20 tysięcy – tyle butelek plastikowych na sekundę wytwarza się na Ziemi każdego dnia [RAPORT]

A to tylko jeden z przedmiotów, które produkujemy nieprzerwanie od lat 40. ubiegłego wieku, gdy naukowcy opracowali pierwsze tworzywo sztuczne. Czy jesteśmy skazani na plastik? A może istnieją dla niego alternatywy bardziej przyjazne środowisku?
20 tysięcy – tyle butelek plastikowych na sekundę wytwarza się na Ziemi każdego dnia [RAPORT]

Do oceanów trafia rocznie 8 mln ton tworzyw sztucznych – to więcej, niż waży Wielka Piramida w Gizie. Na dodatek śmieci te są rozdrobnione na pięć bilionów kawałków – oszacowali niedawno naukowcy. Plastikowe zanieczyszczenia wykryto w organizmach dziesiątków gatunków morskich ryb i u żyjących w wodzie larw komarów. Nawet skorupiaki na dnie Rowu Mariańskiego – ponad 11 kilometrów pod powierzchnią wody – miały w żołądkach tworzywa sztuczne! Ale nie tylko one. Zespół kierowany przez prof. Sherri Mason z Uniwersytetu Stanu Nowy Jork znalazł mikroskopijne fragmenty tworzyw w 90 proc. próbek morskiej soli kuchennej sprzedawanej w USA, Japonii i Europie (polska sól jest pod tym względem bezpieczna – pochodzi ze starych złóż w głębi lądu). Drobiny plastiku są też w wodzie mineralnej pakowanej w plastikowe butelki, a nawet w kranówce, co wykazały badania prowadzone przez uczonych z Uniwersytetu Minnesota.

Jeśli myślicie, że nas to nie dotyczy, jesteście w błędzie. Gastrolodzy z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu przeanalizowali niedawno odchody ludzi mieszkających we Włoszech, Austrii, Holandii, Finlandii, Japonii, Wielkiej Brytanii, Rosji i Polsce. Większość zawierała drobinki tworzyw sztucznych. – Wykazaliśmy, że co drugi mieszkaniec Ziemi może mieć plastik w układzie pokarmowym. I wciąż nie wiemy, jakie mogą być tego zdrowotne skutki – podkreśla kierujący badaniami dr Philipp Schwabl. Wiadomo już jednak, że tworzywa mogą uwalniać niebezpieczne substancje wykorzystywane podczas ich produkcji. Należą do nich m.in. bisfenol (BPA) i fosgen. Pierwszy jest rakotwórczy i powoduje problemy z płodnością. Drugi był używany jako trujący gaz bojowy w I wojnie światowej.

Problem nie byłby tak poważny, gdyby plastikowe śmieci same się rozkładały na niegroźne substancje. Teoretycznie jest to możliwe. Uczeni odkryli już trzy gatunki bakterii i cztery gatunki grzybów, które potrafią „zjadać” niektóre tworzywa. Jednak robią to bardzo wolno – rozłożenie plastikowej butelki zajęłoby im setki lat. Na razie jest to więc ciekawostka laboratoryjna, a nie metoda, która mogłaby być wykorzystana w praktyce w najbliższej przyszłości. A „ekologiczne” plastiki, jakie mamy dziś do dyspozycji, nadal nie spełniają pokładanych w nich nadziei.


BIODEGRADOWALNA PUŁAPKA

Dobrym przykładem jest produkowany ze skrobi kukurydzianej polilaktyd (PLA). Produkuje się z niego m.in. ekologiczne kubki i butelki, jest też stosowany w zyskujących popularność drukarkach 3D. Jednak PLA nie jest wcale taki „eko”, jak się go reklamuje. Owszem, można go poddać kompostowaniu, ale w wymagających warunkach przemysłowych – przynajmniej przez trzy miesiące w temperaturze nie niższej niż 57 stopni Celsjusza. Podobnie trudne do skompostowania są ekotworzywa takie jak produkowany przez bakterie polihydroksymaślan (PHB) czy syntetyczny polikaprolakton (PCL).

Na dodatek masowe produkowanie PLA z kukurydzy wiązałoby się z koniecznością powiększania pól uprawnych, a to często oznacza np. karczowanie lasów. – Analizy pokazują, że jeśli bioplastiki zastąpią zaledwie 5 proc. stosowanych obecnie tworzyw sztucznych, znacząco wzrośnie emisja gazów cieplarnianych. To będzie jednorazowy skok, ale dopiero po 20 latach korzyści ekologiczne, jakie dają bioplastiki, zrównoważą straty – ostrzega dr Neus Escobar z Uniwersytetu w Bonn. Do wytworzenia PHB potrzeba aż cztery razy więcej energii niż zużywa się do wytworzenia polietylenu z ropy naftowej. A ta energia pochodzi z gazu ziemnego i węgla.


Dla Jacqueline McGlade, głównego naukowca Programu Środowiskowego ONZ, takie tworzywa to „fałszywe rozwiązanie”. – Rozumiem dobre intencje wynalazców, ale większość ekoplastików i tak ląduje w oceanach. A tam nie ma temperatury 50 st. C. W dodatku są one cięższe od wody i toną. Nie będziemy w stanie nawet ich pozbierać – mówiła podczas spotkania ONZ w Nairobi. Rozczarowanie przyniosły także plastiki oksy-degradowalne. Produkuje się je na bazie popularnych tworzyw takich jak polietylen (robi się z niego m.in. torby foliowe) i polipropylen (stosowany np. do produkcji opakowań, obudów czy rur). Dodaje się do nich substancję zwaną prodegradantem zawierającą sole metali (żelaza, chromu, manganu lub kobaltu) i kwasów organicznych. Gdy tworzywo trafia na śmietnik, prodegradanty sprawiają, że zaczyna się ono rozpadać na fragmenty, które w teorii będą mogły strawić bakterie czy grzyby. Ostatecznie z plastiku ma powstać wyłącznie dwutlenek węgla, biomasa i woda. Problem rozwiązany? Niestety, eksperci fundacji Ellen MacArthur „New Plastics Economy” argumentują,
że takie plastiki nie ulegają wcale biodegradacji, a tylko jeszcze bardziej zanieczyszczają środowisko, rozpadając się na drobinki przenikające do wody i organizmów.

Fundacja wzywa wręcz do wprowadzenia zakazu stosowania opakowań z oksy-degradowalnych tworzyw. Z kolei plastiki ulegające prawdziwej biodegradacji nie mają pożądanych przez przemysł walorów – np. są przepuszczalne dla dwutlenku węgla, więc nie nadają się do pakowania napojów gazowanych. Być może sytuację zmienią plastiki produkowane z substancji naturalnych, takich jak morskie glony, grzyby czy jedwab. Prace nad nimi trwają, przybywa ciekawych odkryć, ale trudno dziś powiedzieć, czy którekolwiek z nich doczeka się masowego zastosowania.

CHEMIA NOWE MATERIAŁY – Z CZEGO MOŻNA ZROBIĆ EKOPLASTIK?

Dzięki nowym pomysłom naukowców tworzywa sztuczne mają być bardziej przyjazne środowisku. Naukowcy wciąż szukają surowców, z których można wyprodukować bardziej ekologiczne tworzywa sztuczne. Chodzi o to, by przestać wytwarzać plastiki z ropy naftowej i zarazem uzyskać substancje, które będą biodegradowalne – same rozłożą się po wyrzuceniu, nie szkodząc środowisku. Być może za kilka lat zobaczymy na półkach sklepów praktyczne efekty ich badań.

1. GLONY

Holenderscy projektanci Eric Klarenbeek i Maartje Dros opracowali metodę przetwarzania tych wodnych roślin w tworzywo, którego można użyć w drukarkach
3D zamiast mało ekologicznego polilaktydu PLA. Wyhodowane glony są zbierane i suszone. Z roślinnej biomasy powstaje plastikowe włókno stosowane w drukarkach 3D. W ten sposób można wydrukować m.in. pojemniki i butelki.

 

2. DREWNO

Wchodząca w jego skład substancja zwana ligniną nadaje drewnu spoistość, ale dla nas jest produktem ubocznym wytwarzania papieru służącym głównie jako
materiał opałowy. Prof. Tim Bugg z Uniwersytetu Warwick odkrył bakterie, które przetwarzają ligninę na surowiec do produkcji bioplastiku. Występująca w roślinach lignina może posłużyć do produkcji m.in. ekologicznych kubków jednorazowych.

3. MANGO

Skórki i pestki tych owoców można przerobić na tworzywo podobne do PET, z którego w przyszłości powstaną biodegradowalne kubki jednorazowe i butelki. Na taki pomysł wpadli studenci meksykańskiego Narodowego Instytutu Politechnicznego. Tworzywa na bazie owoców mogą zastąpić syntetyczne włókna, z któ-
rych produkuje się m.in. odzież.

4. CUKIER

Naukowcy z Uniwersytetu w Bath wyprodukowali plastik z tymidyny (zawierającego cukier związku chemicznego występującego np. w DNA) oraz dwutlenku węgla. Tworzywo rozkładane przez bakterie występujące w glebie mogłoby zastąpić poliwęglany stosowane m.in. w szybach, płytach CD i butelkach. Dzięki nowym tworzywom biodegradowalne będą też popularne plastikowe klocki.

5. SKORUPIAKI

Pancerzyki krewetek, homarów czy krabów są bogatym źródłem chityny. Badacze z Harvardu wyodrębnili z niej substancję o nazwie chitozan i połączyli ją
z białkami uzyskanymi z jedwabiu. W ten sposób powstał wytrzymały, ale biodegradowalny plastik o nazwie Shrilk. Plastik z krewetek można wykorzystać do produkcji folii.

6. GRZYBY

Nowojorska firma Ecovative Design wykorzystuje grzybnię (a konkretnie – podziemne „korzenie” grzybów) i wióry drewniane do produkowania masy właściwościami przypominającej polistyren (czyli np. styropian, który prawie w ogóle nie jest poddawany recyklingowi i trafia na wysypiska). Proces hodowli grzybów można prowadzić nawet w domu. Z grzybowego tworzywa powstaje m.in. materiał zastępujący styropian.

POPRAWIĆ NATURĘ

W tym przypadku historia zatacza dość ironiczne koło. Tworzywa sztuczne powstały przecież dlatego, że te naturalne – takie jak drewno czy jedwab – były mało trwałe, trudne do uzyskania na masową skalę, a czasami po prostu zbyt drogie. Chemicy wiedzieli, że naturalne materiały zawierają tzw. polimery – długie łańcuchy złożone z mniejszych „cegiełek” zwanych monomerami. Np. wchodząca w skład drewna celuloza składa się z tysięcy połączonych ze sobą cząsteczek glukozy. Jeśli zastosujemy inne cegiełki lub inaczej je połączymy, może powstać polimer lepszy i tańszy niż naturalny: lekki, nietoksyczny, łatwy do uformowania i wyprodukowania na masową skalę w fabryce.

 

Udało się to już w XIX wieku. Gdy w 1854 r. epidemia zniszczyła hodowle jedwabników w tropikalnych koloniach francuskich, belgijskich i niemieckich, ceniony materiał stał się praktycznie niedostępny. Dlatego francuski hrabia Hilary de Chardonnet przez 30 lat próbował uzyskać w laboratorium syntetyczny jedwab. W końcu przetwarzając m.in. drewno wyprodukował nitrocelulozę. Pierwsze na świecie sztuczne włókno było więc „eko”, tak jak dzisiejsze bioplastiki. I również miało wady – okazało się bardzo łatwopalne. Prawdziwy przełom nastąpił wtedy, gdy po raz pierwszy udało się wyprodukować tworzywo ze składników ropy naftowej – coraz tańszej i coraz bardziej dostępnej. Po latach sekretnych eksperymentów dokonała tego amerykańska firma DuPont. Jej poli(adypinian sześciometylenowy) miał nazwę nie do wymówienia dla firmowych handlowców, zrobiono więc konkurs na coś prostszego. Z racji firmowej współpracy naukowców z Nowego Jorku (NY) i Londynu (LON) nowy materiał nazwano nylonem. Na rynek trafił w 1938 r. i zyskał ogromną popularność. Od tamtej pory sztucznych polimerów przybywało w lawinowym tempie.

Jeden z największych sukcesów rynkowych odniosła reakcja polimeryzacji chlorku winylu. W jej wyniku otrzymano plastyczny materiał nazywany PCV, z któ-
rego można produkować rury, krzesła, okna, futryny, drzwi, płytki podłogowe… W 1969 r. na Targach Hanowerskich firma Bayer zaprezentowała kompletny dom
o futurystycznym wyglądzie spodka z owalnymi okienkami, całkowicie wykonany z tworzyw sztucznych – polichlorku winylu i poliuretanu. Prasa okrzyknęła go
domem przyszłości. Kolejny hit rynkowy to poli(tereftalan etylenu), nazywany w skrócie PET. Znany był już od lat 40. XX w., jednak długo używano go tylko do produkcji włókien sztucznych, m.in. polaru i dakronu. W 1973 r. inżynier Nathaniel Wyeth pracujący dla chemicznego giganta firmy DuPont opatentował wykonaną z PET butelkę.

Dzisiaj większość napojów bezalkoholowych – gazowanych i niegazowanych – jest pakowana właśnie w nie. Zgodnie z danymi Euromonitora co sekundę na całej Ziemi produkuje się 20 tys. sztuk plastikowych butelek. Do 2021 r. ta liczba wzrośnie o jedną piątą. Nic dziwnego, bo PET jest niesłychanie wygodny w użyciu. Mięknie w temperaturze 265 st. C i daje się bardzo łatwo formować. Można z niego robić cienkie folie i grube solidne obudowy urządzeń elektronicznych. Podobnie jak wiele innych tworzyw sztucznych jest bardzo trwały i zarazem tani. Dzięki tym zaletom plastiki zalały świat, a wtedy okazało się, że te zalety są jednocześnie ogromnymi wadami.

ZAŚMIECONA PLANETA

Niskie koszty produkcji sprawiły, że ogromna część plastikowych produktów jest jednorazowa (jak kubeczki, słomki, patyczki do uszu czy tubki pasty do zębów) lub wykorzystywana bardzo krótko, jak wszechobecne torby foliowe czy tanie, łatwo psujące się zabawki.

SPOŁECZEŃSTWO – PRZETWARZANIE ODPADÓW

BUTY Z OPON

Czasami lepszą strategią niż recykling jest reuse, czyli ponowne wykorzystanie tworzyw sztucznych. W wielu krajach rozwijających się ich przeróbka odbywa się na najprostszym poziomie. Zwyczajnie produkty zużyte przerabia się na coś innego, np. puste plastikowe kanistry po przecięciu stają się miskami do pojenia bydła. Wdzięcznym obiektem do ręcznego recyklingu są opony. Z bieżników produkowane są zelówki prymitywnych sandałów, ze względu na markę producenta zwanych przez podróżników „goodyearkami”. We wschodnim Sudanie przy granicy z Erytreą powstają innego rodzaju produkty – wiszące ozdoby oraz (po pomalowaniu na srebrno) doniczki na kwiatki.

 

Nawet przedmioty, które mają służyć nam dłużej – wanienki do kąpania niemowląt, krzesła, obudowy sprzętu elektronicznego, artykuły biurowe – najczęściej w końcu też lądują na wysypiskach śmieci. Szacuje się, że od początku lat 50., kiedy to ludzkość zachwyciła się tworzywami sztucznymi, wyrzuciliśmy ich już między 5 a 8 miliardów ton! To tyle, co jedna dziesiąta masy wszystkich organizmów żywych na Ziemi. Na wysypisku do głosu dochodzi druga zaleta plastików – trwałość. W przeciwieństwie do papieru, drewna czy metali tworzywa nie ulegają szybkiej degradacji.

Ale nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze i uda się wyselekcjonować tylko jeden rodzaj plastiku, to dopiero początek. Weźmy PET – ma on wysoką wartość tylko wtedy, kiedy jest czysty i ma jednolitą barwę, np. przezroczystą, taką jak butelki na wodę. Jeśli zostanie zanieczyszczony kawałkami tworzywa zielonego albo
niebieskiego, stanie się mało wartościowy. Recykling na pewno pomógłby środowisku. Wytworzenie jednej tony PET z odpadów wiąże się z uwolnieniem do atmosfery ok. 2 ton CO2 mniej niż przy produkcji nowego tworzywa z ropy naftowej i jej pochodnych. Chociaż zbieranych jest do recyklingu ok. 50 proc. butelek zrobionych z PET, w nowe zamienia się zaledwie co czternasta. Plastik po recyklingu jest także droższy. Jego uzyskanie z przeróbki ropy naftowej kosztuje kilka razy mniej. Tymczasem np. w przypadku puszek aluminiowych jest odwrotnie – wytworzenie ich z recyklowanego surowca pochłania tylko 8 proc. energii niezbędnej do produkcji zupełnie nowego opakowania.

Jedyna szansa na pozytywne zmiany to wprowadzenie systemu finansowych zachęt dla przetwórców lub dodatkowych opłat dla producentów. W kilku krajach
testowane są systemy kaucji na plastikowe butelki. Jeśli oddamy je w sklepie, dostaniemy zwrot pieniędzy. Handlowcy nie są tym zachwyceni – dla nich to dodatkowa praca – ale możliwe, że takie rozwiązanie pojawi się także w Polsce, bo forsuje je Unia Europejska. Tyle że mamy też inny problem – mało wydajny system recyklingu plastikowych odpadów. Innymi słowy to, co segregujemy w domu, może potem i tak zalegać na wysypiskach. Skoro recykling jest tak trudny i mało opłacalny, to może lepiej po prostu zniszczyć niepotrzebny plastik?

BIOLOGIA SZKODLIWOŚĆ TWORZYW – KOGO ZABIJA PLASTIK?

Na pewno jest bardzo groźny dla dzikich zwierząt. W przypadku ludzi jest to bardziej skomplikowane. Od lat media i internet obiegają zdjęcia zwierząt złapanych w plastikową pułapkę. Żółw, który za młodu zaplątał się w opaskę z tworzywa i przez lata wrosła mu w głąb skorupy. Wieloryb z płetwą niemal przeciętą przez latami uciskające nylonowe liny. Morskie ptaki, a nawet wielkie morskie ssaki, które zdychają, bo mają żołądki wypchane jednorazowymi zapalniczkami, piłeczkami, klocuszkami, buteleczkami, zakrętkami i kawałkami wszelkiego plastikowego śmiecia, połamanego przez fale na drobne kawałki.

 

Ekologom trudno jest dziś oszacować, jak wielkie spustoszenie sieją takie zanieczyszczenia. Pewne jest jednak, że duże kawałki tworzyw sztucznych to poważne zagrożenie. Sprawa komplikuje się, gdy mamy do czynienia z drobniejszymi fragmentami plastiku. Badania robione na zwierzętach pokazują, że te kawałki, które zostaną połknięte, w 90 proc. nie stanowią żadnego zagrożenia. Fragmenty plastiku wielkości powyżej 150 mikrometrów w ogóle nie są „zauważane” przez organizm – przechodzą nietknięte przez przewód pokarmowy i są wydalane z kałem. Naukowcy przyglądają się jednak z uwagą temu, co się dzieje z tzw. mikroplastikiem, czyli drobinkami średnicy poniżej 20 mikrometrów – istnieje bowiem podejrzenie, że mogą się przedostawać do krwiobiegu. Być może w dużych dawkach mogłyby powodować np. zapalenie wątroby. Jednak na razie to tylko obawy, bo żadnego takiego przypadku jeszcze nie zaobserwowano.

Dlatego agencja do spraw rolnictwa i żywności przy ONZ ogłosiła, że możemy spokojnie jeść ryby i owoce morza, nawet jeśli w ich organizmach znajduje się plastik. Natomiast mikroplastik unoszący się w powietrzu może wnikać w głąb naszego układu oddechowego i sprzyjać stanom zapalnym – tak jak niesławne pyły zawieszone (PM), stanowiące ogromny problem w wielu polskich miastach.

Większość tworzyw sztucznych można spalić, przy okazji uzyskując też ciepło np. do ogrzewania domów. Trzeba to jednak robić w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach, by nie zanieczyszczać środowiska smogiem. W Szwecji sortownie i spalarnie śmieci są tak wydajne, że niedawno zabrakło im krajowych śmieci i musiały je importować. Plastikowymi śmieciami opalają elektrownie i elektrociepłownie także Chińczycy. Niestety, w Polsce na razie jest tylko kilka takich spalarni, które produkują ułamek procenta potrzebnej nam energii.

UNIKAĆ, OGRANICZAĆ, NIE WYRZUCAĆ

Wygląda więc na to, że musimy nauczyć się żyć z plastikiem. Ale na pewno nie z takimi jego ilościami, jakie zużywamy obecnie. Pierwszym krajem, który to zrozumiał, był Bangladesz – już w 2002 roku zabronił używania cienkich plastikowych torebek foliowych. Dziś zakazy lub opłaty za nie (jak np. w Polsce czy Wielkiej Brytanii) są już powszechne. Inne kraje idą dalej: Francja zakazała sprzedaży jednorazowych sztućców i talerzy, za rok dołączy do niej Islandia. Niemcy wprowadzili kaucję za plastikowe kubeczki do kawy.

 

Największa inicjatywa dotyczy całej Unii Europejskiej – od 2021 r. z rynku zniknąć mają te jednorazowe plastiki, bez których bez żalu można się obyć (jak na przykład talerze). A te, dla których na razie nie ma jeszcze „zielonej” alternatywy (przede wszystkim dotyczy to przemysłu spożywczego), ma zostać zmniejszona o jedną czwartą do 2025 r. W tym samym roku kraje europejskie mają zbierać i przetwarzać co najmniej 90 proc. plastikowych butelek.

Są jednak naukowcy, którzy uważają, że zakazy to niekoniecznie najlepsza droga do rozwiązania problemu. – To oczywiście bardzo dobrze, że zachęcamy ludzi, by nie korzystali z plastikowych słomek do napojów. Ale zakaz ich używania nie rozwiąże problemu, a może wręcz odciągać naszą uwagę od ważniejszych rzeczy, np. znalezienia materiałów, które mogą zastąpić plastik tam, gdzie jest to możliwe – uważa prof. Richard Thompson, biolog morski z Uniwersytetu Plymouth. Naukowcy badający wpływ plastiku na środowisko podnoszą jeszcze jedną kwestię – do ich wytworzenia potrzeba relatywnie niewiele energii. Zwłaszcza jeśli porównamy to z materiałami, z których produkowane są przedmioty wielorazowego użytku. Żeby zrównoważyć np. koszt środowiskowy wyprodukowania bawełnianej torby na zakupy, należałoby jej użyć co najmniej 131 razy.

Podobnie jest z metalową manierką na wodę – w porównaniu z butelką PET dopiero zaczyna się nam „ekologicznie opłacać” po użyciu przynajmniej 500 razy! – Gdybyśmy zakazali całkowicie używania plastiku i zastąpili go alternatywami, takimi jak szkło czy metal, zużycie energii z tym związane wzrosłoby dwukrotnie – ogłosili niedawno badacze z Uniwersytetu Heriot-Watt z prof. Davidem Bucknallem na czele. Dlatego ja sam używam wielorazowej butelki z plastiku i napełniam ją wodą z kranu. W podobny sposób każdy z nas może przyczynić się to tego, by sensowniej wykorzystywać plastik i rzadziej go wyrzucać.

PORADY – OGRANICZANIE Z UŻYCIA PLASTIKU – CO MOŻESZ ZROBIĆ?

Każdy z nas na co dzień używa plastikowych produktów. Od twoich decyzji i zachowań także zależy los środowiska.

1. Używaj wielorazowej torby na zakupy (może być plastikowa).

2. Staraj się kupować produkty spożywcze na wagę i pakowane w papier, a nie w plastikowych tackach, pudełkach czy foliach.

3. Jeśli masz możliwość, kupuj produkty w puszkach lub butelkach szklanych, a nie plastikowych czy w kartonach powlekanych plastikiem (trudnych do przetworzenia).

 

4. Jeśli produkt jest opakowany w wiele warstw np. kartonu czy plastiku, rozpakuj go w sklepie i zostaw tam odpady

5. Korzystaj z alternatyw dla popularnych plastikowych produktów – patyczków do uszu z bambusa, wielorazowych słomek metalowych itd.

6. Nie używaj jednorazowych plastikowych zapalniczek – bardzo często trafiają one do żołądków ptaków i zwierząt wodnych.

7. Używaj wielorazowej butelki na wodę (może być plastikowa), pij kranówkę (ewentualnie filtrowaną)

8. Sortuj odpady, zwracając uwagę na obowiązujące przepisy (np. do koszy czy worków z plastikiem nie wrzucamy styropianu ani plastików ulegających bio- i oksydegradacji).

Marcin Jamkowski –dziennikarz, podróżnik, fotograf, członek The Explorers Club, chemik z wykształcenia. Prowadzi stronę www.adventurepictures.eu

Współpraca: Jan Stradowski

Dla głodnych wiedzy

Inicjatywa National Geographic „Planeta albo plastik” – www.planetaalboplastik.pl

+ Książka podpowiadająca, jak ograniczyć zużycie plastiku

– „F**k plastik”, opracowanie zbiorowe (Prószyński Media 2018)

+ Fundacje zajmujące się problemem zanieczyszczeń mórz – www.oceanconservancy.org, www.theoceancleanup.com, www.plasticoceans.org+ Najnowsze wiadomości na temat bioplastików – www.bioplasticsnews.com