Istnieją dwie metody leczenia tego nieprzyjemnego urazu, który najczęściej spotyka sportowców. Bardziej czasochłonny polega na odczekaniu, aż tkanki same się zrosną, krótszy, lecz bardziej inwazyjny, polega na przeszczepieniu ścięgien z innej części ciała. W ten sposób powstaje druga rana, której zagojenie również wymaga czasu. Oba sposoby leczenia nie są idealne. Uszkodzone ścięgna goją się bardzo wolno, nierzadko trudno jest przywrócić je do poprzedniej kondycji, a po terapii pozostają blizny i ból — mówi Lucy Bosworth, autorka sztucznego ścięgna. Aby uprościć terapię, Lucy Bosworth splotła w sztuczną tkankę biodegradowalne nanowłókna, które można wszczepiać do organizmu człowieka. Powstała w ten sposób tkanka pod względem struktury podobna jest do tkanki naturalnej i może być przeszczepiana w miejsce, w którym doszło do naderwania. Tkanka ta sprzyja zrastaniu się naturalnych ścięgien. Sztuczne włókno polimerowe ulegnie stopniowemu zanikowi, a na jego miejscu powstanie żywa tkanka łączna.
Według naukowców taka metoda transplantacji pozwoli zaoszczędzić czas potrzebny na rekonwalescencję. Oprócz tego prawdopodobieństwo odrzucenia przeszczepu sztucznej tkanki przez organizm jest niewielkie. Już niedługo rozpoczną się pierwsze kliniczne testy sztucznych ścięgien — według autorki wynalazku za około trzy lata sztuczne ścięgna zaczną być masowo wykorzystywane w szpitalach. JSL
źródło: www.manchester.ac.uk