Każdy z nas zjada rocznie 73 tys. fragmentów plastiku. Badaniem objęto też Polskę

Mikrocząsteczki trafiają do naszego przewodu pokarmowego z jedzeniem i piciem. Przeciętnie 200 mniejszych niż 5 mm fragmentów plastiku dziennie. Choć najwięcej spożywamy go pijąc wodę butelkowaną, przestawienie się na ”kranówkę” niewiele zmieni. Mikroplastik jest już w średnio ponad 80 proc. ujęć wody pitnej na świecie. W pierwszym tego typu badaniu w historii naukowcy doliczyli się 20 drobin plastiku na każde 10 gram ludzkiego kału.

– Wyniki testów potwierdziły dotychczasowe obawy. Plastik z naszego otoczenia trafia przez usta do przewodu pokarmowego. Choć brak jeszcze danych o jego szkodliwości, możemy śmiało założyć, że tak akumulują się w ludzkim ciele toksyczne chemikalia – mówi dr Philipp Schwabl z Wiedeńskiego Uniwersytetu Medycznego. Organizm człowieka wydala jedynie części większe niż 150 mikrometrów (0,15 mm), mniejsze osadzają się w organach. – Pierwsi, którzy będą cierpieć z tego powodu, to ludzie z chorobami układu pokarmowego – dodaje austriacki badacz.

We wcześniejszych doświadczeniach na zwierzętach potwierdzono, że największa koncentracja syntetycznych cząsteczek jest w przewodzie pokarmowym. Najmniejsze drobiny plastiku odkryto jednak także w krwioobiegu, układzie limfatycznym czy wątrobie. Brakowało dotąd wiedzy o zagrożeniu dla ludzi.. Nowatorskim badaniem objęto ostatecznie mieszkańców 8 państw. Wolontariusze z Finlandii, Japonii, Włoch, Holandii, Polski, Rosji i Austrii przed pobraniem próbek kału prowadzili szczegółowy zapis tego, co jedli i pili.

– Średnio dziennie każdy wydalał ok. 100 g stolca. W próbce tej wagi znajdywaliśmy 200 ziarenek mikroplastiku. W przeliczeniu na rok daje to aż 73 tys. połkniętych drobinek. Najczęściej był to polietylen [służy do produkcji plastikowych torebek – red.] oraz poli(tereftalan etylenu) [PET, materiał do produkcji plastikowych butelek – red.] – wyjaśnia dr Schabl. Dodaje, że jego zespół wykrył w próbkach 7 typów plastiku. Wskazuje to na wiele różnych źródeł zatrucia sztucznymi tworzywami.

Skąd bierze się mikroplastik? Gdy samochody jeżdżą po drogach, unoszą się za nimi fragmenty opon i nawierzchni. Sztuczne włókna trafiają do powietrza podczas suszenia ubrań. Plastik trafia do gleby podczas prac polowych, ze znoszonych ubrań czy odpadów fabrycznych. Po wrzuceniu do morza, większe fragmenty rozpadają się, uwalniając przy okazji mikrocząsteczki. Do oceanów trafiają też, wraz z wodą rzek, sztuczne włókna z ubrań czyszczonych w domowych pralkach. Zmywając makijaż czy szczotkując zęby do odpływu trafiają plastikowe drobiny dodawane do produktów kosmetycznych.

Przeciętna osoba lubiąca jeść skorupiaki, pijąca wodę z kranu czy dodająca sól do potraw może tak wprowadzić do organizmu odpowiednio 11 tys., 5,8 tys. i 1 tys. mikrodrobinek plastiku. Wchłaniamy te drobinki nie tylko wdychając zatrute smogiem powietrze, ale nawet sprzątając mieszkanie z kurzu.  Średnia ”konsumpcja” tego materiału jest wyższa u pijących wodę butelkowaną. – Na każdy litr przypada od 118 do 325 cząsteczek – ostrzega austriacki uczony.

 

 

– Osadzający się w naszym ciele plastik może zaburzyć pracę układu pokarmowego i reakcję immunologiczną organizmu na inne zagrożenia. Sam w sobie może być wehikułem przenoszącym toksyczne chemikalia i patogeny – wyjaśnia dr Philipp Schabl w magazynie naukowym Annals of Internal Medicine.

 

W sierpniu tego roku Światowa Organizacja Zdrowia wydała najbardziej szczegółowe, jak dotąd, opracowanie dotyczące obecności mikroplastiku w ekosystemie Ziemi. Za największe jego źródło wskazano butelkowaną wodę pitną. Największym zagrożeniem dla człowieka nazwano zdolność tych cząsteczek do przenoszenia zabójczych bakterii i wyrabianie w tychże mikrobach odporności na antybiotyki.

Ramka: Mikroplastik w wodzie

Cząsteczki plastiku poniżej 5 mm całymi tonami trafiają do wodnego ekosystemu Ziemi. Zwykle przez nieprawidłowe obchodzenie się ze śmieciami, czy wręcz celowe ich nielegalne składowania. Może się to też odbywać bez czyjejkolwiek złej woli. Wystarczy, że wypierzemy koszulę, spodnie albo dywan po którym chodzimy.

Pralki i suszarki automatyczne masowo wprowadzają plastik do środowiska. W badaniach doliczono się, że 700 tys. sztucznych włókien trafia do atmosfery tylko poprzez cykl mechanicznego prania i suszenia ubrań. Najgorszy pod tym względem jest akryl, potem poliester oraz jego mieszanka z bawełną. Nawet gdy woda z tych urządzeń trafia do oczyszczalni ścieków, współczesne systemy filtracji nie są w stanie zatrzymać różniących się wielkością drobin.

W tempie, jakim zaśmiecamy Ziemię plastikiem, w 2050 roku jego waga w oceanach przewyższy wagę wszystkich ryb – napisano w raporcie z 2016 roku . Według danych z 2017 roku, aż w 83 proc. ujęć na świecie “kranówka” zawiera mikroplastik. Najgorzej jest w Stanach Zjednoczonych (93 proc.), Indiach i Libanie. Najlepiej, czyli w okolicy 70 proc., jest we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii.