. zaczęła pracować jako agent ubezpieczeniowy, jej zarobki znacznie wzrosły, ale styl wydawania pieniędzy nie zmienił się. Potem przyszedł kryzys finansowy i Bogdańska straciła pracę. To doświadczenie okazało się wystarczającą zachętą, by zmienić sposób zarządzania f inansami. Gdy zdobyła już wystarczającą wiedzę i ukończyła kursy organizowane przez innych, sama zaczęła uczyć kobiety gospodarowania pieniędzmi. Dziś prowadzi firmę MiB Partner oferującą szkolenia z zakresu inwestowania i rozwoju inteligencji finansowej. „Wiele osób, które spotykam na szkoleniach, kieruje się podobną motywacją do mojej: ref leksja, że coś należy zmienić, przychodzi, kiedy dzieje się źle. Niekoniecznie finansowo, czasem problem to na przykład zagrożenie rozwodem. Wtedy przychodzi myśl, że jeśli zostanę sama, mogę sobie nie poradzić” – opowiada Bogdańska.
To właśnie moment, w którym warto zweryfikować swoje przekonania związane z zarabianiem. „Te przekonania to kompas, który wskazuje nam drogę do bogactwa, biedy lub zachowania status quo” – wyjaśnia szefowa MiB Partner.
„Nienawidzisz bogatych? Oj, mów szczerze. Bogaci są chciwi i płytcy. Zarabiają, wykorzystując innych. Są samolubni, nie dbają o biednych i tych, którym mniej się poszczęściło. W dodatku tak naprawdę wcale nie są szczęśliwi” – przekonuje na stronie internetowej magazynu „Psychology Today” Brad Klontz, współautor książki „Mind Over Money: Overcoming the Money Disorders That Threaten Our Financial Health”. Prowokuje, by zachęcić czytelników do zmierzenia się ze stereotypami, które mogą sabotować ich wysiłki w dążeniu do bogactwa.
„Osoby niezamożne często nie wierzą, że mogą mieć więcej” – dodaje Marzena Bogdańska. Ci, którym dobrze się powodzi, są zwykle pewni siebie i wartości swojej pracy. „Podczas negocjowania honorariów czy podwyżek niektórzy uzyskują to, czego chcą, nawet jeśli w danej sytuacji rynkowej ich żądania są absurdalne. Inni nigdy o podwyżkę nie proszą. A jak powtarza Jan Kulczyk, jeśli nie będziesz chciał wziąć, to nie dostaniesz” – mówi Marek Król, redaktor, autor sukcesu tygodnika „Wprost”, człowiek, który kilkakrotnie znalazł się na liście 100 najbogatszych Polaków. „Przekonanie, że pierwszy milion trzeba ukraść, zdecydowanie zmniejsza prawdopodobieństwo zarobienia takiej kwoty” – mówi Michał Kurach, inwestor giełdowy. „To działa w każdej dziedzinie. Ktoś potrafi pływać i nie może zrozumieć, co w tym trudnego, a temu, kto nigdy nie pływał, wydaje się, że to umiejętność wymagająca jakiegoś niezwykłego talentu czy nadludzkiego wysiłku. Tego pierwszego w jego przekonaniach będą wspierać doświadczenia. Drugi z braku motywacji nie spróbuje nawet płynąć, racjonalizując to np. zdaniem: pływanie jest nudne. Tak samo osoba, która ma blokadę emocjonalną związaną ze zdobywaniem pieniędzy, wmawia sobie: nie potraf ię zarobić pieniędzy, zarabianie jest trudne. Przez to rzeczywiście ma niewielkie szanse, aby się wzbogacić” – tłumaczy Kurach.
Pokutują także przekonania o tym, że pieniądze są złe, brudne. „Ja też odkrywałam w sobie takie ograniczające myśli. Sądzę, że narzekanie na pieniądze, na bogatych bywa sposobem usprawiedliwiania własnego lenistwa i niechęci do kreatywności. Krytykując pieniądze oraz ludzi żyjących w dobrobycie, skupiam się nie na tym, na czym powinnam, i daję sobie przyzwolenie, by żyć na takim poziomie jak dotychczas” – mówi Bogdańska.
Aby mieć, trzeba chcieć
Dzisiaj każdy ma możliwość zarobienia pieniędzy
Jakie cechy mogą pomóc w poprawieniu stanu majątkowego? „Przydaje się ciekawość. Jak to jest zarabiać pieniądze? Jak to jest zarabiać duże pieniądze?” – podpowiada Michał Kurach. „Warto też pamiętać, że dziś wzbogacenie się niekoniecznie wymaga produkowania czegoś. 80 proc. PKB Stanów Zjednoczonych tworzy sektor usług. Nie trzeba stawiać fabryki, kupować magazynów ani wynajmować sklepu. Wystarczy internet, w którym można otworzyć sklep. Dlatego dobrze sobie uświadomić, że dziś każdy ma możliwość zarobienia pieniędzy” – tłumaczy.
Tezę, że pieniądze to idea, a do zdobywania ich wystarczy pomysł i kreatywność, w imponujący sposób udowodnił Robert Allen. Na początku lat 80. ten amerykański inwestor podjął wyzwanie gazety „Los Angeles Times”: w dowolnym miejscu USA miał kupić nieruchomość… bez żadnych pieniędzy. Dziennikarz Mart in Ba ron pr z yle c ia ł z Al lenem na lotnisko w San Francisco, tam odebrał inwestorowi portfel, a w zamian wręczył pięć 20-dolarowych banknotów na wydatki związane z utrzymaniem. Kupno siedmiu nieruchomości wartych w sumie 772 tys. dolarów zajęło Allenowi 57 godzin.
Rzecz jasna większą część majątku Robert Allen zbudował na sprzedaży książek opisujących metody kupowania nieruchomości bez wkładu własnego. Jednak o tym, że system jest skuteczny, przekonywał w kolejnych spektakularnych akcjach medialnych. W czerwcu 1984 r. pod okiem byłego agenta FBI i byłego burmistrza St. Louis Allen wybrał dwoje młodych bezrobotnych z tego miasta. Wybrańcy przeszli dwa dni intensywnego szkolenia z kupowania nieruchomości bez pieniędzy. Para w ciągu 90 dni nabyła dom, wyremontowała go i sprzedała, nie wydając ani centa własnych pieniędzy i zarabiając 5 tys. dolarów. Rok później młodzi ludzie mieli już 100 tys. dolarów zysku pochodzącego z obrotu nieruchomościami.
Księgowy i weterynarz
Inwestycja w zmianę przekonań jest cenniejsza niż inwestycja w inne kompetencje
Jeśli mimo wielokrotnie ponawianych prób wyjścia z f inansowego dołka nie odnosimy sukcesu, war to pomyśleć o konsultacji z coachem. „Coach pomoże odkryć przyczyny problemu i zrozumieć, co zrobić, aby wyrwać się z błędnego koła” – twierdzi Marzena Bogdańska. Inwestycja w zmianę przekonań jest cenniejsza niż inwestycja w inne kompetencje. Osoby ze średnim wykształceniem są zamożniejsze, zdrowsze i szczęśliwsze niż te, które ukończyły studia – wykazali Joop Hartog i Hessel Oosterbeek z University of Amsterdam. Najbogatsi na świecie: Bill Gates, Paul Allen i Steve Jobs rzucili studia. Brytyjski miliarder Philip Green skończył tylko szkołę podstawową. W Polsce mimo braku dyplomu majątek zgromadzili m.in. Roman Karkosik i Zygmunt Solorz-Żak. Także wysoki iloraz inteligencji nie zwiększa szansy na zdobycie majątku.
Kiedy uda nam się zmienić sposób myślenia, czas na plan. „Najlepiej, aby nie był to plan zdobycia pieniędzy” – mówi Marek Król. „Oczywiście, w biznesie zakładamy, że osiągniemy zyski, ale głównym celem powinna być realizacja jakiegoś projektu. Kiedy rozwijaliśmy tygodnik »Wprost« w latach 90., postanowiłem kupić samochód. Wybrałem tanią markę, a mój partner w biznesie powiedział, że stać mnie na coś lepszego. Byłem zaskoczony. Sukces finansowy przyszedł przy okazji realizowania marzenia o ciekawym, dobrze robionym magazynie. Nigdy nie myślałem: muszę mieć więcej. Czasem podejmowaliśmy nawet przedsięwzięcia deficytowe, na przykład Nagrody Kisiela. Ale takie projekty budowały naszą pozycję, którą potem udawało się przekuć w sukces finansowy na rynku reklamy” – opowiada Król.
„Dziś bogactwo to przede wszystkim informacja i elastyczność. Jeśli w jednej miejscowości jest 40 weterynarzy, najwięcej zarobi ten, który pierwszy wpadnie na pomysł przekwalifikowania się na księgowego i zacznie obsługiwać pozostałych 39. Ale większość będzie się przepychać i inwestować we wzajemne zwalczanie się” – tłumaczy Kurach. „Sztuka budowania przynoszącego sukces biznesu wymaga umiejętności przekraczania wyobrażeń” – potwierdza Marek Król. „Chorobą Europy jest to, że wystarczy raz nakręcić dobry film czy osiągnąć sukces sportowy, by zostać autorytetem na całe życie. W Stanach Zjednoczonych jesteś warty tyle, ile twoje ostatnie dzieło. Cały czas musisz się rozwijać i pokonywać kolejne granice, nawet jeśli aktualny rekord świata wciąż należy do ciebie”.
Gra w odsetki
W budżecie muszą się znaleźć pieniądze na życie codzienne, oszczędności i przyjemności
Planując nowy budżet, nie warto stawiać na wyrzeczenia. „Jeśli zbyt często będziemy odmawiać sobie przyjemności i poświęcać się, szybko stracimy motywację do oszczędzania. Lepiej poszukać dziur w budżecie, przez które wyciekają pieniądze. Można nawet zabawić się w detektywa, mającego ustalić, co się dzieje z pieniędzmi. Gdy się uda, odzyskane finanse mogą stać się kapitałem, który będzie budował finansową rezerwę” – mówi Bogdańska.
„Sztuka oszczędzania to m.in. sztuka wydawania. Warto inwestować w dobra, których ilość jest ograniczona, czyli w ziemię, i w siebie. Jedna osoba kupi auto oraz telewizor, a druga zainwestuje w rozwój i wkrótce te same pieniądze zwrócą jej się w postaci dziesięciu telewizorów i dziesięciu samochodów. Jeśli tylko wpadnie na pomysł, żeby robić takie zakupy” – żartuje Kurach. „Przy wydawaniu pieniędzy na realizowanie marzeń i zachcianek proponuję przyjąć zasadę, z której sam korzystam: nie wydaję jednorazowo więcej niż 10 proc. oszczędności. Jeśli na przykład chcę kupić rower za 10 tys. zł, mogę to zrobić, kiedy uzbieram 100 tys. zł. Kupując ten rower dopiero wtedy, wiem, że rzeczywiście mnie na niego stać i nie będę do końca miesiąca oszczędzać na innych ważnych dla mnie rzeczach” – dodaje. „Podstawa to odpowiednio skonstruowany budżet. Muszą się w nim znaleźć pieniądze zarówno na życie codzienne, oszczędności, jak i na przyjemności, a do każdego z tych »koszyków« trafia określony wcześniej odsetek przychodów” – tłumaczy Marzena Bogdańska.
O budżecie na przyjemności trzeba pamiętać także dlatego, by nie popaść w drugą skrajność – skąpstwo i kompulsywne oszczędzanie. Zdarza się to nawet osobom, które dobrze zarabiają. Brytyjski komik Benny Hill był prawdziwym sknerą – nigdy nie kupił sobie nawet samochodu, mieszkał w wynajętym mieszkaniu.
A co, gdy już zgromadzimy fortunę? Niekoniecznie czeka nas wyłącznie opalanie się na Hawajach. „Dbanie o majątek, kontaktowanie się ze specjalistami, prawnikami, wyszukiwanie i ocenianie okazji inwestycyjnych wymaga czasu, który moglibyśmy przeznaczyć na przyjemności. To także odpowiedzialność, która czasem ciąży” – przyznaje Bogdańska. „Bogatych ludzi się nie lubi. Zdarza się, że usługodawcy doliczają mi do rachunku 30 proc. Bywam na bankietach, na których wypada być, choć wolałbym w tym czasie poczytać. Jestem zobowiązany do utrzymywania pewnego statusu społecznego” – mówi Marek Król. „W dodatku wszystkie kłopoty, zmartwienia, problemy są takie same, niezależnie od tego, czy jesteśmy bogaci czy biedni” – zauważa.
Czy gra jest zatem warta świeczki? Julio Cortázar twierdził, że tak. W powieści „Gra w klasy” dał dosadną odpowiedź na pytanie o sens gromadzenia pieniędzy: „Jak się nie ma forsy, wszystko idzie jak dziwce w deszcz”.
Autorka: Monika Maciejewska – dziennikarka, zwykle starcza jej do pierwszego, marzy o wcześniejszej spłacie kredytu hipotecznego.