Katastrofalne powodzie, które nawiedziły w ubiegłym tygodniu Niemcy i Belgię przyniosły ponad 120 ofiar śmiertelnych. Powodzie spowodowały ulewne deszcze. W ciągu kilku dni spadło tyle wody, ile zwykle pada w ponad miesiąc. Przyczyną był bardzo wilgotny front atmosferyczny, który zatrzymał się w miejscu – to tak zwany front stacjonarny.
Badacze są pewni, że prawdopodobieństwo takiej powodzi byłoby mniejsze, gdyby nie zmiany klimatu. Globalne ocieplenie sprawia, że oceany intensywniej parują, co zwiększa zawartość pary wodnej w atmosferze. Jeden stopień ciepła więcej oznacza wzrost wilgoci mniej więcej o 7 proc. – wyliczają badacze.
Będzie spadało więcej deszczu w jednym miejscu
Dziś średnie temperatury na Ziemi są już o nieco ponad jeden stopień wyższe w porównaniu z czasami, zanim zaczęliśmy spalać węgiel, ropę i gaz. Jednak ocieplenie nie rozkłada się równomiernie – w Europie jest już o 1,6-1,7 stopnia cieplej. Rekordowe zaś lata – a większość z nich przypada na ostatnią dekadę – były cieplejsze już o ponad dwa stopnie. To przekłada się na średnio o 15 proc. więcej pary wodnej w atmosferze.
Stacjonarne opady i wywołane przez nie katastrofalne powodzie były w Europie rzadkością. Jednak w pracy niedawno opublikowanej na łamach „Geophysical Research Letters” naukowcy wyliczają, że niosące więcej deszczu chmury mogą przemieszczać się znacznie wolniej. Również z powodu globalnego ocieplenia.
– Nasza praca wskazuje, że oprócz bardziej intensywnych opadów wraz z globalnym ociepleniem możemy się spodziewać też znacznego wzrostu liczby powoli przemieszczających się burz, które mają duży potencjał akumulacji opadów. Niedawne katastrofalne powodzie w Niemczech i Belgii to wymowny dowód na niszczycielski wpływ takich zjawisk – mówi prof. Lizzie Kendon z Bristol University i brytyjskiego Met Office.
Na katastrofalne ulewy trzeba się przygotować
– Nasze wyniki wskazują, że powoli przemieszczające się intensywne burze mogą być nawet 14 razy częstsze pod koniec tego stulecia, jeśli emisje dwutlenku węgla pozostaną na wysokim poziomie zgodnie ze scenariuszem RCP8. To efekt, jakiego możemy się spodziewać w całej Europie, jeśli nie ograniczymy emisji gazów cieplarnianych – dodaje prof. Kendon.
– Rządy na całym świecie zbyt wolno dążą do redukcji emisji gazów cieplarnianych, a globalne ocieplenie stale postępuje. Nasze badanie sugeruje, że zmiany będą znaczne i spowodują wzrost częstości katastrofalnych powodzi w Europie. To powinno być dzwonkiem alarmowym, że potrzebujemy lepszych systemów ostrzegania i zarządzania kryzysowego. Musimy też uwzględniać bezpieczeństwo przy projektowaniu infrastruktury, żeby była bardziej odporna na ekstremalne zjawiska pogodowe – mówi prof. Hayley Fowler z Newcastle University’s School of Engineering.
Jak naukowcy przewidzieli, że będzie więcej wolno przesuwających się burz?
Do przeprowadzenia symulacji naukowcy wykorzystali superkomputery, które zwykle prognozują nam pogodę na kilka dni naprzód. – Ostatni postęp w tej dziedzinie sprawił, że dysponujemy już szczegółowymi, ogólnoeuropejskimi symulacjami klimatu. Pozwalają one modelować atmosferę tak dokładnie, jak robią to modele służące do krótkoterminowych prognoz pogody. Modele te mają rozdzielczość 2 km, co pozwala na znacznie lesze symulowanie systemów burzowych, a to przekłada się na lepsze przewidywanie ekstremalnych zjawisk – tłumaczy dr Abdullah Kahraman z Newcastle University i brytyjskiego Met Office.
Naukowcy dodają też zastrzeżenie, że modele nie są na tyle dokładne, żeby określić tempo zachodzących zmian. Może to stać się szybciej niż to wynika z obliczeń. Stąd komentarze uczonych dotyczące aktualnej sytuacji.
– Już dziś widzimy coraz więcej ulewnych deszczy, powodzi i ekstremalnych upałów. Zjawisk tych przybywa. Nasze modele przewidują takie zmiany dopiero za dekady. Dla mnie, badaczki klimatu, jest to przerażające, że widzimy je już teraz – mówi prof. Fowler.