Jest! Naukowcy odkryli źródło powtarzalnych błysków radiowych z kosmosu

W 2022 roku astronomowie odkryli coś zaskakującego. Z przestrzeni kosmicznej zaczęły do Ziemi docierać powolne, powtarzające się impulsy intensywnych fal radowych. Potrzeba było dwóch lat, aby odkryć prawdopodobne wyjaśnienie tego sygnału, który początkowo wydawał się sprzeczny z naszą wiedzą astrofizyczną.
Jest! Naukowcy odkryli źródło powtarzalnych błysków radiowych z kosmosu

Sytuacja była zdumiewająca. Po raz pierwszy w historii naukowcy rejestrowali silne impulsy radiowe, które powtarzały się co 18 minut przez trzy miesiące, po czym całkowicie zniknęły. W samych impulsach nie byłoby nic dziwnego, bowiem podobne już wielokrotnie obserwowano. Problemem były odstępy między nimi. Wszystkie wcześniejsze sygnały tego typu pochodziły z szybko wirujących radiopulsarów. W takim przypadku jednak powtarzały się one raz na sekundę lub nawet częściej. Teraz jednak mieliśmy do czynienia z trwającymi całą wieczność odstępami 18-minutowymi. Problem w tym, że według naszej dotychczasowej wiedzy, gdyby radiopulsar obracał się tak wolno, nie byłby w stanie wyemitować wykrywalnych fal radiowych.

Od momentu wykrycia tego nietypowego źródła promieniowania radiowego w 2022 roku, naukowcom udało się odkryć jeszcze dziesięć innych tego typu obiektów, z których wszystkie znajdowały się w kierunku centrum naszej galaktyki.

Czytaj także: W Drodze Mlecznej czai się coś osobliwego. To dopiero drugi taki obiekt znany nauce

Próbując rozwiązać zagadkę tej populacji, naukowcy postanowili poszukać takich obiektów w innych, mniej tłocznych rejonach galaktyki za pomocą sieci Murchison Widefield Array zlokalizowanej w Australii Zachodniej. To właśnie podczas tych wysiłków udało się odkryć obiekt skatalogowany pod nazwą GLEAM-X J0704-37. W tym przypadku udało się zidentyfikować impulsy radiowe trwające około minuty i powtarzające się co niemal trzy godziny. Odkrycie to okazało się sukcesem. Z jednej strony jest to najwolniejsze znane dotychczas zjawisko przejściowe tego typu, a z drugiej strony znajduje się ono w na tyle pustym miejscu przestrzeni, że udało się zidentyfikować jego źródło za pomocą południowoafrykańskiego teleskopu MeerKAT, najczulszego na całej półkuli południowej.

Co się okazało? Źródłem fal radiowych okazał się być czerwony karzeł, czyli bardzo powszechnie występujący rodzaj gwiazdy. Szacunki bowiem wskazują, że ponad 70 proc. wszystkich gwiazd w naszej galaktyce to właśnie czerwone karły. To jednak jeszcze nie koniec. Szczegółowa analiza odstępów między kolejnymi impulsami wykazała, że raz się one nieznacznie spóźniają, a raz spieszą. Wyszło zatem na to, że za emisję fal radiowych nie odpowiada czerwony karzeł a wcześniej niedostrzeżony jego towarzysz.

Czytaj także: O krok od rozwiązania zagadki tajemniczych radiowych błysków z kosmosu! Satelity obserwowały moment ich emisji

Najnowsze dane wskazują, że ów czerwony karzeł jest elementem układu podwójnego, którego drugim składnikiem jest biały karzeł, pozostałość po gwieździe podobnej do Słońca.

Według astronomów do emisji fal radiowych dochodzi w wyniku interakcji między emitowanym przez czerwonego karła wiatrem gwiezdnym i polem magnetycznym białego karła. Dochodzi wtedy do przyspieszenia cząstek wiatru gwiezdnego przez pole magnetyczne i do emisji fal radiowych. Na swój sposób można ten proces porównać do interakcji między wiatrem słonecznym a magnetosferą Ziemi, gdzie dochodzi do powstawania zórz polarnych. Wychodzi zatem na to, że układy podwójne istotnie zwiększają paletę możliwości wyjaśnień zjawisk przejściowych obserwowanych w bliższym i dalszym wszechświecie. Teraz naukowcy muszą przetestować ten model także na innych znanych źródłach tego typu.