Analitycy globalnego rynku, jak IWSR Drinks Market Analysis, wróży ”dwucyfrowy spadek” wartości sprzedaży, donosi magazyn ”Fortune”. Wszystko z powodu zakazu podróżowania, zamkniętych barów i restauracji oraz odwołanych imprez masowych.
– O ile w zeszłym roku odnotowano delikatny wzrost rzędu 0,1 proc., w tym spadek będzie wynosił przynajmniej 12 proc. – mówi Mark Meek, szef IWSR. Ponoć kryzys z 2008 roku był zdecydowanie łagodniejszy dla rynku alkoholi.
– 2019 rok był ostatnim normalnym rokiem dla branży. Poziom sprzedaży sprzed pandemii wróci w okolicach 2024 roku – uważa Meek. Nie ma przy tym większego znaczenia, że wraz z zapowiedzią ograniczeń ludzie ruszyli do sklepów i wykupowali towar na pniu.
Według firmy badawczej Nielsen sprzedaż towarów alkoholowych w USA od połowy marca do połowy maja wzrosła o 26,5 proc. w stosunku do ubiegłego roku. To jednak za mało, by zrównoważyć straty związane z odcięciem olbrzymiego kanału sprzedaży, jak bary, restauracje oraz imprezy muzyczne i sportowe.
Branża straciła także większość z wartego 10 mld dolarów rynku sprzedaży na lotniskach, w samolotach i statkach. Według analiz IWSR ludzie nadal będą chcieli pić i jak zwykle po kryzysach, rynek sobie poradzi. Zajmie to jednak kilka lat.
Najszybciej poradzi sobie sektor piwa, bo to alkohole tańsze a i ludzie będą mogli wybrać ”zdrową” alternatywę, czyli napoje w wersji bezalkoholowej. Ponoć dobrze będą sobie radzili też producenci gotowych koktajli alkoholowych, których rynek powinien wzrosnąć o 7 proc. w ciągu 5 lat.
Branżę ratować ma też sprzedaż w internecie, bo nauczyliśmy się lubić kupować z zachowaniem minimalnego kontaktu z drugim człowiekiem. Tylko nie w Polsce, gdzie na drodze stoją przepisy. Najlepszy przykład kłopotów, na które można trafić w naszym kraju, to historia serwisu BDsklep.pl.
– Wygenerował 6,2 mln zł straty. Zaszkodziły m.in. niejasne przepisy o sprzedaży alkoholu – odnotował na początku roku portal dlahandlu.pl. W opinii Dla Handlu, gdy 7 stycznia tego roku spółka BDsklep PL złożyła w białostockim sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości, wpłynęło na to m.in. wstrzymanie sprzedaży alkoholu (”spółka w związku z niejasnymi przepisami zrezygnowała z koncesji”).
O co chodzi z tymi przepisami? Jak zauważa portalspozywczy.pl”obecnie poruszamy się w ramach ustawy o wychowaniu w trzeźwości sprzed 40 lat, gdy chyba nikt w Polsce nie słyszał o internecie”.
– Ustawa ta bezpośrednio nie zakazuje sprzedaży wina (czy alkoholu) przez internet. Jej zapisy w tym zakresie były rożnie interpretowane, aż do rozstrzygnięcia Naczelnego Sądu Administracyjnego w 2016 r. W wyroku jednoznacznie stwierdzono, że ustawa nie pozwala na sprzedaż alkoholu w sieci. Problem polega na tym, że zdaniem sądu, w przypadku zamówień składanych przez Internet, sprzedaż następuje poza sklepem, a to właśnie nie jest dozwolone – wyjaśnia serwis.
W dobie pandemii polska branża alkoholowa apeluje do władz o odblokowanie tej formy sprzedaży, bo potrzebna jest im każda możliwa pomoc. – Podczas pandemii Polacy kupili mniej alkoholu i wypalili mniej papierosów – zauważa serwis wiadomoscihandlowe.pl. W tych samych dwóch miesiącach pandemii, gdy ludzie wykupywali drożdże i cukier, sprzedaż napojów spirytusowych spadła o 2 proc. a piwa o 3 proc.
– W ostatnich dwóch miesiącach wolumen sprzedaży wódki, największej kategorii wśród alkoholi mocnych w Polsce, odnotował spadek -4 proc. Polacy kupili mniej wódki czystej jak i smakowej. Powszechna samoizolacja nie sprzyja sprzedaży tzw. małpek – opakowań o pojemności 200 ml i poniżej, których wolumen sprzedaży w okresie marzec- kwiecień 2020 spadł -8 proc. rok do roku – wyjaśnia Anna Anasik, konsultant w firmie badawczej Nielsen Connect.
W czasie pandemii spadła też sprzedaż produktów alkoholowych z kategorii piwa (w dół zarówno piwa smakowe, radlery jak i klasyczne lagery). Całkiem dobrze poradziły sobie, zgodnie z wspomnianymi wyżej przewidywaniami IWSR, piwa bezalkoholowe (wzrost blisko 30 proc.).
Według analiz Nielsena, kupujemy mniej alkoholu, ale kupujemy jego droższe rodzaje (segment premium, czyli ceny ponad 20 zł za butelkę 0,75 l). Rośnie sprzedaż ginu (+25 proc.) i rumu (+31 proc.). O ile o 5 proc. spadła sprzedaż win musujących, to włoskiego prosseco (+9 proc.) i francuskiego szampana (+19 proc.) kupujemy więcej.
Alkohol, który częściej wpada do statystyk policji, niż firm badania rynku, to ten nielegalnie pędzony i sprzedawany. O tym, że pandemia nie zniechęca do produkcji mniej lub bardziej na użytek własny wiemy z poczty pantoflowej. Nie sposób uwierzyć, że wszystkie te znikające z półek drożdże idą na wypieku.
Nasze przekonanie o nieustającej wśród Polaków potrzebie samodzielnej produkcji napojów alkoholowych wzmacniają tylko doniesienia o odkrytych bimbrowniach, jak ta spod Przasnysza, Ostrowii Mazowieckiej, Białegostoku czy Radzynia Podlaskiego [LINK] https://www.lublin112.pl/policjanci-zarekwirowali-820-litrow-zacieru-i-100-litrow-gotowego-alkoholu-zdjecia/ [/link]
Choć nielegalny alkohol przejęty przez służby skarbowe czy policję zawsze może trafić do szpitala jako środek czystości [LINK] https://www.se.pl/zielona-gora/nielegalny-alkohol-trafil-do-szpitala-pomoze-walczyc-z-koronawirusem-aa-eqK1-dqKs-tRjS.html [/link], nie zachęcamy ani do jego produkcji ani picia. Pochodzące z nieznanego źródła wyroby mogą okazać się groźną trucizną.