Jaki procesor napędzi serię Galaxy S25?
W tym roku Samsung przede wszystkim skupił się na Galaxy AI. Wiedzieliśmy to podczas premiery Galaxy S24, kiedy to sztuczna inteligencja była tak naprawdę największą rewolucją przewidzianą dla tej generacji. Potem, podczas debiutu składaków, producent wprowadził jeszcze więcej ulepszeń w tym zakresie i spodziewać się można, że tak będzie też w przypadku nadchodzącej serii Galaxy S25. Owszem, zmiany jakieś będą, bo niedawno wiceprezes Samsung Mobile Experience (MX) Daniel Araujo zdradził z kolei, że Galaxy S25 dostaną „najwyższej klasy” udoskonalenia aparatu i wyświetlacza, a przecieki od dawna wałkują temat zmian konstrukcyjnych w modelu Ultra. Wydaje się jednak, że znów nie dostaniemy nic wielkiego, zwłaszcza w S25 i S25+.
Czytaj też: Cicha premiera Galaxy A16 5G z rekordowym wsparciem aktualizacji
O tych dwóch smartfonach mówi się niewiele i w większości raporty raczej są zgodne co do tego, że większość specyfikacji pozostanie z grubsza bez zmian. Prognozowane ulepszenia aparatów czy wyświetlacza mogą więc tyczyć się tylko S25 Ultra. Mimo tego jest jedna dość interesująca kwestia związana z nadchodzącą serią – procesor, jaki ją napędzi. W przypadku ultraflagowca jest raczej pewne, że Samsung sięgnie po nowego Snapdragona, ale dla dwóch pozostałych modeli obecność tego chipsetu na pokładzie stoi pod dużym znakiem zapytania.
Od dawna wspomina się bowiem o znacznej podwyżce cen, jakie zaserwuje nam już niedługo Qualcomm, wynoszącej około 25-30%. To skutkować będzie podwyżką cen samych smartfonów, a tego raczej nikt nie chce. Dlatego spekulowano o powrocie do dawnego schematu – różnych chipsetów w zależności od rynku. Oprócz Snapdragona 8 Gen 4 gigant miałby więc sięgnąć po Exynosa 2500. Tylko że z nim podobno są problemy produkcyjne, a dokładniej, 3nm proces technologiczny Samsunga ma „niską wydajność”. Na co więc zdecyduje się firma? Na trzecią opcję, a takową w tym przypadku jest MediaTek Dimensity.
Czytaj też: Apple wydał iOS 18.0.1 – pierwsza aktualizacja nowego systemu naprawia poważne błędy
Nie jest to pierwsza wzmianka na ten temat, bo kilka miesięcy temu już o tym mówiono przy okazji pierwszych informacji o podwyżce cen Sanpdragona. Teraz jednak pojawiły się konkretniejsze informacje pochodzące z oświadczenia Google Deepmind z 26 września związanego z AlphaChip. W nim właśnie znalazła się następująca wzmianka:
Organizacje zewnętrzne również przyjmują i rozwijają AlphaChip. Na przykład MediaTek, jedna z czołowych firm zajmujących się projektowaniem układów scalonych na świecie, rozszerzyła AlphaChip, aby przyspieszyć rozwój swoich najbardziej zaawansowanych układów scalonych – takich jak Dimensity Flagship 5G używany w smartfonach Samsung – jednocześnie poprawiając moc, wydajność i obszar układu scalonego.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do tej pory Samsung nie wyposażył żadnego ze swoich flagowców w układ Dimensity. Owszem, ostatnio Dimensity 9300+ znalazł się na pokładzie serii Galaxy Tab S10, ale to tablety, a tu jest mowa o smartfonach. Wydaje się więc, że Google tym samym potwierdził, jaki układ napędzi nadchodzącą serię. W tym wypadku będzie to Dimensity 9400, choć znajdzie się on tylko w Galaxy S25 i Galaxy S25+. Jeśli ta informacja okaże się prawdą, będzie to ogromna poprawa w porównaniu z Exynosem.
[Aktualizacja] Jednak to Snapdragon napędzi serię Galaxy S25
Wygląda na to, że niedawna premiera układu Snapdragon 8 Elite położyła kres plotkom dotyczącym chipsetu mającego napędzić nadchodzące flagowce Samsunga. Już wcześniej raporty zaczęły się klarować i wskazywać, że południowokoreański gigant nie będzie jednak kombinował z Dimensity i postawi na rozwiązanie od Qualcomma, a teraz znów to potwierdzają. Samsung bowiem, w przeciwieństwie do większości producentów, zapowiedział jedynie, że nowy Snapdragon napędzi ich przyszłe flagowce, ale nie wskazał które.
Znany leaker Ice Universe nie pozostawia w tej kwestii żadnych niedomówień i jasno wskazuje, że seria Galaxy S25 będzie korzystała wyłącznie ze Snapdragona 8 Elite, a nie Dimensity 9400 czy Exynosa 2500. Oczywiście to wciąż nie jest oficjalne potwierdzenie, ale biorąc pod uwagę fakt, iż podobnych raportów jedynie przybywa, sprawa wydaje się dość przesądzona. Jest to również dobra wiadomość dla klientów z regionów, w których do tej pory Samsung oferował wersje z Exynosem — dzięki postawieniu na układ Qualcommu wszyscy dostaną urządzenia cechujące się taką samą topową wydajnością.
Niepokojącą kwestią pozostaje teraz tylko cena. Jeśli gigant faktycznie wykorzysta nowego Snapdragona — mającego kosztować znacznie więcej niż poprzednik — może to wiązać się z solidną podwyżką cen nadchodzących flagowców. Na razie jednak musimy poczkeać na oficjalne potwierdzenie co do procesorów, więc nie ma co się martwić na zapas.