Promieniowanie Hawkinga może wywrócić wszystko, co wiemy o kosmosie. Już wkrótce pojawi się kluczowe narzędzie

Stephen Hawking stwierdził kiedyś, że czarne dziury mogłyby emitować promieniowanie cieplne uciekające poza horyzont zdarzeń. To bardzo zaskakujący pomysł, wszak w teorii nic nie jest w stanie uciec przed przyciąganiem grawitacyjnym takiego obiektu po tym, jak zostanie przekroczona ta magiczna granica. Ale gdyby taka teoria się potwierdziła, to można byłoby na jej podstawie wysunąć kilka bardzo intrygujących pomysłów.
Promieniowanie Hawkinga może wywrócić wszystko, co wiemy o kosmosie. Już wkrótce pojawi się kluczowe narzędzie

Zacznijmy od tego, że wspomniane hipotetyczne promieniowanie byłoby bardzo słabe. Na tyle słabe, iż nie będą go w stanie wykryć instrumenty, którymi naukowcy dysponują obecnie. Wkrótce sytuacja powinna się jednak diametralnie zmienić, a to za sprawą faktu, iż na horyzoncie widać już teleskopy, które mogłyby doprowadzić do istnej rewolucji w tym zakresie. 

Czytaj też: Śmiercionośne burze słoneczne to nie mrzonka. Naukowcy wydali ostrzeżenie 

Wykrywając te emisje z czarnych dziur naukowcy mogliby po prostu zapoczątkować nową erę w fizyce, w zasadzie usuwając jedno z podstawowych założeń dotyczących funkcjonowania wszechświata. Bo jak inaczej interpretować informację w postaci istnienia możliwości ucieczki czegokolwiek zza horyzontu zdarzeń czarnej dziury? Właśnie dlatego gra toczy się o wielką stawkę.

Promieniowanie Hawkinga miałoby stanowić pozostałość po pierwotnych czarnych dziurach. Emisje tego promieniowania stałyby jednak w sprzeczności z obecną wiedzą dotyczącą tych obiektów

Wspomniane promieniowanie miałoby pochodzić z tzw. pierwotnych czarnych dziur, które powstały w ciągu pierwszej sekundy po Wielkim Wybuchu. W myśl jednego ze scenariuszy istniały wtedy pokłady gorącej materii o wystarczająco wysokiej gęstości, aby zapoczątkować narodziny czarnych dziur. Ich masy byłyby wyjątkowo zróżnicowane, a skrajności działałyby pod tym względem w obie strony – od wyjątkowo małych, do szczególnie ogromnych obiektów.

Eksplozje tych czarnych dziur mogły pozostawiać po sobie promieniowanie, na które będą chcieli zapolować naukowcy. Marco Calzà z Uniwersytetu w Coimbrze sugeruje, że w przypadku czarnych dziur o masie większej niż kilka mas Słońca promieniowanie Hawkinga będzie w zasadzie niewykrywalne. A już na pewno nie ze sprzętem, którym badacze dysponują obecnie. 

Czytaj też: Ta galaktyka błyska w naszym kierunku. Naukowcy badają źródło tajemniczego sygnału

W przypadku obiektów o mniej imponujących gabarytach sprawy powinny przyjmować nieco łatwiejszy obrót. Dlatego to one są potencjalnym kluczem do sukcesu. Co ciekawe, takie promieniowanie mogłoby obejmować bardzo zróżnicowane cząstki, takie jak fotony, elektrony czy neutrina. W artykule zamieszczonym na łamach Journal of High Energy Physics jego autorzy opisali metodę określania masy i spinu pierwotnych czarnych dziur. Takowa miałaby funkcjonować w oparciu o pomiar energii i szybkości emisji na szczytach dipolowych i kwadrupolowych w pierwotnym widmie Hawkinga.