“Tylko elegancja nas uratuje”. Po co nam ta etykieta?

W prawdziwej elegancji wyraża się zdolność do przełamania prostackiego samolubstwa i zachłannego dbania o swoje interesy.
“Tylko elegancja nas uratuje”. Po co nam ta etykieta?

Lata temu chiński mistrz sztuk walki, pod którego okiem wdrażałem się w tajniki wushu, mówił: uczycie się walki, ale pamiętajcie, że to, czego się uczycie, jest sztuką, a sztuka to piękno. Jeśli chcecie być naprawdę skuteczni, to to, co robicie, musi być piękne.

Amatorzy zawodów MMA mogą się zdziwić, bo jak mają się do siebie łomot i gracja, bijatyka i elegancja? Resztki uprzejmości zachowały się w gestach otwierających walkę, ale to, co dzieje się później, jest totalnym zaprzeczeniem nauk mego chińskiego sifu.

Zdrowa intuicja podpowiada jednak, że gdy czasy są niespokojne, wszystko się chwieje i z różnych nor na światło dzienne wypełzają agresja i prostactwo, elegancja nabiera szczególnej wartości. Nancy Sherman, amerykańska filozofka, wykładowczyni etyki w US Naval Academy, opowiada w książce „Stoic Warriors” o swoich doświadczeniach z Akademii i o tym, jakie wrażenie zrobiły na niej nieskazitelne mundury i doskonale odprasowane koszule. Takiej troski o detal, pisze, nie spotka się w żadnej korporacji. O co w tym chodzi? Jaki sens tkwi w dbałości o mundur? W salutowaniu, formie zwracania się do siebie itp.? Czy w jakikolwiek sposób przekłada się to na skuteczność? Nie można by prościej? Nie można. Estetyka ma znaczenie – twierdzi prof. Sherman.

 

TRENING MORALNY

Nie jest to oczywiste. Prof. Sherman zadaje sobie i nam pytanie o to, jaki jest sens oddawania honorów wojskowych albo zachowywania form towarzyskich wobec kogoś, kogo się nie lubi, a nawet nie szanuje. Hipokryzja? Niekoniecznie. Gdy żołnierz salutuje oficerowi, wyjaśnia prof. Sherman, gdy uśmiecham się i podaję komuś rękę, zawieram pewien pakt, w ramach którego ujawniam tyle informacji, ile dostaję, i nie zastanawiam się, co kryje się za przewidzianymi przez etykietę gestami.

Oddzielam sferę prywatną od publicznej. Formy grzeczności tworzą wspólną przestrzeń, w której możemy razem funkcjonować i wspólnie coś przeprowadzić. To jednak nie wszystko. Forma zachowania i wygląd nie tylko ujawniają lub skrywają nasze emocje, lecz również wpływają na to, jakich uczuć doświadczamy.

Paul Ekman, który opisywał w swoich pracach związki między przeżywanymi emocjami i sposobem ich wyrażania, zwrócił uwagę na to, że relacja między wewnętrznym doświadczeniem i jego ekspresją jest dwukierunkowa. Określone gesty i postawa ciała nie tylko wyrażają nasze skryte doznania, lecz również je wywołują. Przyjmując określone postawy, wykonując określone gesty,  doświadczamy tego, co one przedstawiają. Taki sens ma na przykład  taniec haka Maorysów, podczas którego wojownicy okazują siłę, determinację i agresję. Nie bez powodu wykonują go przed meczem nowozelandzcy zawodnicy rugby.

Dobre maniery, stosowny wygląd i gesty to coś więcej niż puste konwenanse. Nikt chyba nie wiedział tyle o znaczeniu etykiety, co Konfucjusz i nikt nie zrobił więcej, by rozwinąć i utrwalić w społeczeństwie zasady etykiety, niż jego uczniowie. Otóż według konfucjanistów etykieta potrzebna jest po to, żeby człowiek nie szedł drogą swej barbarzyńskiej, dzikiej natury, lecz drogą Nieba i humanitaryzmu.

Jak pisze współczesny komentator Xinzhong Yao, „jeśli człowiek kieruje się naturalnym odczuciem, nie będzie miał w sobie szacunku dla innych ani ustępliwości. Szacunek dla innych i ustępliwość stoją w sprzeczności z jego naturalnymi odczuciami. Z tego punktu widzenia jest rzeczą jasną, że natura człowieka jest zła i że jego dobro jest wynikiem jego działania”.

 

Szacunku i ustępliwości człowiek uczy się, przestrzegając etykiety. Jej zasady, według konfucjańskich nauczycieli, nie są po prostu tworem ludzkiej wyobraźni, lecz biorą początek w Niebie. Jeden z uczniów Konfucjusza nauczał: „dawni królowie nienawidzili zamętu, dlatego też stworzyli reguły postępowania, aby za ich pomocą wprowadzić wśród ludzi harmonię, aby zaspokoić ludzkie pragnienia i dać ludziom to, czego chcą”.

Przestrzeganie zasad etykiety to nie tylko kwestia estetyki i społecznego konwenansu, lecz przede wszystkim ważny składnik moralnego treningu. Etykieta jest murem odgradzającym świat cywilizowany od pierwotnej, dzikiej, egoistycznej natury. Kulturę od barbarzyństwa.
 

ZADBANY NA ŚMIERĆ

Ekstremalnym przykładem, zrodzonej z konfucjańskiego ducha zdolności do dyscyplinowania samego siebie, są opowieści Yamamoto Tsunetomo, samuraja, który żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Na stare lata został mnichem i podzielił się życiowymi przemyśleniami z młodszym kolegą. Spisane złożyły się na dzieło znane jako Hagakure.

Yamamoto mówi tak: „Jeszcze pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat temu samuraj co rano brał kąpiel, golił przód głowy i kropił włosy pachnidłem. (…) Słowem, bardzo dbał o swój wygląd. Nie kierowała nim jednak próżność ani chęć popisania się przed innymi. Nie hołdował też modzie ani dbał o nadmierną elegancję. Co zatem kryło się za tą dbałością o prezencję? Rzecz w tym, że nawet samuraj zawsze gotowy na śmierć narażał się na pogardę, gdyby padł pod śmiertelnym ciosem nie dość zadbany. Nieporządny wygląd oznaczał brak duchowego przygotowania na to, co niespodziewane, odrzucał wrogów od ciała i wywoływał powszechną niechęć”.

W prawdziwej elegancji wyraża się zdolność do przełamania prostackiego samolubstwa, zachłannego dbania o swoje interesy, niechlujnego narzucania się światu ze swoimi nieuporządkowanymi odczuciami i odruchami.

Przejawia się też coś jeszcze: respekt dla innych ludzi. To dlatego prof. Sherman pisze, że wojskowy ceremoniał i formy grzeczności znane w życiu cywilnym mają swój wymiar moralny. Gdy pozdrawiam rano mijanego na ulicy sąsiada, chcę mu okazać szacunek, gdy staram się nie rozmawiać głośno przez telefon w podmiejskim pociągu, robię to dlatego, że spokój ludzi wokół mnie jest dla mnie ważny.

Można się ubierać u modnych krawców i być nieeleganckim, używać uprzejmych wyrażeń i być prostackim. Sens gestom i słowom nadaje respekt dla innych, szacunek dla społecznej umowy i narzucona sobie samemu dyscyplina, żeby znosić ludzi różnych od siebie i temperować odruchy własnej natury.

Co więcej, mój chiński nauczyciel miał rację: gdy potrafię się zmobilizować, żeby przyjąć odpowiednią postawę w relacjach z ludźmi, jestem bardziej skuteczny. Dyscyplina zawarta w etykiecie pozwala nadać kierunek własnej energii i zespolić ją z energią innych.