„Sportowiec, który nie potrafi kontrolować swojego penisa, to nie człowiek, tylko bezmyślne zwierzę!” – dowiedzieli się brazylijscy piłkarze od trenera Felipe Scolariego przed mistrzostwami świata w 2002 roku. Ówczesny lider zespołu Ronaldo potwierdził potem, że faktycznie żył w celibacie przez czterdzieści dni. Podobnie męczyli się jego koledzy, znani dotąd z chutliwości. Efekt? Brazylijczycy zdobyli upragnioną Złotą Nike!
O wstrzemięźliwości seksualnej przed ważnymi występami wielokrotnie wspominali również kolarze, bokserzy, lekkoatleci. Ponoć chodzi o to, że im wyższy mają poziom testosteronu przed zawodami, tym lepiej. Agresja, energia, przedmeczowe napięcie – to może zadecydować o końcowym wyniku.
A sportowy sukces łączono z seksualną abstynencją już w starożytności. Greccy i rzymscy historycy wspominali np. o tebańskim bokserze z III w. p.n.e. Klejtomachosie. Nie tylko nie sypiał z żoną, unikał nawet seksualnych aluzji. Na widok psów kopulujących na ulicy odwracał oczy.
Jednocześnie to także w starożytności zaczęto uważać sportowców za wyjątkowo sprawnych kochanków. Kasjusz Dion opisał historię atlety Aureliusza Zoticusa, słynącego z części intymnych niezwykłej wielkości. Cesarz Heliogabal sprowadził go do Rzymu i obsypał zaszczytami. „Pozdrawiam cię, mój panie i cesarzu” – przywitał się z nim atleta. „Nie nazywaj mnie panem, jestem panią” – odparł znany z erotycznych ekstrawagancji biseksualny Heliogabal, przybierając kobiecą pozę. Potem przyjrzał się w kąpieli genitaliom atlety i ostrzył już sobie zęby na niebiański seks. Niestety, inny cesarski faworyt, zazdrosny o względy władcy, dodał do jedzenia Zoticusa środek, który uczynił atletę impotentem. Cesarz, widząc seksualną niemoc gościa, wpadł we wściekłość i przepędził niedoszłego kochanka. Prawdopodobnie uznał, że Zoticus wzgardził jego boskim ciałem. Chociaż kto wie – może pomyślał, że atleta zaszalał w nocy przed „występem” na cesarskim dworze i nie miał już ochoty na cielesne uciechy?
Jednak seks dla sportu a seks przed sportem to nie to samo. Naukowcy do dziś spierają się, czy przedmeczowa abstynencja w istocie ma uzasadnienie i wpływa na wyniki. Być może jest po prostu tak, jak mówił nasz dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski: „Są zawodnicy, którym seks przed zawodami nie przeszkadza, i tacy, którym to przeszkadza. Mnie to trochę przeszkadza, dlatego wstrzymuję się przez kilka dni”.