Pustynia Atakama ma mroczny sekret. Niestety, to nasza wina

Pustynia Atakama słynie ze skrajnie nieprzyjaznych warunków środowiskowych oraz wybitnych okoliczności w kontekście prowadzenia obserwacji astronomicznych. Niestety, jest też pewna wybitnie negatywna strona tego miejsca.
Pustynia Atakama ma mroczny sekret. Niestety, to nasza wina

Na czym polega problem? Na zanieczyszczeniu środowiska, rzecz jasna. Na chilijskiej pustyni znajdują się ogromne ilości… tekstyliów. Szacuje się, że obecnie każdego roku na pustynię Atakama nielegalnie trafia nawet 20 ton starych ubrań. Z kolei szacunki Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych sugerują, jakoby na miejscu znajdowało się nawet 39 000 ton różnego rodzaju odpadów. 

Czytaj też: Ziemia podziurawiona jak ser szwajcarski. Tajemnicze kręgi na pustyni Namib wyjaśnione

Pojawia się pytanie: skąd biorą się one w tak nieprzyjaznym dla życia i oddalonym od cywilizacji miejscu? Sprawcami całego zamieszania okazują się pośrednio Chińczycy, którzy odpowiadają za istotną część produkcji odzieży dla całego świata. Nie można przy tym pomijać południowoamerykańskich kupców, ponieważ to właśnie do nich trafiają niesprzedane materiały przechodzące przez port Iquique w wolnej strefie Alto Hospicio.

Pustynia Atakama słynie ze skrajnie nieprzyjaznych dla życia warunków oraz wybitnych okoliczności sprzyjających obserwacjom astronomicznym

To właśnie do Chile trafiają materiały, które nie sprzedały się w Europie, Ameryce Północnej i Azji. Mieszkańcy Ameryki Południowej je skupują i starają się rozprowadzać po własnym kontynencie. To, co nie zostanie sprzedane, musi zostać w jakiś sposób – niekoniecznie legalny – zutylizowane. Tak właśnie rozgrywa się mroczna część historii pustyni Atakama.

Niestety, nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się poprawić. A już na pewno nie w skali globalnej. Światowa produkcja odzieży podwoiła się w latach 2000-2014. Kupujemy średnio o 60 procent odzieży więcej niż jeszcze na początku tego stulecia. To, co trafia do naszych szaf szybciej je też opuszcza, ponieważ średni okres wykorzystywania ubrań jest obecnie o połowę krótszy aniżeli przed laty. Co gorsza, tekstylia – choć mogłyby być w dużej mierze poddawane recyklingowi, w 87% przypadków trafiają na wysypiska śmieci. 

fot. Cristobal Olivares

Gdyby cały problem ograniczał się “tylko” do obrzydzania krajobrazu Atakamy, to zapewne moglibyśmy przymknąć na to oko. Niestety, konsekwencji jest znacznie więcej – i to wyraźnie poważniejszych. Przede wszystkim, przemysł modowy i tekstylny może odpowiadać za nawet 4% globalnych emisji gazów cieplarnianych, co przekłada się na wypuszczanie do atmosfery ponad 2 miliardów ton takich substancji rocznie. Poza tym proces produkcyjny wymaga użycia ogromnych ilości wody – nawet 93 miliardów metrów sześciennych każdego roku. 

Czytaj też: Nauka za długo miała z nimi kłopot. Polacy poznali sekret tajemniczych struktur w skałach

Przy rosnącej liczbie ludności świata i przybywającej liczbie konsumentów z rozwijających się krajów, opisywane zjawisko może się dalej nasilać. To z kolei zwiastuje dalsze problemy. Znajdując się po drugiej stronie świata niekoniecznie przejmiemy się problemem zanieczyszczenia pustyni Atakama, lecz konsekwencje dla klimatu będą już znacznie bardziej globalne i odczuwalne zarówno w Chile, Chinach jak i Polsce.