Globalne ocieplenie nie oszczędza ludzi, a tym bardziej zwierząt zamieszkujących naszą planetę. Najgorsze jeszcze przed nami. Stres dla organizmów żywych jest tak duży, że wielu naukowców twierdzi, że jesteśmy w trakcie szóstego wymierania, czyli okresu znikania całych gatunków 10 000 razy szybciej niż przed erą przemysłową.
Do tej pory uczeni nie byli pewni, które ekosystemy są najbardziej zagrożone. Badania opublikowane w Nature Climate Change sugerują, że wcale nie powinniśmy skupiać się na gatunkach, a na całych populacjach. Odkrycia uczonych z Uniwersytetu Massachusetts Amherst mogą mieć bezpośrednie implikacje dla zarządzania i praktyk ochronnych stosowanych przez różne organizacje ekologiczne.
Czytaj też: Tym zwierzętom globalne ocieplenie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie
Prof. Brian Cheng z Uniwersytetu Massachusetts Amherst mówi:
Jednym z najważniejszych odkryć biologicznych w ostatnim stuleciu jest to, że ewolucja może zachodzić znacznie szybciej niż wcześniej sądzono. Jedną z implikacji tego faktu jest to, że różne populacje dokładnie tego samego gatunku mogą przystosować się do swoich lokalnych środowisk łatwiej niż tradycyjna biologia uważała za możliwe.
Populacje, nie gatunki
Dzięki przeprowadzeniu metaanalizy 90 wcześniej opublikowanych badań, zespół prof. Chenga wyodrębnił dane dotyczące 61 gatunków i stworzył tzw. zestaw górnych granic termicznych, czyli takich temperatur, powyżej których gatunek nie jest w stanie przetrwać. Przyjrzenie się 305 odrębnym populacjom wyciągniętym z puli 61 gatunków wykazało, że różne populacje tego samego gatunku morskiego miały różne limity termiczne. Jak to możliwe?
Nie ulega wątpliwości, że niektóre gatunki wykształcił zdolność do tolerowania wysokich temperatur. Eksperci przekonują, że kluczowe jest utrzymywanie populacji tego samego gatunki w kontakcie, by mogły “przekazywać” sobie lepsze adaptacje termiczne.
Czytaj też: Globalne ocieplenie szkodzi pomidorom. Zabraknie ketchupu i sosu do pizzy?
Dr Matthew Sasaki, biolog morski i ekolog ewolucyjny z Uniwersytetu Connecticut wyjaśnia:
Skala ma znaczenie. Wzorce, które widzisz w obrębie gatunków, nie są takie same, jak te, które widzisz w obrębie gatunków, a historia o dużym obrazie niekoniecznie odpowiada temu, co dzieje się na poziomie lokalnym.
Badania sugerują, że powinniśmy zmienić podejście do ochrony przyrody. Dbanie o dobro jednego gatunku, nic nie da. Musimy spojrzeć szerzej, na całe populacje i zrozumieć, jak przystosowały się one do lokalnych warunków.
Prof. Cheng podsumowuje:
Promyk nadziei jest taki, że dzięki polityce ochrony dostosowanej do poszczególnych populacji możemy kupić im czas na dostosowanie się do ocieplającego się świata.