Wydawałoby się, że jest to beznadziejny pomysł. A jednak co roku niektóre europejskie ptaki – zamiast na ciepłe południe – odlatują jesienią na mroźną północ. Najwięcej takich pomyleńców wykrywa się wśród kapturek (Sylvia atricapilla), do niedawna zwanych pokrzewkami czarnołbistymi. „Jak wykazał prof. Przemysław Busse, który od ponad pół wieku zajmuje się badaniem migracji ptaków, w Polsce około 7 proc. wszystkich osobników tego gatunku podejmuje jesienią migrację odwróconą (zamiast lecieć na południe, kierują się na północ). W Belgii jest to aż 35 proc.” – mówi „Focusowi” Grzegorz Zaniewicz, doktorant z Uniwersytetu Gdańskiego, który zajmuje się kapturkami. Dla porównania, u innych gatunków ptaków taki kierunek wędrówki podejmuje do 7 proc. osobników.
Część „zakręconych” kapturek ląduje na zimę w Szwecji. Obserwuje się je jednak tylko na początku chłodnej pory roku, a pod jej koniec znikają. Prawdopodobnie giną z mrozu i głodu. Taki los zapewne też spotykał kapturki, które z południowych Niemiec i Austrii – zamiast na południowy zachód, na Półwysep Iberyjski – wędrowały na północny zachód, do Wielkiej Brytanii. Od lat 60. XX w. chłodna Anglia i Szkocja zaczęły być jednak bardziej gościnne niż mroźna Szwecja. Po pierwsze ich z natury morski klimat nie sprzyja mrozom. Po drugie ocieplenie klimatu jeszcze złagodziło tamtejsze zimy. Po trzecie wreszcie Brytyjczycy bardzo kochają ptaki. „Ornitologia jest tam niezwykle popularna. Brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków liczy ponad milion członków, a zimowym dokarmianiem zajmuje się nieporównywalnie więcej osób” – opowiada Grzegorz Zaniewicz.
To sprawiło, że kapturki, które trafiały tam na zimowiska, przeżywały i wiosną wracały do swoich miejsc lęgowych położonych w południowych Niemczech i Austrii. Ich droga była przy tym o blisko 550 km krótsza niż pokrzewek zimujących na Półwyspie Iberyjskim. Na lęgowiska docierały zatem około 10 dni wcześniej niż ich krewniaczki. Nie krzyżowały się z nimi, a ich skłonność do wędrowania w odwrotnym kierunku utrwalała się w genach kolejnych pokoleń. Od 1960 r. liczba „pomylonych” kapturek stopniowo rosła. Obecnie już co dziesiąta pokrzewka czarnołbista z południowych Niemiec lata na zimę do Wielkiej Brytanii.
Nietypowe zimowisko i izolacja rozrodcza doprowadziły do wyraźnych przemian ewolucyjnych u tych ptaków. Odkrył je i opisał w czasopiśmie „Current Biology” niemiecko-kanadyjski zespół Martina Schaefera z Albert-Ludwigs-Universität Freiburg. Z badań tych wynika, że kapturki zimujące na północy mają bardziej zaokrąglone skrzydła, węższe i dłuższe dzioby oraz bardziej brązowe ubarwienie niż ich krewniaczki, które jesienią migrują do ciepłych krajów. Ornitolodzy wykryli też niewielkie, ale wyraźne różnice genetyczne między obiema grupami. Ba, migrujące do Hiszpanii kapturki z południa Niemiec mają DNA bardziej zbliżone do pokrzewek z północy Niemiec niż do żyjących tuż obok nich „odwróconych migrantów”.
Czy zimowe dokarmianie mogłoby też zmienić ewolucję innych gatunków ptaków? „Dzięki niemu przeżywa więcej ptaków osiadłych. Są potem silniejszymi rywalami o terytoria niż osobniki migrujące na długie dystanse” – odpowiada „Focusowi” Martin Schaefer. „Ptaki z zimowisk przylatują później, gdy obszary lęgowe są już zajęte. To mogłoby prowadzić do zmian ewolucyjnych”.
Obaj ornitolodzy nie są jednak przeciwni dokarmianiu zimą ptaków. „Nic w tym złego, że kapturki zmieniły kierunek migracji” – twierdzi Martin Schaefer. A Grzegorz Zaniewicz radzi: „Na pewno nie należy zaczynać dokarmiać zbyt wcześnie. Jeśli tak zrobimy, to więcej ptaków nie odleci na zimowiska. Najlepiej więc ustawiać karmnik na przełomie listopada i grudnia. Jeśli już jednak zaczniemy dokarmiać, to należy to robić konsekwentnie do końca zimy”.