Dlaczego akurat białych karłów? Nasza obecna wiedza astrofizyczna wskazuje, że za kilka miliardów lat także nasze Słońce zamieni się w niewielkiego białego karła. Wszystkie zmiany zachodzące we wnętrzu naszej gwiazdy centralnej, które zajdą w nim do tego czasu, będą miały także ogromny wpływ na krążące wokół niego planety. Ale po kolei.
Póki Słońce spala wodór i zamienia go w hel w procesie fuzji termojądrowej, nic istotnego ze Słońcem się nie wydarzy. Gdy jednak zapasy wodoru się wyczerpią, sytuacja istotnie się zmieni. Słońce zacznie powiększać swoje rozmiary, przechodząc w stadium czerwonego olbrzyma. O ile teraz Słońce ma 1,4 miliona kilometrów średnicy, o tyle w stadium czerwonego olbrzyma będzie miało niemal 300 milionów kilometrów średnicy.
Czytaj także: Do widzenia Ziemio! Układ Słoneczny się starzeje i musimy sobie poszukać innej planety
Naukowcy zakładają, że na etapie zwiększania rozmiarów Merkury i Wenus zostaną pochłonięte przez czerwonego olbrzyma. Nie wiadomo jak na razie, czy Ziemię spotka ten sam los, bowiem na etapie zwiększania rozmiarów Słońca planety naszego układu planetarnego będą stopniowo się od niego oddalały. Być może zatem Ziemia uniknie pochłonięcia przez zewnętrzne warstwy czerwonego olbrzyma. Nie zmienia to jednak faktu, że warunków do istnienia życia takiego, jakie znamy obecnie z powierzchni Ziemi, już dawno wtedy na naszej planecie nie będzie.
W kolejnym etapie ewolucji zewnętrzne warstwy czerwonego olbrzyma zostaną odrzucone od gwiazdy i oddalając się spokojnie w przestrzeń międzygwiezdną, na krótki czas utworzą tzw. mgławicę planetarną. Po samej gwieździe w centrum Układu Słonecznego pozostanie jedynie biały karzeł, we wnętrzu którego już nie będą zachodziły procesy fuzji termojądrowej.
Te planety, które przetrwają fazę czerwonego olbrzyma, będą nadal krążyły wokół białego karła pozostałego po Słońcu, ale będzie to już zupełnie inny układ planetarny.
Chcesz poznać przyszłość Słońca? Musisz przyjrzeć się białym karłom
Naukowcy pracujący pod kierownictwem astrofizyka dr Amornrata Aungwerojwita z Tajlandii postanowili sprawdzić, co się dzieje z planetoidami, księżycami i planetami wokół nowo powstałych białych karłów. W tym celu badacze przeanalizowali zmiany jasności białych znanych białych karłów na przestrzeni ostatnich siedemnastu lat.
Obserwacje wykazały, że wszelkie małe obiekty w układach planetarnych po powstaniu białego karła poruszają się po zniekształconych i chaotycznych orbitach. W efekcie kończy się to ich rozerwaniem i opadnięciem na powierzchnię pozostałości po dawnej gwieździe. Co więcej, procesy te zachodzą niezwykle szybko, nawet na przestrzeni kilku lat.
W toku analizy naukowcy zauważyli m.in. że biały karzeł ZTF J0328-1219 jest bardzo stabilny i na jego powierzchni aktualnie nic się nie dzieje, ale jednocześnie w 2010 doszło na jego powierzchni do jakiegoś katastroficznego zdarzenia, jakim mogło być zniszczenie niewielkiej planety.
W przypadku białego karła ZTF J0923+4236 sytuacja jest z kolei zupełnie inna. Co kilka miesięcy naukowcy obserwują nieregularne spadki i wzrosty jasności, które wyraźnie wskazują na niestabilne orbity obiektów krążących wokół niego.
Najciekawszy z trójki analizowanych białych karłów, czyli WD 1145+017 uległ swoistej transformacji na przestrzeni ostatniej dekady. Jeszcze w 2015 roku naukowcy z MIT obserwowali na nim nieregularne zmiany jasności oraz tranzyty mniejszych i większych obiektów. Liczba tranzytów, ich kształt i głębokość ulegały wtedy stałym zmianom. Jak jest teraz? Okazuje się, że teraz jasność tego białego karła nie zmienia się wcale, tranzyty zniknęły. Jedyne, co widzimy, to stabilny i niewielki wzrost jasności.
Czytaj także: Ziemia kręci się coraz wolniej i kończy się (bez udziału ludzi). Jak zmieni się mapa świata? [PROGNOZY]
Wychodzi zatem na to, że jeszcze w 2015 roku widzieliśmy obiekty krążące wokół białego karła. Od tego czasu jednak opadły one na powierzchnię białego karła i uległy zniszczeniu. Za wzrost jasności najprawdopodobniej odpowiada otaczający karła pył będący pozostałością po tamtych obiektach.
Wniosek jest zatem taki, że także w Układzie Słonecznym za 5 miliardów lat będzie już tylko 5 lub 6 planet. Zniszczeniu natomiast ulegną Merkury i Wenus, liczne planetoidy oraz być może niektóre księżyce Jowisza. Niezależnie jednak od tego, czy Ziemia przetrwa ten burzliwy okres, albo ludzkość będzie już na Marsie lub w podróży międzygwiezdnej, albo jej nie będzie w ogóle.