Niepokojące zjawisko nad biegunem południowym Ziemi. Wir polarny stał się niestabilny

Zmiany klimatu atakują nas z każdej możliwej strony. Naukowcy nie wiedzą już na które zmiany powinni najszybciej reagować. W jednym regionie Ziemi dochodzi zanikają lodowce, w innym słabną prądy oceaniczne, a jeszcze gdzie indziej mamy do czynienia z ekstremalnymi suszami i gwałtownymi powodziami. Teraz do tej palety dołącza jeszcze jeden istotny problem.
Antarktyda

Antarktyda

Wszystko bowiem wskazuje na to, że coś niepokojącego dzieje się z południowym wirem polarnym. Część naukowców badających klimat w okolicach biegunów naszej planety podejrzewa nawet, że ów wir polarny wskutek tej niestabilności może całkowicie się załamać i zniknąć. Konsekwencje takiego rozwoju sytuacji byłyby naprawdę poważne. Na samej półkuli południowej ludzie musieliby się mierzyć zarówno z naprawdę mroźnymi powiewami, ale też z ekstremalnymi falami upałów. Tutaj trzeba jednak zauważyć, że to samo dotyczy tak naprawdę północnego wiru polarnego, który w ostatnich latach gwarantuje nam naprawdę nieprzewidywalne zimy.

Za niestabilnością obu wirów polarnych stoją zachodzące na całym świecie zmiany klimatyczne. To bardzo niedobra wiadomość, bowiem jak na razie ludzkość nie robi wystarczająco dużo, aby ocieplenie zatrzymać. To z kolei oznacza, że w kolejnych latach może być tylko gorzej, a pogoda na całej Ziemi będzie coraz bardziej ekstremalna i nieprzewidywalna.

Skąd takie poważne konsekwencje?

Mówiąc najprościej w miesiącach zimowych nad oboma obszarami biegunowymi wieją silne stratosferyczne wiatry, które utrzymują zimne powietrze na ograniczonym obszarze okołobiegunowym. Z każdej strony wiejące tam masy powietrza ograniczone są przez silne wiatry strumieniowe, które stanowią swoistą zaporę uniemożliwiającą wydostawanie się mas zimnego powietrza na większy obszar.

Problem w tym, że coraz częściej w stratosferze nad obszarem arktycznym dochodzi do gwałtownych zmian warunków pogodowych. Nagły wzrost temperatury i ciśnienia – co zrozumiałe – destabilizuje wir polarny nad biegunem północnym, co prowadzi do zerwania pierścienia wiatrów strumieniowych. Taka sytuacja sprawia, że bardzo zimne, arktyczne masy powietrza przedostają się bardziej na południe niż zwykle, a tym samym zastępowane są przez ciepłe powietrzne nad Arktyką.

Czytaj także: Nietypowe zjawisko. Wir polarny nad biegunem północnym zmienił kierunek

Na przestrzeni ostatnich lat kilkukrotnie ocieplenie stratosfery spowodowały ogromną falę mrozów w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Wszystkie zmiany kierunku wiania wiatrów strumieniowych także kończą się falami mrozów na średnich szerokościach geograficznych.

Co jednak ważne, biegun północny istotnie różni się od bieguna południowego. O ile zmiany takie zachodzą już od jakiegoś czasu w Arktyce, o tyle Antarktyda była dotąd znacznie stabilniejsza. Jak dotąd naukowcy odnotowali tylko jeden przypadek destabilizacji wiru polarnego nad Antarktydą i miało to miejsce ponad dwie dekady temu.

Teraz jednak naukowcy podejrzewają, że możemy mieć do czynienia ze wczesnymi stadiami takiej sytuacji obecnie.Na przestrzeni ostatnich kilku tygodni regularnie notuje się wzrosty temperatury w stratosferze nad biegunem południowym. Jak już wyżej wspomniano, takie procesy mogą doprowadzić do zerwania wiru polarnego a kolejnych miesiącach.

Już w lipcu prędkość wiatrów strumieniowych spadła z 300 do 230 km/h, a temperatura wzrosła o ponad 20 stopni Celsjusza ponad średnią. Sam wir polarny wtedy jeszcze się utrzymał. Na początku sierpnia jednak sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu. Temperatura ponownie powędrowała do góry, powodując z kolei dalszy spadek prędkości wiatru. Tutaj jednak sytuacja uległa zmianie. Część zimnego powietrza wydostała się znad bieguna i rozlała się po półkuli północnej powodując spadek temperatur w Ameryce Południowej, Australii, a nawet w Nowej Zelandii.

Tak samo, jak ma to zwykle miejsce na północy, tak i tu, w miejsce zimnych mas powietrza nad biegunem natychmiast napłynęło cieplejsze powietrze ze średnich szerokości geograficznych. Mamy zatem obecnie do czynienia z sytuacją, w której nad biegunem południowym mamy do czynienia z falą upałów, a na średnich szerokościach z falą zimna.

Czytaj także: Wyjątkowo gorące lato pali półkulę północną. Zima także może się nam dać we znaki

Siłą rzeczy powstaje pytanie o to, jak się rozwinie sytuacja. Teoretycznie istnieje szansa na ustabilizowanie wiru i powrotu do swoistego status quo. Możliwe jednak, że nie będzie odwrotu od obecnej sytuacji i południowy wir polarny ulegnie załamaniu. W takiej sytuacji teraz będziemy mieli do czynienia z chłodną zimą, po której wystąpi ekstremalnie gorące i suche lato na całej półkuli południowej.

Badacze przyznają, że schemat zrywania wirów polarnych nie jest jeszcze dokładnie poznany. Wiele jednak wskazuje, że to wzrost globalnych temperatur odpowiada za coraz częstsze występowanie tego zjawiska. Co więcej, topnienie lodu morskiego u wybrzeżu Antarktydy także może mieć swój udział w spowalnianiu wiatrów strumieniowych. Zważając na to, że ani wzrostu średnich temperatur, ani topnienia lodu nie potrafimy póki co powstrzymać, sytuacja może się pogarszać w najbliższych latach, przynosząc mieszkańcom całej Ziemi więcej nieprzewidywalnej pogody i ekstremalnych mrozów i upałów.