Polskie superauta

Milionerzy lubią samochody składane ręcznie w małych fabrykach – na przykład w Polsce

Właśnie  zaprezentowany został nowy polski supersamochód. Nazywa się Arrinera. Auto odziedziczyło architekturę po bolidach F1 – kierowca siedzi bardzo blisko przedniej osi, tuż za potężnym, turbodoładowanym silnikiem o mocy 650 KM.

Znad Wisły

Drzwi Arrinery otwierają się nożycowo, a z przodu rzucają się w oczy dwa wielkie wloty powietrza do chłodzenia silnika i hamulców. Nadwozie na aluminiowej ramie zostało wykonane z włókna węglowego i kompozytów kevlarowych. Arrinera wygląda na bezkompromisowy pojazd do bicia rekordów prędkości, ale jej konstruktorzy nie zapomnieli o bezpieczeństwie. Właśnie dlatego na pokładzie są ceramiczne superwytrzymałe hamulce, specjalne pałąki chroniące w razie dachowania i kamera termowizyjna, która bardzo nisko siedzącemu kierowcy pomaga dostrzegać wszelkie żywe istoty poruszające się kilkaset metrów przed maską. Wszystko jest oczywiście składane ręcznie, dopieszczone w każdym calu: aż duma rozpiera, że Arrinera powstała w Polsce, a dokładniej w Warszawie.

Znad Wisłoki

Wprawdzie firma Leopard Automobile AB ma siedzibę w szwedzkim mieście Trelleborg – ale zakład, w którym powstają słynne Leopardy, mieści się w Polsce, w Mielcu, zaś projektantem tych wspaniałych roadsterów jest Polak – Zbysław Szwaj. Leopard to samochód nietuzinkowy: wykonywany jest z aluminiowych blach, tak jak samochody budowane przed II wojną światową – poszczególne fragmenty nadwozia są krępowane i wyklepywane ręcznie. Wszystko z zegarmistrzowską precyzją i pełną dbałością o detale.

I znad Warty

Stealth to słowo, którym określa się samoloty niewidzialne dla radarów. Trudno sobie wyobrazić lepszą nazwę dla szybkiego samochodu, prawda? Firma Stealth Cars (brytyjska, ale teraz już z polskimi właścicielami z poznańskiej firmy Autogroup!) wyprodukowała auto, które wprawdzie widać, ale które szybko może zniknąć za horyzontem – B6 to szalona, dwuosobowa wyścigówka. Samochód ma homologację drogową, a więc można się nim poruszać także poza torem. Napęd? Ośmiocylindrowy silnik Chevroleta lub Forda o pojemności od 4,4 do 6,5 litra. Do tego skrzynia biegów Porsche lub Hewland (marka doskonale znana miłośnikom wyścigów), krótkoskokowe zawieszenie i masa zaledwie 960 kilogramów. A teraz najlepsze: Stealth Cars B7, czyli polska wersja modelu B6. Samochód zadebiutował w ubiegłym roku. Autogroup wiąże z nim wielkie i ambitne plany. Polacy chcą, żeby B7 – 650-konny bolid całkowicie wykonany z włókna węglowego, wyposażony w tarcze hamulcowe średnicy 38 cm i zdolny rozpędzić się nawet do 340 km/godz. – wystartował w wyścigach wytrzymałościowych 24 godziny LeMans. Dotychczas wersji drogowej B7 jeszcze nie ma, bo to prototyp. Ale jeśli ktoś zapłaci, poprosi i poczeka jeszcze kilka miesięcy – kto wie?

Więcej:technika