Zostały one wydobyte w czasie prac prowadzonych przez paleontologów na terenie Australii. To właśnie oni, jak piszą na łamach Historical Biology, zlokalizowali liczące około 107 milionów lat skamieniałości. Dzięki przeprowadzonym analizom powinniśmy lepiej zrozumieć, jakie rozmiary osiągały pterozaury, jakie były ich zwyczaje oraz gdzie dokładnie występowały.
Czytaj też: Oto Chinmo, gen młodości owadów. U ludzi może pełnić jeszcze ważniejszą rolę
Dokładniej rzecz biorąc, chodzi o pozostałości dwóch pterozaurów. Pierwszy był młodym osobnikiem, natomiast drugi okazał się całkiem spory, ponieważ rozpiętość jego skrzydeł wynosiła niemal 2 metry.
Jak wyjaśnia główna autorka badań w tej sprawie, Adele Pentland, w okresie kredy, trwającym od 145 do 66 milionów lat temu, Australia była znacznie bardziej wysunięta na południe, niż ma to miejsce obecnie. Z kolei stan Wiktoria, na terenie którego prowadzono poszukiwania, znajdował się w kręgu polarnym. W efekcie, pomimo niesprzyjających warunków, pterozaury musiały przystosować się do życia w tym miejscu. A skoro znaleziono tam ich skamieniałości, to najprawdopodobniej udało im się przystosować.
Szczątki jednego z pterozaurów należały do osobnika o niemal 2-metrowej rozpiętości skrzydeł, podczas gdy drugi był znacznie młodszy
Oczywiście samo dotarcie w jakiejś miejsce (tylko po to, by wkrótce później zginąć) stanowi niezbyt twardy dowód na to, że faktycznie mogło ono być zamieszkiwane. Właśnie dlatego bardzo ważny jest fakt zlokalizowania szczątków należących do młodego pterozaura. Osiągnięcie tego celu nie było łatwe, wszak w prace zaangażowało się ponad sto osób, które przez kilkadziesiąt lat wykopały ponad 60-metrowy tunel. Dzięki niemu udało się dotrzeć do dwóch niezwykle cennych skamieniałości, mogących od nowa napisać historię pterozaurów na naszej planecie.
Te niezwykłe zwierzęta zadziwiały nie tylko wyglądem, ale i rozmiarami. Największe potrafiły osiągać nawet 12 metrów rozpiętości skrzydeł, podczas gdy najmniejsze trudno byłoby dostrzec z odległości kilkudziesięciu metrów. Niestety, ostatecznie spotkał je taki sam los. Wyginęły bowiem w konsekwencji uderzenia planetoidy sprzed około 66 milionów lat. Jej kolizja z Ziemią doprowadziła do wystąpienia potężnego tsunami, pożarów oraz wyrzucenia do atmosfery ogromnych ilości pyłu i gazów.
Czytaj też: Ten dinozaur wyglądał, jakby wrócił od fryzjera. Chodzi o uderzający detal na głowie
Naukowcy nie są przekonani, czy ówczesna katastrofa była jedynie gwoździem do trumny dla wielu kredowych gatunków czy może całkowicie zaburzyła ewolucję, uśmiercając dobrze prosperujące ekosystemy. Jedno jest jednak pewne: nikt z nas nie chciałby się znaleźć na Ziemi w momencie uderzenia bądź w lata po nim. Z tego względu jest też ważne, be dysponować systemami wczesnego ostrzegania, na wypadek, gdyby podobny scenariusz miał się powtórzyć.