Terapia jest formą wędrówki po świecie wewnętrznych przeżyć, relacji, decyzji i planów. Istnieje ponad 30 nurtów (tzw. modalności) terapeutycznych. Przed przyszłym pacjentem albo – jak wolą niektórzy – klientem otwiera się wiele możliwości. Kogo wybrać? Lepiej położyć się na kozetce czy usiąść w fotelu? Indywidualnie, grupowo, a może razem z partnerem albo dzieckiem? Kiedy jest najlepszy moment na rozpoczęcie terapii? A może bardziej pomocny będzie coaching, trening interpersonalny albo warsztat ogólnorozwojowy? Powierzenie drugiej osobie myśli i uczuć, a dalej wspomnień, bólu, wstydu, sukcesów powinno być świadomym wyborem, a nie przypadkową decyzją. Wyruszając w nieznane, zadbaj o to, z kim, w jaki sposób, jak długo i na jakich warunkach się to odbędzie.
Skuteczność terapii pozostaje trudna do zmierzenia, proces leczenia objęty jest dyskrecją, a co ważniejsze – nie ma grupy kontrolnej, więc nie można stwierdzić, co by było, gdyby pozwolić płynąć czasowi i rozwiązywać problemy poza terapią. Najważniejszymi świadkami skuteczności terapii są zadowoleni pacjenci, którzy dzięki niej rozumieją swoje wybory, budują trwałe i udane relacje, kończą krzywdzące związki, zyskują wolność. Terapeuta nie tylko towarzyszy pacjentowi w jego przeżyciach, ale podejmuje wraz z nim współpracę, która umożliwia uruchomienie zasobów ułatwiających radzenie sobie z barierami. Wspiera, konfrontuje, udziela informacji zwrotnych, pyta, czasami daje zadania domowe, wskazuje inny sposób myślenia, przez co poszerza dostrzeganą przez pacjenta rzeczywistość. „Kluczowe jest, gdy wzrasta ego obserwujące, gdy człowiek zaczyna postrzegać siebie i swoje sprawy z różnych punktów widzenia, a nie działa w utarty, nawykowy sposób” – tłumaczy Anna Srebrna, psychoterapeutka i coach pracująca w Laboratorium Psychoedukacji.
Przejrzysty pakiet
Coraz częściej terapeuci doradzają łączenie różnych metod rozwoju osobistego. Czasami katalizatorem zmiany nie jest terapia, ale na przykład warsztat pracy z ciałem. Czasami pacjentom z terapii indywidualnej sugeruje się skorzystanie z treningu interpersonalnego lub coachingu, ale zdarza się też, że coach wysyła klienta na terapię. „Istotne jest, by pomiędzy jednym a drugim procesem nie było tajemnicy” – wyjaśnia Anna Srebrna. „One mogą się wspomagać, jeśli jest zachowana transparentność, kiedy w obu miejscach można opowiadać o wszystkim ”.
Coaching a terapia
„Coaching jest jak pójście w góry i zdobycie upragnionego szczytu. Najlepiej mieć ze sobą w bagażu to, co umożliwia osiągnięcie tego celu” – mówi Anna Srebrna. „Czasami okazuje się jednak, że niesiemy w plecaku ciężary, które uniemożliwiają wejście na szczyt. Dźwigamy bagaż, który sprawia, że po pięciu minutach marszu jesteśmy zbyt zmęczeni, by iść dalej. Wtedy trzeba się zatrzymać, rozpakować plecak, zobaczyć, co w nim niesiemy”. Taki remanent to terapia, w której myśli się kategorią problemu, terapia ma być na niego odpowiedzią. Coaching jest nastawiony na cel. Pytanie, które się w nim pojawia, to: co chcesz osiągnąć? Ważne jest przy tym myślenie o przyszłości. Coaching bywa inspiracją do rozpoczęcia terapii – to samo działa w drugą stronę.
Pierwsza decyzja: kiedy
Kiedy warto zacząć terapię? „Gdy cierpienie staje się nieznośne i nie widzisz w swoim otoczeniu źródeł wsparcia” – wyjaśnia psychoterapeutka Joanna Pluczyńska z Ośrodka Psychoterapii i Treningów „Spotkanie”. Dodaje, że coraz częściej trafiają do terapeutów ludzie nieprzejawiający poważniejszych zaburzeń, którzy po prostu chcą poprawić jakość swojego życia. Wielu rozpoczyna terapię, gdy odkrywają destrukcyjny wzorzec, który się powtarza w ich życiu. „Warto zacząć terapię, gdy ktoś zauważa, że nieustająco wyraża jakąś emocję, np. cały czas się wkurza, smuci czy boi. Przeżywanie jednego dominującego uczucia oznacza zazwyczaj, że dana osoba ma ograniczony dostęp do innych emocji. Dlatego wśród chorych na depresję są ci, którzy nie wyrażają złości, nie mają pierwotnej waleczności życiowej albo kierują ją na siebie. Terapia przyda się też wtedy, gdy ktoś powtarza określone zachowanie, np. obsesyjnie sprząta, ale widać, że to jest rodzaj przymusu, a nie wyboru” – mówi Anna Srebrna. Jeśli czyjeś życie oparte jest – dosłownie lub metaforycznie – na przymusie: robię coś nie dlatego, że chcę, ale dlatego, że nie umiem inaczej, czuję że muszę, to również dobry moment, by rozważyć wizytę u terapeuty.
Wszystko zależy oczywiście od subiektywnego poczucia cierpienia. Coraz częściej korzystającym z terapii ludziom kłopot sprawia budowanie satysfakcjonujących związków, nie tylko miłosnych, ale także relacji z dziećmi, rodzicami, znajomymi, w grupie zawodowej. Inną grupę stanowią osoby mające trudności separacyjne, czyli dorośli ludzie, którzy wewnątrz siebie pozostają małymi dziećmi, zależnymi od tysięcy okoliczności, tak zewnętrznych, jak i wewnętrznych. To osoby, które nie postępują w zgodzie z tym, czego pragną, ale podejmują ważne decyzje ze względu na sąsiadów, rodziców, partnera.
Czasami na terapię trafiają osoby deklarujące, że tylko w jednym obszarze życia coś im się nie udaje. Twierdzą, że w domu, miłości, rodzinie wszystko jest cudownie, a w pracy doświadczają ciągłego napięcia, konfliktów, wykorzystywania. „Rzadko świat jest czarnobiały” – mówi Anna Srebrna. „Oczywiście to, że ktoś nie odnajduje się w pracy, nie musi znaczyć, że od razu w innych obszarach też jest coś nie tak. Czasami ktoś wybrał nieodpowiedni dla siebie zawód albo trafił na szefa, który stosuje mobbing. Zrozumienie tego, czego naprawdę potrzebuje, może zaowocować zmianą pracy, ewolucją w kierunku, który cieszy, ale praca, związek, czas wolny, rodzina to silnie połączone ze sobą sfery”. Na dłuższą metę nie jest możliwe, by ktoś niezadowolony, a wręcz cierpiący z powodu swojej pracy, był szczęśliwy w życiu.
Niezbędnym warunkiem rozpoczęcia terapii nie są jednak problemy, ale autentyczne pragnienie zmiany. Niektórzy na samą myśl o terapii zaczynają odczuwać lęk. „Warto przyjrzeć się, z czego on wynika” – wyjaśnia Joanna Pluczyńska. „Może z nierealistycznych wyobrażeń o psychoterapii, a może pacjent boi się poruszania konkretnych tematów. Może też boi się ujawnienia faktów, których nie pamięta. W wielu wypadkach obawy te są irracjonalne. Czasem lęk przed terapią jest przejawem lęku przed bliskością lub zaufaniem drugiej osobie. Pacjent, który obawia się terapii, może ją podjąć tylko w sytuacji, gdy jego cierpienie i dyskomfort oraz nadzieja na poprawę sa mopoczucia przeważą szalę lęku”. Czasami relacja z terapeutą okazuje się pierwszą trwałą, bezpieczną i zdrową relacją, którą udaje się komuś zbudować – już sam ten fakt bywa pomocny, bo poza wiarą, że może się to udać również poza gabinetem, daje umiejętności budowania relacji.
Objaw kontra problem
Zazwyczaj problem, z którym dana osoba zgłasza się na terapię, nie jest problemem, nad którym później pracuje. Dlatego nie jest możliwe podanie listy objawów wraz z pasującą do niej listą idealnej formy terapii. „Zazwyczaj pierwszą sprawą, jaką komunikuje osoba zgłaszająca się na terapię, jest objaw, a nie problem” – tłumaczy Anna Srebrna. „Jeśli na przykład zgłasza się kobieta i mówi, że od dłuższego czasu czuje się potwornie zmęczona i w pracy, i w domu, to należy pamiętać, że to, na co narzeka, to objaw. Być może nie sypia od lat z mężem i jest sfrustrowana; może nie potrafi odpoczywać; może nie dba o relaks i spędzanie czasu wolnego na tym, co sprawia jej przyjemność; może nie ma harmonii w jej życiu, a może ta pani wszystko bierze do siebie? Warto poznać drugie i trzecie dno, dowiedzieć się, co jeszcze się dzieje w życiu tej osoby, ale też jak ona rozumie to, że jest zmęczona, kiedy jest zmęczona, jak się wtedy zachowuje. Być może wystarczy warsztat radzenia sobie ze stresem, a może wskazana byłaby terapia długoterminowa, bo problem jest głębszy”.
Gdyby pacjent doświadczający dyskomfortu potrafił nazwać swój problem i zdiagnozować jego przyczynę, najprawdopodobniej potrafiłby sam go rozwiązać i nie potrzebowałby terapii. Prawie wszystk ie osoby szukające pomocy psychologicznej dostrzegają objawy, ale nie są w stanie samodzielnie dopatrzeć się przyczyny. Dlatego na początku terapii powinna się odbyć konsultacja umożliwiająca poznanie się obu stron i podjęcie decyzji o ewentualnej terapii. Podczas takiego spotkania pacjent może zadać wszystkie niepokojące go pytania (warto pytać o długość sesji, sposób pracy, możliwość przerwania terapii, moment ukończenia oraz wszelkie najdrobniejsze sprawy, nawet jeśli początkowo oceniamy je jako głupie) oraz zdecydować, czy właśnie z tą osobą i w tym nurcie chce pracować nad sobą przez najbliższe miesiące, a często lata. Z kolei terapeuta może dzięki konsultacji wstępnie rozpoznać problem i zaproponować najbardziej jego zdaniem wskazaną formę terapii. Sama konsultacja zazwyczaj jest płatna, ale do niczego nie zobowiązuje. To rozpoznanie gruntu.
Wybierając terapeutę, warto sprawdzić, nie tylko w jakim pracuje nurcie, ale też jaką szkołę ukończył, czy ma rekomendacje, jakie ma doświadczenie, w czym się specjalizuje. Zazwyczaj takie informacje można znaleźć na stronach internetowych, można też zadzwonić do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Sesja terapeutyczna trwa zazwyczaj 50 minut, a jej koszt wynosi 80–120 zł. Można korzystać z bezpłatnych usług terapeutycznych, chociaż to wciąż ubogi rynek. Nie każda forma terapii jest finansowana przez NFZ, a czas oczekiwania zazwyczaj trwa kilka miesięcy.
Jak długo i jaką metodą?
Żadne badania nie potwierdzają, jakoby istniał jeden najbardziej skuteczny nurt w psychoterapii. Ostatnio coraz powszechniejsze jest podejście integratywne, powstałe z połączenia kilku podejść psychoterapeutycznych. Oparte jest zazwyczaj na jednym zasadniczym nurcie, wokół którego skoncentrowane jest myślenie o człowieku, problemie, jego źródłach i rozwiązaniu, natomiast metody pracy pochodzą z innych form terapii. Pozwala to zobaczyć problem pacjenta w szerszym kontekście. Wybierając terapeutę, wybieramy również sposób, w jaki będziemy z nim pracować nad poprawą swojego życia. Skrótowy przegląd głównych nurtów terapeutycznych pozwala podjąć bardziej świadomą, chociaż wciąż intuicyjną decyzję o tym, jaki sposób pracy jest dla nas najlepszy.
PSYCHOANALIZA to terapia wyłącznie długoterminowa i zazwyczaj kosztowna (w Polsce nie jest refundowana przez NFZ). Pacjent spotyka się z terapeutą cztery, pięć razy w tygodniu przez kilka lat. Podczas sesji pacjent leży na kozetce, psychoanalityk siedzi za jego głową, tak by nie był widoczny. Pozycja ta sprzyja odkrywaniu tego, co znajduje się w nieświadomości, która jest słowem kluczem w psychoanalizie. Swobodna przestrzeń do nieskrępowanych opowieści, dowolnych skojarzeń sprzyja regresji, czyli dotarciu do źródeł wewnętrznych konf liktów (nie tylko pomiędzy id, ego i superego). Analityk interpretuje, pomaga zrozumieć ukryte znaczenie wypowiadanych słów.
TERAPIA PSYCHODYNAMICZNA czerpie głównie z psychoanalizy. Zakłada, że człowiek ma w sobie dynamiczną strukturę pragnień, emocji, myśli i popędów, które jeśli pozostają w konflikcie, powodują dyskomfort. Rozpoznanie wewnętrznego świata, czyli własnej psychodynamiczności, pomaga żyć bardziej świadomie, z większym zrozumieniem tego, co się wydarza w świecie zewnętrznym i wewnętrznym. Terapia może być krótko lub długoterminowa (minimum rok, zazwyczaj dwa, cztery lata), spotkania odbywają się najczęściej raz w tygodniu. Terapeuta i pacjent siedzą naprzeciwko siebie. Słowa klucze: przeniesienie, przeciwprzeniesienie, sojusz terapeutyczny, wgląd, konf likt, dynamika.
TERAPIA BEHAWIORALNO-POZNAWCZA skoncentrowana jest na nawykach i zachowaniach, na sferze, która jest widoczna i obserwowalna na zewnątrz. Terapeuta wraz z pacjentem skupiają się na rozwiązaniu problemów, a nie na poszukiwaniu ich przyczyny. Zazwyczaj jest terapią krótkoterminową, kładzie nacisk na sprecyzowanie celu terapii, zdiagnozowanie problemu, a następnie rozwiązanie go, zmianę konkretnego zachowania i wzmocnienie zachowań pożądanych przez pacjenta, a przez to na zmianę sposobu myślenia. Słowa klucze: uczenie się, warunkowanie, bodziec, zachowanie, cel.
TERAPIA HUMANISTYCZNO-EGZYSTENCJALNA (m.in. gestalt) zakłada, że problemy człowieka wynikają z niezaspokojonych w dzieciństwie potrzeb (miłości, akceptacji, bezpieczeństwa, szacunku i innych). Celem terapii jest odbudowanie u klienta (pojęcia pacjenta zastąpione jest określeniem klienta, by podkreślić, że relacja terapeutyczna jest partnerskim procesem, który nie polega tylko – lub wcale – na poddaniu się leczeniu) umiejętności rozpoznawania własnych uczuć, identyfikowania potrzeb i zaspokajania ich. Terapeuta nie interpretuje, nie ocenia, lecz rozumie, współtworzy atmosferę zaufania i poczucia bezpieczeństwa, analizując to, co się dzieje w jego relacji z klientem. Słowa klucze: tu i teraz, podążanie za klientem, towarzyszenie, doświadczenie.
TERAPIA SYSTEMOWA wychodzi z założenia, że problemy człowieka nie są wyabstrahowane (ponieważ nie żyjemy na bezludnej wyspie), ale współzależą od środowiska i ludzi, czyli różnych systemów, z którymi pozostaje on w kontakcie. Podstawowym systemem jest rodzina, ale w trakcie terapii analizowane są również inne systemy, takie jak szkoła, praca, bliscy i znajomi. Pojawienie się problemu u jednego z członków rodziny zazwyczaj wynika z rodzinnych relacji, dlatego terapeuci systemowi pracują i pomagają uleczyć, naprawić czy wesprzeć cały system, bo dopiero wtedy możliwa jest konkretna zmiana. Terapeuta spotyka się z osobą, rodziną, parą lub większym systemem kilka do kilkunastu razy (lub więcej) co 2–4 tygodnie. W tym czasie rodzina lub inny system ćwiczy nowe sposoby komunikowania się i bycia za sobą. Poza wyborem terapeuty oraz nurtu, w którym pracuje, pozostaje jeszcze decyzja o formie pracy. Dobrze, by decyzja ta została podjęta podczas konsultacji z terapeutą.
TERAPIA KRÓTKOTERMINOWA zazwyczaj trwa 10–15 spotkań (ta forma nie istnieje w psychoanalizie). Osoby, które są mniej zainteresowane źródłem problemów, a bardziej ich rozwiązaniem, zmianą zachowań, chętniej korzystają z tej formy terapii. Z góry zdefiniowana liczba sesji może działać motywująco. „Ważny jest nie tyle cel, ile określenie głównego tematu” – tłumaczy Anna Srebrna. „Czasami człowiek przychodzi z tym, że nie może napisać pracy magisterskiej, a tematem staje się to, jak silna relacja z matką uniemożliwia mu wejście w dorosłość”.
TERAPIA DŁUGOTERMINOWA trwa minimum rok, a moment jej zakończenia jest nieokreślony. Spotkania trwają zazwyczaj 50 minut, raz w tygodniu, zależnie od kontraktu, najczęściej za nieobecność bez wcześniejszego poinformowania pacjent ponosi standardową opłatę. Zakończenie terapii zazwyczaj jest decyzją terapeuty i pacjenta (gdy decyduje tylko jedna ze stron, w opozycji do drugiej – mówimy o przerwaniu terapii). Wymaga otwartości i gotowości na długie zaangażowanie się w proces terapeutyczny.
TERAPIA INDYWIDUALNA poza analizą problemu opiera się na relacji (sojuszu), jaką pacjent buduje z terapeutą, co umożliwia obserwowanie i zrozumienie mechanizmów stosowanych przy budowaniu także innych relacji. W spotkaniach uczestniczy tylko terapeuta i pacjent, obowiązuje zasada dyskrecji. Treść spotkań może podlegać superwizji, czyli omówieniu przez terapeutę z jego superwizorem.
TERAPIA GRUPOWA jest źródłem informacji na temat tego, jak dana osoba tworzy relacje, kiedy się wycofuje, a kiedy angażuje, co ją przyciąga w innych, jak inicjuje lub rozwiązuje konflikty. Grupa umożliwia też eksperymentowanie, ćwiczenie w bezpiecznych warunkach nowych sposobów budowania relacji. Zazwyczaj prowadzona jest przez dwóch terapeutów, poza tym uczestniczy w niej 10–12 osób. Spotkania odbywają się raz w tygodniu, zwykle trwają ok. dwóch godzin.