Nie jest tajemnicą, że pierwszą “falę uderzeniową” katastrofy jądrowej przyjmują rośliny zamieszkujące skażone obszary. Powód jest banalnie prosty: nie mogą się przemieszczać, w przeciwieństwie do zwierząt, które uciekają instynktownie przed zagrożeniem. Z tego powodu jednak są idealnym materiałem do badania wpływu promieniowania jonizującego na organizmy, co postanowili wykorzystać uczeni z japońskiego Forest Products Research Institute. Wnioski opisano w czasopiśmie Environment International.
Promieniowanie jonizujące nie tak groźne dla roślin, jak uważano
Na skażonych terenach po katastrofie w Fukushimie odnotowano wysyp roślin iglastych, głównie sosen i jodeł, charakteryzujących się nieprawidłowymi rozgałęzieniami. Nie ma pewności, czy anomalie te są wynikiem zmian genetycznych wynikających z obecności małych dawek promieniowania jonizującego. Nie ma jednak żadnego innego logicznego wyjaśnienia takiego stanu rzeczy.
Czytaj też: W Czarnobylu pojawiły się dziwne żaby. To pokaz siły ewolucji
Aby to zweryfikować, naukowcy opracowali szybką i opłacalną metodę szacowania ryzyka mutacji spowodowanych promieniowaniem jonizującym w niskich dawkach – od 0,08 do 6,86 μGy (mikrogrejów) – w przypadku dwóch powszechnych drzew występujących w całej Japonii. Wykorzystano algorytmy sztucznej inteligencji do oceny mutacji de novo, czyli takich zmian, które nie były obecne w linii zarodkowej cedru japońskiego i wiśni piłkowanej.
Dr Shingo Kaneko z Uniwersytetu Fukushimy mówi:
Ludzie mieszkający na obszarach dotkniętych katastrofą martwią się i muszą czuć się bezpiecznie w codziennym życiu. Chcieliśmy oczyścić powietrze z błędnych informacji dotyczących biologicznych konsekwencji awarii elektrowni jądrowej.
Cedr i wiśnie badano w nieco inny sposób, ale efektem końcowym w obu przypadkach było zebranie próbek DNA do oceni ilości mutacji. Wyszukiwano je za pomocą badań bioinformatycznych. Wnioski były zaskakujące.
Obecność radioaktywnego cezu (137Cs) i natężenie dawki promieniowania otoczenia nie miały wpływ na obecność lub brak mutacji w próbkach DNA cedru japońskiego i wiśni piłkowanej. To wskazuje, że tempo mutacji w drzewach rosnących na skażonych terenach Japonii nie wzrosło znacząco. Jest to pierwszy raz, kiedy wykorzystano częstotliwość mutacji de novo do oceny następstw katastrofy jądrowej. W kontekście coraz większego zainteresowania energią atomową na świecie (także w Polsce) jest to bardzo ważne.
Czytaj też: Ludzie znikli, wróciły zwierzęta. Skażona Fukushima to dziki raj
Dr Shingo Kaneko podsumowuje:
Metoda opracowana w naszym badaniu może nie tylko pomóc nam lepiej zrozumieć związek między genetyką a promieniowaniem, ale także szybko przeprowadzić ocenę ryzyka dziedzicznego dla wypadków jądrowych.