Co więcej, wszechświat ma już niemal 14 miliardów lat. Słońce i planety krążące wokół niego mają niecałe 5 miliardów lat. Życie na Ziemi ma jakieś cztery miliardy lat, a więc powstało zaledwie 600-700 milionów lat po powstaniu Słońca i Ziemi. Zważając na to, że planety w Drodze Mlecznej istnieją znacznie dłużej, część z tych kilkuset miliardów planet może mieć już na karku 6, 7, a może i 10 miliardów lat. A więc życie na ich powierzchniach mogło mieć już znacznie więcej czasu na ewolucję, niż życie na Ziemi. Teoretycznie zatem wokół nas nie tylko powinno kipieć od życia, ale też powinniśmy być w stanie odkryć życie znacznie bardziej zaawansowane, które np. kolonizuje już sąsiednie gwiazdy. Mimo tego, niezależnie od tego, jak byśmy nie nasłuchiwali, słyszymy tylko ciszę.
Istnieje kilka sposobów wyjaśnienia tej ciszy. Albo życie faktycznie jest tak mało prawdopodobne, że powstało tylko na Ziemi, albo tylko raz w naszej Galaktyce, albo… Ta druga opcja jest bardziej niepokojąca. Naukowcy nazywają tę opcję Wielkim Filtrem. Oznacza on bowiem, że życie może powstawać na wielu planetach w naszej galaktyce, ale coś jej blokuje możliwość rozwoju do poziomu zaawansowanej cywilizacji. Możliwe także, że rozwijająca się cywilizacja, zanim zacznie się rozprzestrzeniać po galaktyce, stając się tym samym nieśmiertelną (wszak, gdy kataklizm dotknie jednej planety, życie takie przeżyje na innej), ulega zagładzie na skutek własnych poczynań.
Czytaj także: Życie pozaziemskie nie istnieje. NASA wyjaśnia ten fenomen i ostrzega ludzkość
Owa teoria powinna zaniepokoić wszystkich, niezależnie od zainteresowania astronomią. Ludzkość bowiem jest już na takim etapie rozwoju, że można odnieść wrażenie, że jesteśmy kilkaset lat przed podróżami międzygwiezdnymi. Jesteśmy bardzo blisko przeskoczenia takiego filtra. Skoro jednak nie widzimy we wszechświecie podróżujących między gwiazdami cywilizacji, może to oznaczać, że właśnie na naszym etapie rozwoju wiele cywilizacji ulega unicestwieniu.
Zamiast patrzeć w gwiazdy, powinniśmy spojrzeć na siebie samych. Bardzo wyraźnie można zobaczyć, że rozwój przyniósł za sobą nie tylko rozwój wspaniałych technologii, ale także przyniósł wiele zagrożeń, które sprowadziliśmy na siebie samych. Wystarczy tutaj wspomnieć arsenał jądrowy, zmiany klimatyczne, broń biologiczna, czy w końcu sztuczna inteligencja. Za wszystkie te „wynalazki” odpowiedzialna jest nie tyle natura, ile sami ludzie. Każdy z tych czynników może potencjalnie unicestwić cywilizację, która po długim, mozolnym rozwoju znajduje się na progu nieśmiertelności gwarantowanej podróżami międzyplanetarnymi, a później międzygwiezdnymi.
Czytaj także: Wkrótce odkryjemy życie pozaziemskie. “Nawet w Układzie Słonecznym nie jesteśmy sami” [WYWIAD]
Gdyby ludzkość doprowadziła teraz do samozagłady, teoretycznie moglibyśmy obwiniać tylko siebie. Z drugiej jednak strony, potwierdziłoby to, że najprawdopodobniej w ten sam sposób zniknęły inne wielkie cywilizacje, które rozwinęły kulturę, naukę, wspaniałą historię i… potknęły się o swoje wynalazki przed rozpoczęciem podróży kosmicznych.
Jak wskazują badacze w opublikowanym w 2022 roku artykule, zamiast wypatrywać obcych cywilizacji, powinniśmy skupić się na zachowaniu swojej cywilizacji, chronieniu jej przed naszymi własnymi wynalazkami. Wystarczy dotrwać do momentu, gdy technologia podróży kosmicznych pozwoli nam zasiedlić inne układy planetarne. Wtedy ludzkość przetrwa. Kto wie, może cywilizacji w Drodze Mlecznej było już wiele, ale dopiero ziemska stanie się pierwszą cywilizacją, która pokonała Wielki Filtr i będzie istniała przez miliardy lat?