W najnowszym artykule naukowym międzynarodowy zespół badaczy opisał szczegółowo cztery płaskowyże znajdujące się w zachodniej części Pacyfiku. Wyniki badań wskazują na to, że te pozornie sztywne fragmenty płyt wcale nie są sztywne, a powolnie są rozrywane przez siły działające setki i tysiące kilometrów dalej na pozornie odległe od nich krawędzie płyty.
Naukowcy przyznają, że o takich deformacjach zachodzących głęboko wewnątrz płyt kontynentalnych, daleko od ich krawędzi wiedzą już od dawna. Nikt jednak dotąd nie przypuszczał, że ten sam proces może zachodzić w przypadku płyt oceanicznych. Powszechnie przyjmowano, że płyty te są znacznie grubsze, a więc i odporniejsze na takie procesy. Nie ma tutaj jednak jakiegoś dużego zaskoczenia. Naukowcy przyznają, że wiedza o dnie oceanicznym bezustannie przynosi zaskoczenia. Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku badacze byli przekonani, że dno oceanu co do zasady jest płaską powierzchnią. Od połowy wieku, dzięki sonarom zainstalowanym na pokładzie okrętów wojennych wiemy, że jest zupełnie inaczej. Dno wielkich zbiorników wodnych pokrywających ponad 70 proc. powierzchni Ziemi usiane jest gigantycznymi rowami i zaskakującymi pasmami górskimi. Do dzisiaj zresztą naukowcy bezustannie odkrywają gigantyczne góry, wznoszące się na kilka kilometrów nad otaczające je dno oceanu, a jednocześnie w całości ukryte pod powierzchnią wody. Odkrycie najnowszych tego typu gór opisywaliśmy zresztą zaledwie kilka dni temu.
Czytaj także: Zdumiewające odkrycie na dnie oceanu. Tajemnicza podwodna góra jest wyższa niż Burdż Chalifa
Co do zasady, pasma górskie na płytach kontynentalnych powstają w wyniku napierania na siebie dwóch płyt tektonicznych. W takim miejscu płyty się wyginają, tudzież jedna wsuwa się pod drugą, wypychając ją ku górze. Na dnie oceanu jest nieco inaczej. Tam góry powstają w miejscach, w których dwie płyty się od siebie oddalają, a z powstałej między nimi szczeliny wypływa magma. Nie zmienia to jednak faktu, że dotychczas naukowcy zakładali, że z dala od miejsc styku płyt oceanicznych, rozległe fragmenty skorupy ziemskiej pozostają niezmienione.
Najnowsze wyniki badań zmieniają jednak ten paradygmat. Badacze postanowili się bowiem przyjrzeć rozległym płaskowyżom znajdującym się m.in. między Japonią i Hawajami, na północ od Wysp Salomona i na wschód od Fidżi i Tonga. Wszystkie te fragmenty płyt oceanicznych znajdują się w zachodniej części Oceanu Spokojnego.
Od każdego z tych miejsc do krawędzi płyty tektonicznej są setki, a nawet tysiące kilometrów. Mimo tej odległości naukowcy odkryli, że także i te płaskowyże charakteryzują się deformacjami. Oznacza to, że wbrew oczekiwaniom są one rozdzierane przez siły działające na odległe krawędzie tych płyt wskutek wsuwania się pod płyty z nimi sąsiadujące.
Czytaj także: To miała być tylko anomalia grawitacyjna. Odkryli coś niesamowitego na dnie oceanu
Powstało zatem pytanie o to, jakie mechanizmy powodują tak odległe deformacje. Naukowcy postanowili stworzyć model dynamiki płyt tektonicznych dla czterech symulowanych płaskowyżów znajdujących się w odległości 750-1500 kilometrów od najbliższej krawędzi swojej płyty tektonicznej. Wyniki okazały się zaskakujące: niezależnie od odległości, każdy z takich płaskowyżów okazał się być rozciągany na przestrzeni milionów lat. Co ciekawe, proces ten powoduje osłabienie płyty, która według naszej dotychczasowej wiedzy powinna być grubsza i znacznie sztywniejsza. Po raz kolejny okazało się, że jest zupełnie inaczej.
W najbliższych latach nasza wiedza o dnie oceanicznym będzie z pewnością ewoluować, m.in. dzięki projektom, w ramach których naukowcy chcą stworzyć wysokiej rozdzielczości mapy dna oceanicznego na powierzchni całej Ziemi. Już od kilku lat autonomiczne drony przeczesują dno oceaniczne, tworząc ich mapy. Im więcej będziemy wiedzieli o strukturze dna, tym więcej zależności między jego fragmentami będziemy w stanie monitorować.